82

6.8K 323 95
                                    

Pov Paula

Byłam o wiele bardziej przerażona niż wtedy jak myślałam, że Harry ma chore serce. Teraz nie mam nawet pewności czy on jeszcze żyję. Mógł nawet w tej sekundzie zejść z tego świata, a ja bym o tym nie wiedziała. Może i jeszcze miesiąc temu ucieszyłby mnie taki obrót sprawy, lecz teraz już tak nie jest. Przestałam go nienawidzić, a można by nawet powiedzieć, że przyzwyczaiłam się do niego. Obdarzyłam go minimalnie małym uczuciem.

- Możesz się pośpieszyć - powiedziałam do Liama, który według mnie zbyt wolno prowadził samochód. Harry nigdy nie stosował się do przepisów ruchu drogowego.

- Nie, bo nie chce byśmy skończyli jak pan Styles - tak jakby się głębiej zastanowić to miał on rację. Gdyby tylko Harry prowadził spokojniej to nic złego by się nie stało. Siedzielibyśmy teraz razem i nie zastanawiałam się czy on nadal żyje.

- Okej, masz rację - zatrzymał pojazd, bo na skrzyżowaniu pojawiło się czerwone światło.

- Nie bój się tak o niego, jest silny da sobie radę - pocieszył mnie, lecz te słowa zbytnio mnie nie uspokoiły. Wypadki samochodowe to bardzo poważna sprawo.

Po kilku chwilach na sygnalizatorze pojawiło się żółte, następnie zielone światło dzięki czemu Liam mógł znowu ruszyć samochodem.

Po kolejnych dziesięciu minutach byliśmy na miejscu, ja jak najszybciej się tylko dało opuściłam auto i pobiegłam do budynku. Tam spytałam pierwszej napotkanej pielęgniarki gdzie znajduje się sala na, której przebywa Harry Styles. Niestety nie otrzymałam odpowiedzi, więc nie tracąc więcej cennego czasu skierowałam się na recepcje.

- Gdzie jest Harry Styles?

- Kim dla niego jesteś? - Spytała mnie ta sama pielęgniarka, która zajmowała się mną po postrzale. Trochę trudno było mi uwierzyć, że ma aż tak krótką pamięć.

- To mój tata - odpowiedziałam ze spokojem, a to było dla mnie naprawdę trudne.

- Jesteś pełnoletnia?

- Nie, ale chce wiedzieć gdzie jest mój tata i co mu dolega - ta baba zaczęła coraz bardziej mnie irytować.

- Skoro nie masz jeszcze osiemnastu lat to przyprowadź kogoś dorosłego z rodziny - no po ty co mi zakomunikowała to musiałam aż się powstrzymać by jej czegoś nie zrobić. Ja umierałam z niepokoju o Harry'ego, a ta mi ględzi jakieś głupoty.

- Tak się składa, że - już chciałam jej powiedzieć, że mieszkam z nim sama, lecz dosłownie chwilę przed tym pojawił się obok mnie Liam.

- Jestem bratem Harry'ego Stylesa - odrzekł. Szczerze to zaczęłam się zastanawiać czemu sama na to nie wpadłam. Najwidoczniej stres zbyt dobrze na mnie nie działa.

- Pan Styles znajduje się na sali intensywnej terapii - oznajmiła mu dość miłym głosem. Jestem ciekawa dlaczego dla mnie była taka oschła.

- Dziękuje bardzo - chwycił mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić.

- Wiesz gdzie to jest?

- Jasne - mruknął i zaczął mnie gdzieś prowadzić.

Poszliśmy na drugie piętro schodami, bo winda była zajęta, a ja nie miałam czasu ani nie chciałam tyle czekać. Pragnęłam jak najszybciej znaleźć się koło tej sali i spytać pierwszego lepszego lekarza co z Harry'm.

- To tutaj - wskazał na drzwi. - Niestety nie możemy tam tak po prostu wejść. Musimy poczekać aż ktoś stamtąd wyjdzie.

Usiadłam zrezygnowana na krześle. Nie mogłam sobie nawet wyobrazić tego co musiał czuć Harry byłam postrzelona. Pewnie martwił się sto razy bardziej ode mnie. Po około dwudziestu minutach drzwi się otworzyły i pomieszczenie opuścił około piędzięsięcioletni doktor.

- Co jest z moim tatą? - Spytałam nie siląc się na żadne uprzejmości. Nie miałam do tego głowy.

- Niestety na złamany kręgosłup  i wszystko wskazuje na to, że będzie sparaliżowany.



Następny jutro

Jesteś mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz