Pożar

8 1 0
                                    

W jego oczach nie było śladu delikatności
Nadto czuły mężczyzna co prawda, ale nie miękki.

Nic co kwieciste, nic co wiosenne, ni letnie za dnia
To las pod kotarą nocy, to zapach pożaru.

To nie dźwięk liry, harfy, czy wiolonczeli
A rzegot skrzypiec, szorstkie łachotki strun.

Jego oczy płonęły spoglądając, mrugając, płacząc
Drżały jak pod tarciem smyczkiem.

Le jardin | Moje wierszeWhere stories live. Discover now