92

6.1K 308 172
                                    


Pov Paula

No kogo jak kogo, ale Zayna to się nie spodziewałam, sądziłam iż po tym jak mu odmówiłam gdy chciał mi pomóc w ucieczce to się na mnie obraził. I nie chce mieć ze mną już nic wspólnego. A tu tak nagle się teraz pojawia.

- Czego chcesz? - Spytałam wprost. Dość wątpliwe było to żeby fatygował się tu z czystej troski o mnie. Musiał mieć w tym jakiś interes.

- Bądź troche milsza, przyjechałem tu sprawdzić co z tobą i dowiedzieć się czy naprawdę Styles został sparaliżowany? - trochę mnie zaskoczyła ta wiedza mojego brata, w końcu o wypadku Harry'ego nie wiedziało zbyt wiele osób. No przynajmniej do tej chwili tak sądziłam.

- To nie twoja sprawa. Jeśli tylko po to przyjechałeś to możesz już wracać do domu - średnio mnie posłuchał, bo rozsiadł na kanapie.

- No chyba nie powiesz mi, że jest ci go żal. On zasłużył na wszystko co go spotkało, w ogóle to szkoda, że nie umarł. Byłabyś w końcu wolna - jego słowa naprawdę mnie irytowały. Teraz w głowie mi się nie mieściło, że Harry mógłby nie przeżyć. Serce by mi wtedy pękło.

- A ty pewnie od razu wykorzystałbyś mnie do własnych celów. Jakoś mi się do tego nie śpieszy - nie miałam zamiaru pokazać mu, że czuję coś do Stylesa.

- Wcale nie, zamieszkałabyś z Niall'em, który jest w tobie zakochany i na pewno by cię nie skrzywdził. A może nawet ty coś do niego poczujesz - jednego to byłam całkowicie pewna. W moim sercu było miejsce jedynie dla Harry'ego. Nikogo innego nie obdarzyłabym już takim uczuciem jak jego.

- Wątpię, idź już - ponagliłam go.

- A to czemu, przecież moje towarzystwo chyba jest lepsze od tego kaleki.

- Dobrze ci radzę tak nie mówić o Harry'm, bo jak by cię usłyszał to możesz być pewny, że w jednym kawałku to byś nie opuścił tego domu - byłam przekonana, że mój brat wtedy by skończył tak jak Louis, w klatce z pumą.

- To co jego okropny charakter jeszcze się pogorszył?

- Tak i odkąd usłyszał, że namawiałeś mnie na ucieczkę to niezbyt jest do ciebie przyjaźnie nastawiony - jak to usłyszał to jego wyraz twarzy wyraźnie uległ zmianie. Najwyraźniej myślał, że wszystko pójdzie mu płazem.

- Powiedziałaś mu? - Spytał z wyraźną pretensją. Na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że się bał. I dobrze mu tak.

- Oczywiście, że nie. Podsłuchał jedną z naszych rozmów.

- I co nic ci za to nie zrobił?

- Nie, stwierdził, że to ty jesteś wszystkiemu winien. Nie zdziwiłabym się gdyby to ciebie o wszystko oskarżył. I wyżył na tobie - doskonale się bawiłam strasząc Zayna. Bardzo dobrze, że teraz to on się bał.

Gwałtownie podniósł się z fotela.

- Pamiętaj, że moja propozycja jest nadal aktualna. Jak się namyślisz to daj mi znać - oznajmił mi i opuścił dom.

Mam jeszcze napisane dwa kolejne rozdziały, następny pojawi się gdy będzie 50 komentarzy konkretnych i to każdy od innej osoby.


Jesteś mojaWhere stories live. Discover now