50

9K 369 5
                                    

Pov Paula

- To jaka jest twoja decyzja - dopytał po chwili Harry. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że nie powinnam mieć co do Zayna żadnych skrupułów tak jak on nie miał ich względem mnie. Lecz dla mnie nie było to takie proste jak dla niego, nie byłam tak bardzo bezwzględna jak on.

- Zrób z nim co chcesz byle bym nie musiała już więcej na niego patrzeć - oznajmiłam i poszłam do domu.

Teraz nawet gdyby Harry zabił Zayna to nie miałabym tego na sumieniu. To już nie byłaby moja decyzja i nie moja wina.

Od razu skierowałam się na górę, a następnie do łazienki. Jak spojrzałam w lustro to zauważyłam, że Harry mówił prawdę. Zayn uderzył mnie tak mocno, że prawie pół mojej twarzy było we krwi.

Wzięłam do ręki ręcznik i go zmoczyłam. Później zaczęłam delikatnie zmywać tą czerwoną ciecz z mojej obolałej twarzy. Z każdą kolejną chwilą ból stawał się coraz większy. Najwidoczniej szok już mi minął.

Na szczęście krwawienie ustało nie nie byłam zmuszona polewać go wodą utlenioną.

Wyszłam z łazienki i nawet nie podchodziłam w stronę okna. Nie chciałam przypadkowo zobaczyć co Harry robi z Zayn'em. Chociaż nawet gdyby go zabił to nie byłoby mi go szkoda.

Po około dwudziestu pięciu minutach do pokoju wrócił Harry. Na jego jasnej koszulce znajdowały się znaczące ilości krwi, więc bardzo wątpliwe było to by go zastrzelił.

- Co zrobiłeś Zayn'owi - wiem, że nie powinnam o to pytać, lecz nie wytrzymałabym w tej niewiedzy.

- Nie martw się, nie zabiłem go. Widziałem, że tak naprawdę tego nie chcesz, uszkodziłem go jednak na tyle by już nigdy więcej się tu nie pojawił - ucieszyła mnie jego odpowiedź. Nareszcie to Zayn poczuł ból.

- I dobrze - usiadłam w fotelu, bo zaczęło mi się kręcić w głowie, lecz nie chciałam tego mówić Harry'emu.

- Bardzo mocno cię uderzył - stwierdził i do mnie podszedł. Lekko dotknął mojej obolałej twarzy.

- Tak, o wiele mocnej od ciebie - nie mogłam się powstrzymać przed powiedzeniem tego. Nadal miałam do niego żal za to wszystko co mi zrobił.

- Kochanie przecież wiesz, że robiłem to z zazdrości lub przez to, że mnie sprowokowałaś - zamiast przyznać się do winy to on wolał się wybielić moim kosztem. To mnie właśnie w nim denerwowało.

- Chce się położyć - zakomunikowałam mu. Nie najlepiej się czułam.

- Boli cię głowa? - Dotknął mojego czoła. Wyglądał na bardzo zmartwionego.

- Trochę - to nie było do końca prawdą, lecz jak on się o mnie martwił to stawał się bardzo nieznośny.

- To czemu mi wcześnie nie powiedziałaś może trzeba cie zabrać do lekarza - w jego głosie można było dostrzec wyraźny wyrzut.

- Skoro nic mi się nie stało po tym jak mnie topiłeś to teraz też nic mi nie będzie.

- Czemu ty tak lubisz mnie ranić? Doskonale wiesz jak tego żałuję.

- Ja mówię tylko prawdę. Tylko, że ty nie chcesz jej do siebie przyjąć.

Przeszedł się po całym pomieszczeniu. 

- Okej rozumiem, mówisz te wszystkie rzeczy tylko dlatego, że źle się czujesz - już nawet mu nie odpowiadałam. Tylko wstałam i położyłam się na łóżku.
 

Sorry, że dzisiaj później lecz wcześniej nie miałam czasu nic napisać.

Jesteś mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz