10

14.7K 491 65
                                    

Pov Paula

Po trzech dniach czułam się już dobrze, oczywiście tylko fizycznie, bo moja psychika nadal cierpiała. Nie byłam już nawet tym samym człowiekiem co dajmy na to miesiąc temu. Nic nie sprawiało mi radości, czułam się w tym domu jak w jakiejś złotej klatce.

Skacząc po kanałach jedna informacja przykuła moją szczególną uwagę.

- W dzisiejszym dniu w pobliskiej rzece po długich poszukiwaniach zostało znalezione ciało Pauli Malik. Po wstępnych oględzinach i badaniom DNA udało się potwierdzić tożsamość i stwierdzić, że została zamordowana prawie dwa tygodnie temu. Jako przyczynę śmierci zakłada się postrzelenie - wyłączyłam telewizor, nie interesowały mnie już słowa dziennikarki.

Moja rodzina i przyjaciele są przekonani, że umarłam. Za kilka dni wyprawią mi pogrzeb, trochę popłaczą, a potem o mnie zapomną, Zayn na pewno już tego dopilnuje.

Wzięłam poduszkę do ręki i ją przytuliłam. Łzy samoistnie poleciały z moich oczu. Miałam ogromną ochotę wybuchnąć głośnym płaczem.

- Coś się stało? - Spytał Liam i usiadł obok mnie.

- Nic - odpowiedziałam oschle i przyciągnęłam nogi do brzuch. Liczyłam na to, że zaraz sobie pójdzie i zostawi mnie samą.

- Przecież widzę, że płakałaś. A jeśli powiesz co się stało to może będę mógł coś na to poradzić - położył dłoń na mojej ręce, ja szybko ją zabrałam.

- A dasz radę zrobić coś bym wróciła do domu?

- Cudotwórcą niestety nie jestem. Pan Styles sporo za ciebie zapłacił i jest przekonany, że należysz do niego. I praktycznie tak jest - łzy znowu napłynęły mi do oczu. Z całych swoich sił starałam się nie pozwolić im się wydostać.

- Dziś znaleźli moje ciało - jak to dziwnie brzmi.

- Wiem, widziałem w telewizji - objął mnie, a ja się w niego wtuliłam. Potrzebowałam tego by ktoś mnie przytulił i pocieszył.

- Najbardziej to mi szkoda moich rodziców. Nawet nie mogę sobie wyobrazić jak oni się czują.

- Cierpią, ale pamiętaj, że czas leczy rany - przymknęłam oczy. Naprawdę dobrze się przy nim czułam.

- Możesz mi powiedzieć do jasnej cholery dlaczego zamiast wykonywać swoje obowiązki to ty siedzisz tu i tulisz się do Pauli - usłyszałam podniesiony i wyraźnie zdenerwowany głos Harry'ego. Akurat w tym momencie nie obchodziły mnie jego humory.

Odrazu poczułam jak Liam się ode mnie odsuwa.

- To ja lepiej wrócę do pracy - już na pierwszy rzut oka było widać, że Liam wyraźnie się spiął na słowa Stylesa. Po krótkiej chwili także opuścił salon.

- A ty co masz mi do powiedzenia.

- Nic - odpowiedziałam krótko.

- A ja ci powiem jedną bardzo istotną rzecz, możesz być dla mnie niemiła i oschła. Zniosę to, ale nigdy w życiu nie pozwolę z siebie robić idioty, więc jeśli do tej twoje ślicznej główki przyjdzie pomysł by mnie zdradzić to ja zmienię twoje życie, które i tak już zależy ode mnie w istny koszmar - mówił to w taki sposób, że naprawdę się przestraszyłam.

Mój brak odpowiedzi chyba jeszcze bardziej go zdenerwował, bo w jedną rękę chwycił moją szczękę i dość mocno ścisnął.

- Zrozumiałaś skarbie? - kiwnęłam głowę. - Powiedź - jego głos i wyraz twarzy odrazu się zmieniły. Był teraz nieco spokojniejszy.

- Rozumiem - usiadł koło mnie i przytulił.

- Nie chce ci zrobić krzywdy. Nie zmuszaj mnie do tego.

Nastepny jutro lub w niedzielę.

Jesteś mojaWhere stories live. Discover now