🌿Rozdział 86🌿

568 15 0
                                    

Paulina

- Nie interesują mnie Twoje problemy, nie chcę się z Tobą kolegować, przykro mi że masz kłopoty, ale Twój ojciec jest wpływowy to niech Ci pomoże- denerwowała mnie ta Matylda. Powiedziałam jej wyraźnie, że nie chcę mieć z nią nic wspólnego, że nie mam ochoty na przyjaźnie z nią, a ona dalej swoje. Jak mam jej wytłumaczyć, po jakiemu ? Nawet jak jej powiedziałam, że nie, to mi wmawia, że i tak będę się z nią przyjaźnić, czy chcę, czy nie. Naprawdę obawiam się, że ona rzeczywiście ma jakieś zaburzenia psychiczne, a nie że jest niesamowicie uparta. Wszystko ma swoje umiary i jak ktoś czegoś nie chce, nie znaczy że będę za kimś ciągle biegać. Nie mam do niej za grosz cierpliwości, choć jesteśmy w tym samym wieku, tylko że ona jest z września. 

- Ojciec mnie zabije. Czekaj, czekaj nie wchodź mi w słowo. Ten ochroniarz totalnie oszalał. Poszłam do tego sklepu i mu powiedziałam, że między nami nigdy nic nie będzie.

- No to dobrze, przynajmniej wszystko mu wyjaśniłaś, nie zostawiając złudzeń- wzruszyłam ramionami

- No właśnie, każdy o zdrowym umyśle, by to zrozumiał- ta powiedziała ta sama dziewczyna, co mi się narzuca, nachodząc mnie w mieszkaniu Mikołaja. Oczywiście..

- I co Ci powiedział ?- postanowiłam wykazać minimalną chęć zainteresowania jej problemem.

- Zwariował, bałam się go. Dobrze, że była kasjerka, nawet klienci się zaczęli patrzeć. Nikt by mi nie pomógł, bo to on tam jest od pomocy. Byłam dość bezpośrednia, ale i miła, że zawsze może na mnie, sama rozumiesz, coś w stylu zostańmy przyjaciółmi- Matylda kontynuowała 

- Zrobić kawy, herbaty ?- wtrącił się Mikołaj, który nie za wiele rozumiał z naszej rozmowy

- Nie mamy czasu na kawę, czy herbatę. Tu trzeba działać- uniosła się Matylda

- Zostaw nas same- westchnęłam i zwróciłam się do Mikołaj, uważnie na mnie spojrzał, potem Matyldę i wrócił do salonu

- Matylda, nie rozumiem o co chodzi 

- Nie pozwalasz mi w ogóle skończyć, zaczął krzyczeć, że jestem głupia, że pożałuję. Krew się we mnie zagotowała, gdy usłyszałam tyle obelg na swój temat, to naprawdę nie było miłe. Kiedyś mi się ten chłopaczek podobał, ale teraz zauważyłam że on sobą nic szczególnego nie prezentuje. Wkurzyłam się na niego i sobie poszłam. Wieczorem napisał do mnie SMS-a, że zginęła mu jakaś cenna pamiątka rodzinna i że on zgłosi sprawę na policję. Rozumiesz to ? To jakiś idiota, raz może u niego w mieszkaniu byłam, wie Bóg kiedy, a on chce mnie oskarżyć o kradzież. Mój ojciec nie może się dowiedzieć że romansowałam z tym człowiekiem, chyba wstyd by go oblał, a ja skończyłabym marnie. Wpakowałam się w poważne tarapaty

Ta dziewczyna, to miała gadane, ludzie, tak szybko mówiła, że ledwo byłam w stanie za nią nadążyć

- I jak niby miałabym Ci w tym pomóc ? - zapytałam ze zrezygnowaniem, nie wiem jaką miałabym w tym odegrać rolę

- No ja też nie wiem, nie powstrzymamy tego frajera przed czynami, ale może mogłabyś zeznać na policji, że nie jestem złodziejką. Ojciec by mnie zabił, stwierdziłby że narażam jego prestiż, jego kancelarię, nie mogę sobie narobić problemów, żona ojca od razu oddałaby mnie do jakiejś szkoły pod przewodnictwem sióstr zakonnych. Błagam, nie chcę żyć jak w klasztorze. Znajoma mi opowiadała, że jej ciotka..- przerwałam jej w środku zdania, bo najwyraźniej  nie miała zamiaru kończyć

- Matylda, nie mów tyle bo mi głowa wybuchnie- zatrzymałam ją

- Już wiem !- krzyknęła- pojedziesz ze mną do mojego ojca i powiesz mu, żeby nie wierzył w żadne słowa tego ochroniarza, bo to chory człowiek, który uciekł z psychiatryka

Nauczyciel, który zmienił wszystkoWhere stories live. Discover now