84

6.2K 331 13
                                    


Pov Harry

Leżałem na tym cholernym szpitalnym łóżku i romyślałem nad tym, że już nic innego w życiu mnie nie czeka. No może poza siedzeniem. Tylko tyle mi pozostało. I to wszystko musiało mnie spotkać akurat teraz gdy zdobyłem zaufanie Pauli. A teraz co? Ona mnie zostawi, no bo przecież kto by chciał być z do niczego nie nadającym się kaleką, który nie będzie jej mógł już nigdzie zabrać.

- Potrzebujesz czegoś? - Usłyszałem zza siebie głos Pauli. Byłem tak zamyślony, że nawet nie zauważyłem jak weszła.

- Nie - odpowiedziałem oschle. Doskonale wiedziałem, że robiła to jedynie z litości. Pewnie już obmyślała plan ucieczki.

- Rozumiem - zamiast wyjść usiadła na krześle obok mnie. Sądzę, że chce uśpić moją czujność, a następnie mnie zostawić. Lecz ja jej na to nie pozwolę choć wiem, że powinienem w tej sytuacji pozwolić jej odejść. Jednak ja jestem na to zbyt samolubny. Muszę ją mieć przy sobie.

- Chce wrócić do domu - zakomunikowałem jej. Nienawidziłem szpitali, a skoro nie są oni zdolni przywrócić mi władzy w nogach to za zbyteczne uważałem leżenie w tej cholernej placówce.

- Nie wiem czy ta się da. Wczoraj miałeś poważny wypadek - widać było, że miała zamiar jeszcze coś dopowiedzieć, ale przerwałem jej w pół słowa.

- Nie obchodzi mnie to, płacę im więc mają spełniać moje życzenia. A ty masz to jak najszybciej załatwić - rozkazałem jej. Przebywając w szpitalu nie mógłbym jej kontrolować, a teraz będę musiał ją mieć ciągle na oku.

- Okej spróbuje, ale nie nastawiaj się na to za bardzo, bo wątpię czy mi się to uda - oznajmiła i opuściła pomieszczenie.

A ja chwilę później podniosłem się do pozycji sidzącej. Wkurzało mnie to, że nie mogłem samodzielnie się ubrać. Ja, który zawsze starałem się być samodzielny nie potrafiłem teraz sam założyć sobie skarpet. A o spodniach już nie wspomnę. Już nigdy nie będę w stanie samodzielnie funkcjonować. Zawsze będę musiał na kimś polegać.

Stanę się także pośmiewiskiem. Będę musiał zrezygnować lub zawiesić moje interesy, no bo przecież kto by chciał współpracować z kaleką.

Po około dwudziestu minutach wróciła Paula z szerokim uśmiechem na twarzy. Nie miałem pojęcia co ją tak cieszy w tym ponurym dniu.

- Udało mi się uprosić twojego lekarza by jeszcze dziś cię wypuścił do domu. A poza tym obiecał mi, że pomoże ci załatwić najlepszą w okolicy fizykoterapeutkę.

- A po cholerę? - Spytałem nie miałem ochoty na żadne bezsensowe ćwiczenia.

- No przecież musisz się rehabilitować by jak najszybciej odzyskać władzę w nogach. Sam z siebie nie wyzdrowiejesz.

- Jesteś, aż na tyle głupia by myśleć, że przez głupie ćwiczenia odzyskam sprawność? - wkurzał mnie ten jej optymizm. Ja wolałem realnie patrzeć na rzeczywistość.

- Tak, bo gdybyś ty nie był takim idiotą i posłuchał swojego lekarza to wiedziałbyś, że masz spore szanse by znowu chodzić! - krzyknęła.

Pov Paula

Po części rozumiałam rozgoryczenie Harry'ego, ale nie zamierzałam także pozwolić by wyżył się o za to wszystko na mnie. Przecież to nie ja byłam winna temu, że zachciało mu się wyprzedzać na zakręcie. Mając prawo jazdy od kilku lat powinien wiedzieć, że takich rzeczy się nie robi.

- Spore? Czyli jakie dokładnie?

- Duże, ale musisz się porządnie za siebie wziąć. Ćwiczyć i słuchać pleceń lekarza - starałam być opanowana, lecz średnio mi to wychodziło. Wiedziałam, że było mu ciężko, ale powinien także wziąć się w garść i zacząć walczyć o swoje zdrowie.



Następny jutro lub we wtorek.

Jesteś mojaWhere stories live. Discover now