67.

118 15 9
                                    

9 października - środa

Jimin pół dnia spędził poza domem. Przebudził się rano, gdy poczuł jak Taehyung całował go w czoło na pożegnanie i zaraz po tym wstał, by naszykować się do pracy. Po zakończeniu zmiany pojechał od razu na sesję do psychologa, w drodze powrotnej zrobił szybkie zakupy i takim sposobem do mieszkania wrócił dopiero o godzinie dziewiętnastej. Wtedy zjadł w samotności kolację, wykąpał się, a w międzyczasie odpisywał na wiadomości nieustannie pojawiające się na czacie grupowym z pracy, ponieważ Seokjin oznajmił każdemu, że mają szykować się na imprezę integracyjną w najbliższy weekend.

Blondyn mimo tego, iż obecnie był szczęśliwy, a tempo jego codziennego życia nagle zwolniło i zrobiło się o wiele spokojniejsze, miewał słabsze dni, w których wracał do przeszłości i odkopywał starsze bądź nowsze wspomnienia, przez które zadręczał się uporczywymi oraz niepokojącymi myślami. Dzisiaj był jeden z tych dni. Przyczynił się do tego ostatni list z sądu, który informował o tym, że rozprawa przeciwko ojcu chłopaka ma mieć miejsce siedemnastego grudnia, bieżącego roku. Poruszył ten temat także na terapii, a to z kolei odsłoniło lęki jasnowłosego oraz obawy przed tym znaczącym dniem, których wcześniej do siebie nie dopuszczał.

Gdy Jimin położył się na łóżku i zakrył po same uszy zimną kołdrą, wtedy poczuł jak każda zła emocja niespodziewanie w niego uderza. Dopóki miał zajęcie, był poza domem, pracował, przebywał w towarzystwie Taehyunga i zajmował czymś swój umysł, wydawało mu się, że wszystko jest w porządku, lecz dłuższa chwila samotności wystarczyła, by chmura ciemnych wspomnień ponownie zaczęła krążyć nad nim oraz wciągać go do swych nieprzewidywalnych, gęstych obłoków.

Najgorsze było to, że wydawało mu się, iż myśli o rzeczach nieistotnych. Powracał myślami do przykrych dni, które najbardziej zapadły mu w pamięć, ale było to kompletnie bezużyteczne i nie wiedział, dlaczego tak robi. W końcu byłby o wiele szczęśliwszy, gdyby nie musiał prawie każdego dnia rozmyślać o wszystkich złych sytuacjach, które spotkały jego, a także jego mamę. Jednak Jimin nie potrafił się od tego odciąć. Wiedział, że ta niebezpiecznie pochłaniająca go ciemność jest tak naprawdę ważnym elementem dzieciństwa, które przetrwał oraz filarem jego osobowości, jaką dzięki tym tragicznym sytuacjom zbudował.

Chłopak leżał na lewym boku, tuż przy samym brzegu łóżka, twarzą zwróconą w stronę okna zasłoniętego do połowy roletą. Widział przez nie odbijające się w szybie sztuczne światło latarni, słyszał, od czasu do czasu, przejeżdżające samochody lub ludzi, którzy dosyć głośno rozmawiali pod blokiem, i zatapiał się w ciszy, która panowała w sypialni. W ciszy, która doprowadziła go dzisiejszego wieczoru do łez.

Nie chciał myśleć o ojcu, jednak jego sylwetka nieustannie pojawiała się przed oczami chłopaka podczas codziennych zdarzeń, a potem nawiedzała go w nieprzyjemnych snach. Często myślał o najbardziej traumatycznych oraz poniżających momentach, które w szczególności zapamiętał. Zabawne było to, że rzadko pamiętał o konkretnych zwrotach czy wyzwiskach, jakie alkoholik kierował w jego stronę, bądź stronę mamy. Było ich tak wiele, że wszystko zlewało się w pewnej chwili w jedną całość, w jedną ciemną plamę. Tym, co utrwaliło się w umyśle blondyna najbardziej były konkretne sytuacje, emocje, które wtedy odczuwał i agresywne zachowania.

Pamiętał o spokoju, który zaznawał poza domem. O bezradności i bólu, które były tak ogromne, że w głowie nierzadko pojawiało mu się to jedno, jedyne wyjście z tego całego koszmaru, o którym rozmyślał dniami i nocami. Jednak niepokoiła go myśl zostawienia mamy, kompletnie samej, bez żadnego pożegnania. Wiedział, że prawdopodobnie by tego nie przeżyła. Nie chciał też by cierpiała przez kolejnego mężczyznę w rodzinie, co byłoby kolejną rzeczą, która upodobniłaby Jimina do ojca, i właśnie ten żal oraz obrzydzenie (spowodowane myślą o podobieństwie do mężczyzny) trzymały go przy życiu.

be quiet... || vminWhere stories live. Discover now