🌸Rozdział 57🌸

554 17 6
                                    

Paulina

Jeszcze trzy miesiące i w końcu będą wakacje. Jestem taka zmęczona już tym rokiem szkolnym, ale jednocześnie współczuję maturzystom, bo nie ma co ukrywać,że już zaraz matura ich czeka. 

Nie wyspałam się, bo pojechaliśmy z rodzicami na rowery, a jak wróciliśmy  to zamulałam na telefonie. Zamiast iść spać oglądałam jakieś głupie filmiki w necie, które wcale nie zmieniły mojego życia.

- Cześć Paula, jak tam gotowa na sprawdzian z matmy dzisiaj ?- z takimi słowami z wielkim uśmiechem na twarzy przywitał mnie na korytarzu Bernard

- Co ?? To dzisiaj ? Byłam pewna, że jest to w w środę chyba, ale że dzisiaj- skrzywiłam się, bo teraz będę w czarnej dupie serio, oczy mi się same przymykały, a ja mam pisać sprawdzian z matmy, i to jeszcze w poniedziałek.

- No nie mów mi, że zapomniałaś- wytrzeszczył oczy Bernard

- A wyglądam na kogoś kto wiedział ?- prychnęłam

- No to trochę dupa, bo Olek mówił, że miałaś przygotować ściągi dla całej klasy 

- Co ? Ja ? Jakie ściągi ? Nikt mi nic nie mówił- aż podskoczyłam

Bernard wybuchnął śmiechem, a ja patrzyłam na niego jak na wariata.

- Jakbyś widziała swoją minę, haha bezcenna - Bernard łapał się za brzuch, nie mógł opanować napadu śmiechu

- Ale Ty jesteś głupi, o 8 rano chce Ci się takie żarty robić, weź - szturchnęłam go- w ogóle nie masz litości dla ludzi, nie masz pojęcia jak mnie przestraszyłeś

- Złotko, dzisiaj w końcu jest prima aprilis 

Olśniło mnie, że aż stanęłam w miejscu, głupia ja dała się nabrać. Kretynka

- Idiota- walnęłam go w plecy, tak że aż syknął z bólu, a ja usiadłam pod salą informatyczną

Na horyzoncie zobaczyłam wynurzającego się Mikołaja, śledziłam go wzrokiem, ale w pewnym momencie dogonił go Bernard

- Panie profesorze, chciałem zgłosić przestępstwo, Paulina użyła wobec mnie przemocy fizycznej- był bardzo poważny, nie wiedziałam jak na to zareagować

Mikołaj przystanął raz patrzył na mnie raz na Bernarda. 

- Głupi jesteś - odezwałam się do kolegi, na co on w odpowiedzi wystawił mi język

- No to pięknie, postarajcie się moi drodzy zachowywać nieco poważniej, nie jesteście w przedszkolu, tak mi się zdaję, ale tego pewny też być nie mogę- znalazł w kieszeni klucze i otworzył drzwi

Jak weszłam do tej sali to już mi się odechciało. No fajnie, że mój facet jest nauczycielem, ale to i tak jest ta energia bycia uczniem, jest poniedziałek,a my tutaj zamknięci w jakiejś szkole, a mogłam sobie beztrosko leżeć pod kocem i oglądać kolejny odcinek ulubionego serialu na Netflixie.

- No hej mordo czemu nie było Cię na infie- od razu zagadałam do Laury, która rozpakowywała się na ławce w sali od polskiego

- Oprócz tego, że zaspałam, to autobus nie przyjechał

- No to chyba logiczne, że skoro zaspałaś, to na niego nie zdążyłaś- z mądrą miną przemówił Krzysiek, na co aż podniosłam brew, brzmiał jak mędrzec narodu

- No wyobraź sobie drogi kolego, że mimo że zaspałam zdążyłam na autobus, ludzie stali, czekali, minęło pięć minut, dziesięć , jakaś kobieta zaczęła dzwonić na infolinię do nich, nie udzielili konkretnych informacji, więc sobie poczekałam na przystanku, a coś mnie ciekawego ominęło na informatyce ?- tutaj wzrok przeniosła na mnie, a ja poczułam się winna, jakbym robiła coś zawstydzającego

Nauczyciel, który zmienił wszystkoWhere stories live. Discover now