🌸Rozdział 66🌸

599 18 5
                                    

Mikołaj

- Mikołaj ?- szatynka popatrzyła na mnie wyczekująco, a ja dopiero się ocknąłem

- Tak ?- wyprostowałem się, lekko rozglądając się na przechodzących obok ludzi

- Co Ty ? Powiedziałam, że idę ale Ty mnie zatrzymujesz, coś jeszcze ?- zabrzmiało, to trochę bezwzględnie, ale wiem że nie miała nic złego na myśli

- A no tak, wybacz zamyśliłem się, śpieszy Ci się gdzieś ?- spojrzałem głęboko w jej oczy, no żesz cholera, jej spojrzenie działa na mnie jak magnes

- W zasadzie to nie- odpowiedziała po chwili zastanowienia, przy czym od razu dodała- ale obiecałam mamie kupić kilka rzeczy w supermarkecie, więc muszę jechać do domu, przygotować obiad i takie tam- machnęła ręką

- Odwiozę Cię- jeszcze nie skończyła mówić, a ja od razu to powiedziałem, to nawet nie było pytanie, tylko stwierdzenie

Na początku była zdziwiona, ale od razu zareagowała

- Jeśli nie masz nic lepszego do roboty i chodzenie ze mną po supermarkecie i odwożenie do domu, to proszę bardzo zapraszam- odwróciła głowę, ale widziałem że na jej twarzy pojawił się uśmiech

Odnieśliśmy do samochodu prezent ślubny i podjechaliśmy do Lidla. Nie odzywaliśmy się nic do siebie, ale cisza mówiła wystarczająco dużo. Mam nadzieję, że jest to jakiś krok do naszej zgody, męczy mnie ten mur między nami. Nie chcę też nic mówić, nie chcę jej speszyć, nie chcę kłótni. Może teraz ta cisza i to co jest między nami teraz jest dobre. Jest dla mnie najważniejsza na świecie, więc poczekam. Z takimi myślami prowadziłem samochód, co jakiś czas spoglądając na dziewczynę, a Paulina wpatrywała się w okno, słuchając Through Glass . 

- Już wszystko masz ?- zapytałem Paulinę, opierając się o wózek

- Czekaj, momencik, ku*wa zaciął mi się telefon, o dobra już mam- dziewczyna szperała coś w telefonie, a ja przyglądałem się jej z rozbawieniem

Nagle podniosła wzrok

- Co ?- uśmiechnęła się

- Co co ?- odwzajemniłem uśmiech

- Patrzysz się na mnie - uśmiech nie znikał z jej ust

- Nieprawda- od razu ostentacyjnie zacząłem się rozglądać dookoła

- Wszystko z esa od mamy mam w koszyku, ale czekaj tutaj wezmę jeszcze czekoladę do Hanki

- Zaczynasz mnie zaskakiwać, kupować słodycze dla rodzeństwa ? Norbert nigdy nic kupował, no chyba że coś chciał, już prędzej ja dla moich małych siostrzyczek

- Może Ci się wydawać, że nie lubię mojej siostry, ale wbrew pozorom to jest moje małe dziecko, już wyrosło, ale kiedyś było bardziej moje - zaśmiała się

Zaraz wracam

- Czekam- odprowadziłem ją wzrokiem, aż zniknęła za regałem

- Ale się Pan tym kwiatom przygląda - koło mnie stanęła starsza pani

- Słucham ?- przyjaźnie się uśmiechnąłem

- Swoje już przeżyłam, ta dziewczyna, kocha ją pan prawda ?

- No kocham- przełknąłem ślinę, dziwne dialogi z przypadkowymi ludźmi.

- No to proszę coś zrobić, ona pana też kocha, kwiaty to dobry pomysł, powodzenia- ostatni raz obdarzyła mnie uśmiechem i udała się w kierunku kas

Chwilę stałem zszokowany tym zajściem, ale wybrałem najładniejszy bukiet róż i położyłem na szczycie naszych zakupów. 

- Już jestem - szatynka włożyła do koszyka dwie czekolady- uu jakieś kwiaty ? Ktoś obchodzi jakieś święto ?

Nauczyciel, który zmienił wszystkoWo Geschichten leben. Entdecke jetzt