27.

716 68 15
                                    

23 kwietnia 2019 - wtorek

Jimin po otrzymaniu wypisu oraz recepty z lekami przeciwbólowymi wyszedł ze szpitala około godziny czternastej. Dzisiejszego dnia nie czuł się najlepiej, ponieważ niewielka ilość snu oraz jego zmęczenie przez wszystkie ostatnie wydarzenia, które miały na niego ogromny wpływ, dawały o sobie coraz bardziej znać i sprawiały, że był z każdym dniem jeszcze słabszy niż dnia poprzedniego. W skutek tego nadal czuł się okropnie pod względem fizycznym, nawet jeśli jego rany nie przynosiły mu już takiej ilości bólu jak jeszcze dnia wcześniejszego. Blondyn był po prostu wyczerpany pod każdym możliwym względem i wiedział, że jeśli w ciągu najbliższego czasu nic nie ulegnie zmianie to będzie z nim bardzo źle.

Chłopak liczył, że chociaż dzisiejszego dnia uda mu się odpocząć oraz porządnie wyspać, by nabrać większej ilości sił, ponieważ w szpitalu nie było to za bardzo możliwe. Nie wliczając niewygodnego, wąskiego łóżka, na którym nie dało się normalnie leżeć, najbardziej uciążliwa była pora podczas porannej zmiany pielęgniarek. Od tej godziny, a było to mniej więcej koło 6 rano, spanie dla osób ze słabym snem było niemal niemożliwe. Nieustanne kręcenie się po sali w celu sprawdzenia temperatury, następnie sprzątanie pomieszczenia, wczesne śniadanie zaraz przed kontrolną wizyty lekarzy. Później ciągle chodzenie rehabilitantów po korytarzu, wyjeżdżanie z pacjentami na łóżkach, by zabrać ich na blok operacyjny bądź różnego typu badania, odwiedziny rodzin i inne tego rodzaju rzeczy sprawiały, że można było tylko pomarzyć o wstaniu nie później niż o godzinie ósmej, po ciągłym wybudzaniu się ze snu. Spokojnej robiło się dopiero koło godziny trzynastej, jednak nadal nie było idealnie cicho, a Jimin dokładnie tego potrzebował, aby móc bez problemów zasnąć - całkowitej ciszy.

Blondyn umówił się z mamą na jednym z parkingów, które znajdowały się obok głównego wejścia budynku, gdyby nie ona to prawdopodobnie musiałby wracać do domu sam, lecz obeszło się bez tego. 

Jimin wsiadł do samochodu trochę mozolnie. Od razu przywitał się niepewnie z kobietą i położył torbę z rzeczami na siedzeniu obok siebie. Atmosfera pomiędzy nimi była niezwykle spięta oraz niezręczna, przez sytuację, która wydarzyła się wczorajszego wieczoru jasnowłosy odczuwał ogromne wyrzuty sumienia i jednocześnie żałował tego, jak się w stosunku do kobiety zachował. Po jego szczerych słowach, czuł się dziwnie przez fakt, że wie ona o jego mroczniejszych myślach, którymi nie chciał się z nią dzielić oraz starał się stłumić i schować je głęboko w sobie. Bał się tego, jakie może mieć na ten temat zdanie i czy nie zacznie uważać go za kogoś nienormalnego.

Całą drogę do domu przejechali w ciszy, którą zagłuszał jedynie dźwięk grającego radia. Gdy znaleźli się pod budynkiem blondyn zabrał swoje rzeczy, a następnie opuścił pojazd, po czym bez słowa zaczął kierować się w stronę wejścia do mieszkania. Nacisnął za klamkę, co sprawiło, że drzwi od razu się otworzyły, a krew w jego żyłach momentalnie zaczęła szybciej krążyć. Przeszedł cały przedpokój, a następnie wszedł do pokoju, by położyć tam torbę, po czym ponownie z niego wyszedł, lecz nim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować został popchnięty na jedną z najbliższych ścian, co spowodowało, że uderzył plecami mocno w twardą powierzchnię. Chłopak zacisnął szczelnie powieki wraz z zębami i syknął dosyć głośno, przez rozchodzący się po jego ciele ból. Cieszył się w duchu, iż miał na sobie kurtkę, która zamortyzowała upadek i chociaż w minimalnym stopniu złagodziła dokuczliwe cierpienie.

- Co to miało być do cholery?! - mężczyzna warknął ze złością w stronę jasnowłosego i złapał kurczowo za materiał jego koszulki. Jimin spojrzał na niego i zaśmiał się kpiąco, jednocześnie czuł, jak kumuluje się w nim coraz większa złość. - Odstawiasz szopki z pogotowiem i szpitalem, może za chwilę jeszcze policje tutaj wezwiesz?!

be quiet... || vminWhere stories live. Discover now