🌿Rozdział 82🌿

570 17 7
                                    

Paulina

Byłam w ramionach Mikołaja chyba już ponad kwadrans. Ale tak szczerze nie obchodziło mnie to aż tak bardzo czy będą mnie szukać czy się martwić. Tysiąc razy bardziej wolałam tkwić w objęciach Mikołaja. Tak byłam najbardziej szczęśliwa. Sama nie wiedziałam, kiedy ten czas tak upłynął. Mnie się wydawało, że minęła minuta a tańczę z nim już do trzeciej albo czwartej piosenki. Przestałam już liczyć z tego wszystkiego. Gdy się odwróciłam fotograf zrobiła nam zdjęcie

- Poprosiłem Edytę, żeby zrobiła nam kilka zdjęć - poinformował mnie Miki, nim zdążyłam zadać jakiekolwiek pytanie, dodatkowo złożył czuły pocałunek na moim czole. Nic nie powiedziałam, tylko przytaknęłam ruchem głowy. 

Jeszcze chwilę się pobujaliśmy w rytm muzyki, ale w głębi duszy wiedziałam, że już najwyższy czas się tam pokazać

- Nie chcę..- wydusiłam z siebie, gdy Mikołaj puścił moją dłoń

- Nie smuć się to Twoja impreza, zawsze jestem przy Tobie, jeszcze kilka godzin nim zaśniesz w moich ramionach- nie wiem jak to robił, ale jego słowa bardzo mnie uspokajały

Weszłam do środka pierwsza,  mama karcąco na mnie spojrzała, ale wzruszyłam tylko ramionami. Czasami mi się wydaje, że ona nigdy nie zaakceptuje Mikołaja, nawet po ukończeniu szkoły znajdzie powód, by go wciąż nie lubić. 

- No gdzie Ty byłaś, wszyscy Cię szukamy- podbiegł do mnie Bernard, a ja poczułam na plecach powiew zimnego powietrza. Odruchowo się odwróciłam, do środka wszedł Mikołaj, który uważnie nam się przyjrzał, uśmiechnęłam się tylko.

- Co mówiłeś ? - wyrwałam się z myśli

- To, że zaraz lanie pasem, musisz się przygotować - dokończył Bernard, który zaczął lustrować wzrokiem Mikołaja. Bałam się, że go rozpozna, ale nie był byt trzeźwy.

- Co tak stoicie na środku ? Bernard przesuń się chłopcy niosą krzesła- skarciła go Laura, za co w aktualnej sytuacji byłam jej bardzo wdzięczna

Zgodnie z jakimś rodzajem tradycji o północy położyłam się na brzuchu na tych krzesłach, a za głowę miała trzymać mnie Laura. Na początku wcale się tym nie stresowałam, ale chłopcy zdążyli mnie już nastraszyć, że będą mnie mocno bić i że nawet mogę skończyć z siniakami. 

Na pewno uderzyła mnie mama, tata, Kuba też był. On to mnie nie oszczędził, bo jego uderzenie wyjątkowo poczułam. Koledzy też się świetnie bawili moim kosztem. Trochę niektóre uderzenia bolały, ale mimo to ciągle się śmiałam i wspaniale bawiłam. 

- Kto jeszcze chce wymierzyć uderzenie za jakieś krzywdy nieprzyjemności, naszej jubilatce, śmiało, proszę się nie wstydzić- zachęcał DJ, ale chętnych już chyba nie było

- Ja chętnie- jak usłyszałam głos Mikołaja, to myślałam, że zaraz z tego krzesła spadnę. Czy on do reszty zwariował ? Czy on chce żeby ktoś go rozpoznał. Ewidentnie to jest jego marzenie, skoro zamiast siedzieć cicho, to on się pcha, tylko po to żeby wzbudzić większe zainteresowanie. 

On jest totalnie nieodpowiedzialny. Jak ktoś zadzwoni do kuratorium, to nawet wujek dyrektor nam nie pomoże.

- Wszystkiego najlepszego- nagle Miki szepnął mi do ucha życzenie, a potem dość mocno uderzył pasem. Zacisnęłam zęby, żeby się nie skrzywić.

Laura pomogła mi wstać, a ja poprawiłam sukienkę. Już chciałam znaleźć Mikołaja i powiedzieć mu co myślę  o jego występie przed szeregi, ale w tym samym momencie otworzyły się drzwi i do środka wparował Rafał. Na początku myślałam, że się pogodzili z Kingą i razem przyjdą. Dlatego bardzo mnie zaskoczył jego widok z jakąś nieznajomą. Odważnie podeszłam do nich.

Nauczyciel, który zmienił wszystkoWhere stories live. Discover now