5

17.6K 581 156
                                    


Pov Paula

Podczas obiadu Harry nie spuszczał ze mnie wzroku. Czułam się jak obraz lub jakaś rzeźba na wystawie. I przez to nie mogłam przełknąć nawet jednego kęsa lasagne, chociaż naprawdę lubiłam to danie.

- Czemu nic nie jesz? - Spytał. Mnie odrazu zirytowało to, iż on nie mógł się domyśleć tak oczywistej rzeczy.

- Nie mam apetytu - nie chciało mi się mu tłumaczyć, że odechciewa mi się jedzenia gdy on tak wlepia we mnie te swoje oczy.

- No to niech ci szybko wróci, bo inaczej sam ci wepchnę to jedzenie do gardła - zagroził. Widocznie jego humor uległ znacznemu pogorszeniu, lecz mnie to zbytnio nie obchodziło.

Nic mu nie odpowiedziałam tylko zaplotłam ręce na piersi. Specjalnie go prowokowałam, miałam nadzieję, że będzie miał mnie przez to dość i odeśle mnie do domu. W końcu kto by chciał trzymać przy sobie kogoś kto go tylko denerwuje.

- Jesteś nawet zabawna z tym swoim głupim uporem, ja naprawdę nie chce ci zrobić krzywdy - gwałtownie się podniósł i do mnie podszedł. Położył swoje ręce na moich ramionach. - Jeśli teraz mi obiecasz, że zmienisz swoje zachowanie względem mnie to nie wyciągnę względem ciebie żadnych konsekwencji

Nadal nic nie mówiłam, jeżeli teraz bym mu uległa to on wziąłby całkowitą władzę nade mną.

- Sama tego chciałaś - zmusił mnie bym wstała, a potem odwrócił tak bym mogła spojrzeć mu w oczy.

Nagle poczułam jak jego dłoń zderza się z moim lewym policzkiem. Moja głowa samoistnie poleciała na bok. W pierwszej chwili nie poczułam bólu, ale po kilku sekundach dotarło do mnie to co zrobił.

Chwycił moją szczękę w swoją dłoń. Nakierował moją twarz bym na niego patrzyła.

- To twoja pierwsza kara, więc dlatego dostałaś lekko, następnym razem będzie dużo bardziej bolało, a teraz się przytul - objął mnie. Ja stałam tak jak wcześniej, nie poruszyłam się ani centymetra. Byłam bardzo zdziwiona jego zachowaniem najpierw mnie uderza, a teraz przytula. - Nie denerwuj mnie więcej skarbie, bo wtedy ty obrywasz, a ja nie chce patrzeć na twoje cierpienie.

***
Resztę dnia spędziłam w tym pokoju, w którym się obudziłam. Po tym jak mnie uderzył to już zdecydowałam, że od niego ucieknę. Rozważałam nawet wyskoczenie z okna, ale z tej wysokości to w najlepszym wypadku skończyło by się złamaniem kręgosłupa. A, że nie miałam ochoty zostać kaleką to postanowiłam spróbować wymyśleć coś innego.

Jak usłyszałam dźwięk kroków to przykryłam się kocem, położyłam na boku i zaczęłam udawać, że śpię. Jak drzwi się otworzyły to zamknęłam oczy.

Po krótkiej chwili poczułam jak materac ugina się pod jego ciężarem, a jego ręka owija mnie w pasie.

- Śpisz? - Spytał szepcząc do mojego ucha. - Coś mi się wydaje, że nie - odwrócił mnie tak, że leżałam na plecach.

- Jestem zmęczona - powiedziałam mając nadzieję, że pozwoli mi chociaż spróbować zasnąć.

- Rozumiem, pomimo tego, że będąc tu większość czasu przespałaś.

- To ile ja już tu jestem?

- Prawie cztery dni kochanie - spodziewałam się, że dzień, a najwyżej dwa.

Objął mnie, a swoją głowę położył na moim ramieniu.

- Słodkich snów piękna - pocałował mnie w policzek, a ja byłam prawie pewna, że będą mnie męczyć same koszmary.

Jesteś mojaWhere stories live. Discover now