🌸Rozdział 51🌸

559 13 7
                                    

Paulina 

W dzień tego całego obiadu cała się trzęsłam. W nocy w ogóle nie mogłam spać, przewracałam się ciągle z boku ma bok, a jak już udało mi się zasnąć to miałam jakieś koszmary, dramat po prostu. Wstałam z łóżka już przed 8 i zeszłam na dół by napić się wody, nawet jeść mi się nie chciało.

- A Ty co spać nie możesz ? - do kuchni weszła mama i tak mnie wystraszyła, że prawie wylałam zawartość mojej szklanki

- Weź mnie tak nie strasz nigdy więcej- złapałam się za serce

- Tak to jest jak się buja w obłokach, musisz bardziej zejść na ziemię, przez ulicę też tak się zamyślisz, a potem wypadek murowany, musisz być bardziej ostrożna- tylko zawsze musisz, musisz i musisz.

- Wiem mamo

- O której przyjdzie ten twój chłopak ?- o boże aż mnie zaczęło mdlić

- Koło 16- próbowałam być spokojna, ale nie wychodziło mi to zbyt dobrze

- To jak już się ogarniesz to pomożesz przy obiedzie, Twój gość, to Ty musisz się postarać, a nie ja.

Cała mama. Najpierw odrobiłam trochę lekcji, ale dziś wyjątkowo czas za szybko mijał i poszłam pomóc mamie przy obiedzie.  Koło 15 nakryłam starannie do stołu i trzeba było się szykować na przyjście Mikołaja. Wybrałam z szafy fioletową sukienkę w kwiatki, duże koła kolczyki, a włosy spięłam w kok. Jak już byłam gotowa usiadłam koło taty w salonie, nigdy w życiu tak się nie stresowałam.

- Ale się córka wystroiłaś- zagwizdał tato

- Oj przestań tato, chciałam po prostu ładnie wyglądać- trochę mnie speszył, więc poszłam do kuchni,no po prostu nie mogłam usiedzieć w miejscu.

- Paulina, przebierasz tymi nogami, weź już na tych czterech literach usiądź- zganiła mnie mama

- Trochę się denerwuję, to dlatego- nagle mi się zrobiło zimno, jak zobaczyłam nadjeżdżający samochód Mikołaja

W myślach zaczęłam odliczać, za ile usłyszymy dzwonek do drzwi. Moje obliczenia zdały egzamin

- Pójdę otworzyć- zgłosiła się na ochotniczkę mama, nim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, już pobiegła do przedpokoju

Mikołaj

Cała sobota była bardzo dla mnie stresująca, oczywiście nie stresowałem się tak jak Paulinka, ale rozumiałem jej emocje, które też zaczęły mi się udzielać. Kupiłem bukiet dla pani Iwony i różę dla szatynki. Już po 15 wyjechałem z domu,żeby na pewno się nie spóźnić. Przed wyjściem z samochodu, wziąłem kilka głębokich oddechów i powtarzałem sobie, że wszystko będzie dobrze. 

Odważnie zadzwoniłem do drzwi i czekałem z niecierpliwością na ich otworzenie. Lada moment pojawiła się pani Iwona.

- Dzień dobry- uśmiechnąłem się

- O dzień dobry Panu, przyszedł tu pan w sprawie mojej córki, bo jeśli do syna to on już od kilku miesięcy mieszka w Łodzi, więc tutaj pan go nie znajdzie

- Mikołaj jestem- denerwowało mnie to per pan

- Oj nie wypada mi tak, jest  pan nauczycielem mojej córki, no niestety nie mogę się na to zgodzić, muszę odmówić, może kiedyś - na jej twarzy pojawił się służbowy uśmiech

- Tak, no cóż no dobrze, mogę wejść ?

- Ależ oczywiście, gdzie moje maniery, totalnie o tym zapomniałam, wie Pan jak to jest jak panuje nerwowa atmosfera, córka ta moja ciągle biega zdenerwowana po domu, usiedzieć nie może, bo zaraz ma przyjść chłopak Pauliny, ale zapraszamy pana również na obiad , Paulina !! Przygotuj jeszcze jedno nakrycie- jej mama mówiła tak szybko, że ledwo dążyłem, by wszystko zrozumieć.

Nauczyciel, który zmienił wszystkoWhere stories live. Discover now