🌸Rozdział 58🌸

482 13 5
                                    

Mikołaj

Patrzyłem przed siebie jak zaczarowany, nie mogłem w to uwierzyć, to nie mogła być prawda. Po tylu latach..To niemożliwe. Serce zaczęło mi szybciej bić, a oddech przyspieszył. Znowu patrzyły na mnie te wielkie, zielone oczy. Kiedyś dla mnie najpiękniejsze dla świecie... Stałem tak i patrzyłem na swojego gościa. Ona patrzyła na mnie z wielkim zagubieniem i strachem. Odebrało mi mowę, zmysły przestały normalnie funkcjonować. Nigdy się nie spodziewałem, że moja pierwsza miłość po sześciu latach stanie w drzwiach mojego mieszkania. W końcu się otrząsnąłem

- Co Ty tutaj robisz ?- zapytałem zachrypniętym głosem, boże czemu ja tak zawsze ludzi witać, no ale mało kiedy kto się zapowiada, żeby kogoś przywitać o hej, wchodź śmiało.

- Ja...- blondynka zaczęła coś mówić, potem rozejrzała się dookoła i westchnęła- właściwie to nie powinnam była tu przychodzić- już zawróciła w stronę schodów, ale w ostatniej chwili ją złapałem za łokieć i zwróciłem w swoją stronę

- To nie była odpowiedź na moje pytanie- na mojej twarzy pojawił się niebezpieczny uśmieszek

- Wow, zmieniłeś się kiedyś nie byłeś taki stanowczy, ale to zdecydowanie zmiana na plus- blondynka uśmiechnęła się , ukazując te swoje słodkie dołeczki. Wszystkie wspomnienia uderzyły we mnie jak jakaś bomba.

No co ? Nie patrz tak na mnie Mikołaj groźnie - dodała

- Wejdź - wciągnąłem ją do mieszkania, gdzie leżał w przedpokoju zaciekawiony Lonżer

- Jaki  piękny pies - Agata od razu rzuciła się do mojego zwierzaka i zaczęła się z  nim bawić, nic na to nie mogłem poradzić, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Ta dziewczyna...

Bardzo słodki- blondynka odwróciła się w moją stronę, obdarowując mnie kolejnym uśmiechem, równocześnie dalej bawiąc się z psem

- Napijesz się czegoś kawy, herbaty- spytałem wchodząc do kuchni,żeby chociaż na chwilę ochłonąć i żeby sobie uświadomić, co tak naprawdę się wydarzyło. To uderzyło we mnie jak grom z jasnego nieba.

- Jeśli mogłabym to woda będzie odpowiednia- nie zauważyłem, kiedy pojawiła się koło mnie 

Nalałem dziewczynie wodę do szklanki i ruchem głowy dałem jej znać, żeby poszła za mną. 

Usiedliśmy na kanapie, a między nami zapanowała niezręczna cisza.

- To co tam u Ciebie słychać ?

- Nie za wiele tak naprawdę- odpowiedziała mi patrząc w przestrzeń

- Myślałem, że mieszkacie w Sopocie- mówiąc mieszkacie, miałem na myśli ją i .. Oskara.

- Tak, mieszkamy z Oskarem w Sopocie, wcześniej mieszkaliśmy kilka lat w Gdańsku, studiowałam tam no i znowu wróciliśmy do Sopotu- powiedziała bardzo spokojnie, a każde słowo było pięknie wypowiedziane

- To już kupę lat jak jesteście z Oskarem razem- wyrwało mi się, wydaje mi się, że zawsze będę mieć do nich ten żal, ale do niego większy. Nie jestem w stanie im tego wybaczyć

- Tak ciągle jesteśmy razem- powiedziała ze smutkiem i spuściła głowę

- Rozumiem, to co Cię sprowadza do Łodzi ?

Chwilę nie odpowiadała, po czym głośno westchnęła

- Moja mama..- przerwała - moja mama chorowała, kilka dni temu zmarła na nowotwór piersi, wybacz ale ciężko mi się o tym mówi. Przyjechaliśmy na jakiś czas pozałatwiać wszystkie formalności, bo podjęliśmy decyzję, że już na zawsze zostaniemy w Sopocie- upiła łyk wody

Nauczyciel, który zmienił wszystkoWhere stories live. Discover now