🌸Rozdział 41🌸

643 18 0
                                    

Paulina

Zdecydowałam się nic nie mówić mamie. Ona by mnie przez ten telefon zabiła, nie ma opcji, że poinformuję ją o kolejnej zmianie. W sumie bym się nie zdziwiła, sama bym się wkurzyła jakby ktoś co chwilę zmieniał zdanie. Postanowiłam nie mówić też nic przyjaciołom, rodzinie. Nikt nic nie wie. Po szkole pogadam z dziadkami i kuzynostwem. Ale już chcę w ten weekend wracać do Polski, w końcu im prędzej tym lepiej. W szkole była tragedia, niesamowicie nudne lekcje i ciągły głos Bianci działały mi na nerwy. W czasie przerwy obiadowej ciągle tylko gadali, głównie ona, a mi już głowa pękała.

- Czy Ty mnie w ogóle Carmen słuchasz ? - z transu wyrwał mnie Aaron 

- Co ? - wyrwało mi się, aż musiałam rozmasować skronie, dopadła mnie jakaś migrena chyba.

- Mówiłem, że jutro jest impreza u Bianci, też wpadniesz co nie ? - chłopak ponowił pytanie

- Nie sądzę żebym była mile widzianym gościem w domu Bianci- sarkastycznie uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny

- Też za Tobą nie przepadam Carmen, ale im więcej ludzi na imprezie, tym lepsza i bardziej popularna staje się taka impreza, dlatego jakoś przeżyje Twoją obecność, ale nie martw się nie będziesz jakąś atrakcją wieczoru, żeby każdy się Tobą interesował. To że w Polsce Twoja uroda wzbudza jakieś emocje, to musisz pogodzić się z rozczarowaniem, że tutaj każdy ma hiszpański wygląd, więc jesteś dość przeciętna

- I co niby Ty jesteś ta wyróżniająca się, najpiękniejsza na świecie ? - autentycznie się zaśmiałam

- No wiadomo, w naturze istnieją nieliczne wyjątki, i właśnie na niego patrzysz- przerzuciła włosy za ramię, a ja tylko zaczęłam się głośno śmiać. Na początku ona mnie denerwowała, a teraz to mnie tak to wszystko bawi. Bawi mnie też ten Santiago, taka dupa wołowa z niego, ona siedzi mu na kolanach, obmacują się ciągle, chodzą po szkole za rączkę, a na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy słyszałam, żeby on coś powiedział. Oprócz tego, że jest pantoflarzem, to w ogóle nic nie mówi i trzyma się tylko z tą perfidną dziewczyną, która nic sobą nie reprezentowała, w sumie podobnie jak on, to się dobrali idealnie. 

W domu zjadłam ciepły obiad i czekała mnie rozmowa z dziadkami. Z ich strony nie wiedziałam czego się spodziewać i jak mogą zareagować. Nalałam sobie soku z lodówki do szklanki i niepozornie usiadłam koło nich na kanapie, gdy oglądali jakiś nieznany mi program

- Hej, chciałabym Wam coś powiedzieć- powiedziałam , wpatrując się ciągle w szklankę.

- Coś się stało skarbie ? - wyraźnie zaniepokoiła się babcia, aż zamknęła gazetę którą trzymała w ręce

- Niee, nie martwcie się, ale no nie wiem jak Wam to powiedzieć. Eh, spróbuję- zagarnęłam włosy do tyłu, żeby nieco lepiej zebrać myśli. Jestem Wam niesamowicie wdzięczna, że przygarnęliście mnie pod swój dach, że udało się Wam przekonać mamę, że o mnie dbacie i że jest mi jest tu cudownie bardzo u Was, ale jednak chciałabym mieszkać z rodzicami w Polsce. Oczywiście tęsknię za nimi, ale powodem jest to, że nie czuję już takie związku z samą Hiszpanią. Nie jestem przekonana, czy rozumiecie o co mi chodzi, nie czuję że to jest moje miejsce na ziemi. Dużo się najwidoczniej zmieniło, teraz Polska jest moim domem - westchnęłam, bojąc się że sprawię dziadkom przykrość

Znowu panowała cisza, jak poprzednim razem, pewnie pomyśleli jaka jestem nieodpowiedzialna, że co chwilę zmieniam zdanie. Popatrzyli na siebie, ja spuściłam wzrok, jak dziecko które coś przeskrobało. W końcu babcia uśmiechnęła się łagodnie

- Przecież wiesz, że Cię nie okrzyczymy, chcemy dla Ciebie jak najlepiej Kotek. To miejsce jest dla Ciebie otwarte i zawsze możesz tutaj wrócić. Ale my nie zamierzamy Cię zatrzymywać, albo obrażać się dlatego, że chcesz mieszkać z rodziną, nie bylibyśmy wobec Ciebie w porządku, możesz jechać i możesz wracać, niczym się nie martw- podeszła i pocałowała mnie w czoło

Nauczyciel, który zmienił wszystkoWhere stories live. Discover now