🌿Rozdział 79🌿

547 18 4
                                    

Mikołaj

- Ha, ha , no to nieźle stary, widać, że brat odbił Ci dziewczynę, nie mogę ze śmiechu, widać, że co w rodzinie to nie ginie- Patryk nie mógł powstrzymać się od złośliwego komentarza, a ja spojrzałem na niego z politowaniem

- Weź się ogarnij, przecież to niemożliwe, żeby coś ich łączyło. To mój brat nie odbiłby mi Pauliny, poza tym co ja gadam, każdy wie jak ważna dla mojego brata jest Julka, weźcie sobie te głupstwa z głowy wybijcie- trochę się oburzyłem, choć sam muszę przyznać, że najgorsze myśli pojawiały się w mojej głowie

- Patryk, Ty dzieciaku, zachowujesz się niereformowalnie- skarcił go Karol i pokręcił głową

- Nie patrzmy się tak na nich, bo nas zauważą, chodźcie w tamtą alejkę- zaproponowałem i wskazałem głową co mam na myśli

- Serio, Mikołaj ? Ile ja mam lat, żeby się po jakiś zakamarkach chować- westchnął Karol

- Wystarczająco dużo, i nie udawaj, że taki z Ciebie stary piernik- prychnąłem

- Nie nie powiem, emerytura coraz bliżej- zamyślił się

Zgodnie z moim pomysłem chwilowo schowaliśmy się w bocznej uliczce i gdy zniknęli z zasięgu naszego wzroku, postanowiliśmy wejść do tego samego jubilera. Znów była ta sama sprzedawczyni, ale tym razem się śmialiśmy z ostatniego razu. Korciło mnie, żeby zapytać o Paulinę i Norberta, ale no trochę głupio tak, wzięłaby mnie za jeszcze większego idiotę. Trochę się nastawiłem, że już dziś kupię ten pierścionek, ale dalej się nie mogłem zdecydować. Każdemu z nas podobał się inny pierścionek, nawet dzwoniliśmy do Dominika, żeby nam pomógł, to on wskazał jeszcze inny. Jednak napotkaliśmy też inny problem. Okazało się, żeby kupić pierścionek wypadałoby znać rozmiar. Kompletnie o tym zapomniałem, nawet nie wiedziałem że istnieje coś takiego jak jakiś rozmiar. Skąd ja mam to niby wiedzieć, w końcu nie chodzę w pierścionkach. Gdybym chodził, to bym wiedział. Sytuacja się nie  poprawiła. Oprócz tego, że nie wiedziałem, który jej się najbardziej spodoba, to teraz jeszcze rozmiary. Można oszaleć jakie to skomplikowane.  Mam nadzieję, że już obrączkami zajmie się szatynka, bo ja w ogóle nie mam do tego już cierpliwości. Ale najpierw to ona musi się zgodzić, więc o czym ja myślę. To daleka przyszłość, biorąc też pod uwagę że nie wiadomo kiedy podejmę się jakiś radykalnych kroków. 

Poszliśmy z chłopakami jeszcze na szybkiego kebsa i wróciłem do domu. Można powiedzieć, że byłem lekko wkurzony na brata. Co dziwne na Paulinę nie, bo wiedziałem że wszystko i tak na pewno wyszło z winy mojego brata. Paulina napisała mi, że idzie do kina z Laurą, więc zadzwoniłem do Norberta, że natychmiast ma tu przyjechać. Oczywiście nie od razu. Próbowałem zapomnieć o tym widoku spod jubilera, pracowałem, wpisywałem kolejne dane w rubryki arkusza kalkulacyjnego, ale za nic nie mogłem się skupić, dlatego to zrobiłem. Trochę go zaskoczyłem, ale powiedział że zaraz będzie. 

- No hej brat, co tak nagle do mnie dzwonisz- otworzyłem mu szeroko drzwi

- No chyba mamy do pogadania- odpowiedziałem mu dość sucho

- Tak ? A na jaki temat ?- Norbert zmarszczył czoło i wygodnie rozsiadł się na kanapie

- Ty i Paulina- przełknąłem ślinę, dziwnie się poczułem jak to wypowiedziałem. Brzmiało to absurdalnie. 

- Co ja i Paulina ?- Norbert chyba nie zrozumiał, że się pytał plus dodatkowo na jego twarzy pojawiło się skrzywienie

- Widziałem Was pod jubilerem, co wy tam razem robiliście ? Łączy was coś ?- chyba odpowiedzi na to ostatnie pytałem się najbardziej, choć w ogóle tego do siebie nie dopuszczałem

Nauczyciel, który zmienił wszystkoWhere stories live. Discover now