🌿Rozdział 75🌿

588 19 3
                                    

Paulina

- Dobrze, dobrze, nie ruszaj się, tak, prześlij mi adres, cześć- kończyłam rozmowę z Filipem, ale jednocześnie zastanawiałam się  jak powiedzieć Mikołajowi, że muszę jechać. Na dworze było już całkiem ciemno i zimno, a mieliśmy też już swoje plany. Na pewno Mikołaj też będzie zły, bo uważa Filipa za jakiegoś konkurenta. Nie rozumiem czemu on tak myśli, przecież nie daję mu żadnych powodów, żeby tak myślał. Zwykły kolega jak Rafał, bo jeśli chodzi o Borysa, można powiedzieć że nasz kontakt totalnie przepadł. Próbowałam ostatnio nawet do niego zagadać, ale nie był zbyt rozmowny, prawdopodobnie teraz jesteśmy zbyt zajęci innymi rzeczami. może kiedyś nasz kontakt się jeszcze odnowi.

- Masz Paulina taką minę, jakbyś narozrabiała i kombinowała jak tu nakłamać - Mikołaj spojrzał na mnie z miną typu ,,Ja wszystko wiem, mnie nie oszukasz"

- Wcale, tak nie jest- od razu zaprzeczyłam, ale czy to dziwne, że samo pojawiło się we mnie nie przyjemne uczucie, że to jest związane z Filipem, na którego Mikołaj jest cięty ?

- Dzwonił Filip i czego chciał ?

- Tak, owszem dzwonił, no właśnie jak już o tym mowa, to muszę iść - zaczęłam najłagodniej jak umiałam

- No idziemy do domu- obojętnie wzruszył ramionami Mikołaj

- No tak, ale ja muszę iść do Filipa, do jego mieszkania- stąpałam po cienkim lodzie, jego mina była bardzo zaskoczona

- O tej godzinie ? Nie ma mowy, nigdzie nie idziesz- od razu mi zakazał tam iść

- Tak Mikołaj idę, nie jesteś moją matką, ani ojcem żeby mówić mi co mogę, a co nie. Wychowywałam się w takim środowisku, że jeśli ktoś potrzebował mojej pomocy zawsze byłam dla tej osoby pierwsza, więc przykro mi, może Ci się to nie podobać, ale ja nie porzucam przyjaciół gdy są w potrzebie- otarłam się z premedytacją o jego ramię i poszłam w tą samą stronę, z której akurat wracaliśmy.

Na początku było trochę strasznie, bo panował zmrok, a dookoła ani jednej żywej duszy, ale przełamałam się w sobie i szybko znalazłam się wśród ludzi i podążyłam na przystanek autobusowy. W internecie znalazłam ulicę, na której mieszka Filip. Nie było to aż tak daleko. W drodze do niego, rozmyślałam się jak mogę mu właściwie pomóc, no bo co ja wiem. Jakiekolwiek moje słowo może go tylko bardziej zdenerwować, ale z drugiej strony sam poprosił mnie o pomoc. Ciężka sprawa patrząc też na to jak mnie ostatnio potraktował podczas naszej rozmowy. W tej chwili nie myślałam  nawet o Mikołaju i czy się na mnie obrazi, czy nie. Powinien zrozumieć jest starszy i gdyby jego koledzy zwołali kółko zapijających smutki kawalerów, byłby tam pierwszy. 

Muszę przyznać, że okolica, w której mieszkał Filip wcale nie zachęcała, a wręcz odpychała. Dodatkowo była noc, co jeszcze podkreślało jak bardzo nieprzyjemna jest ta dzielnica, i żeby się tu nie zapuszczać. Na całe dość pokaźnych rozmiarów podwórko świeciła jedna malutka lampka. Mimo to zdołałam dostrzec napis ,, Wypad, dla tych co nie z dzielni". Przyśpieszyłam kroku, żeby znaleźć się w miejscu choć trochę bardziej bezpiecznym. Mikołaj coś do mnie napisał, ale ani nie miałam czasu, ani ochoty mu odpisywać, wiem że mało rozsądne, ale emocje wzięły górą.

Drzwi do klatki schodowej były otwarte, więc skorzystałam z okazji i wślizgnęłam się do środka.

Zapukałam cicho do drzwi, ale gdy nikt mi nie otwierał chwyciłam za klamkę. Otwarte. Znajdowałam się w długim, ciemnym korytarzu.

- Filip ?- zapytałam, czułam się coraz mniej pewnie i to w dodatku jak w jakimś horrorze

Weszłam w głąb mieszkania, w jednym z pokoi nikogo nie było, a w drugim siedział roztrzęsiony Filip.

Nauczyciel, który zmienił wszystkoWhere stories live. Discover now