53.

252 32 5
                                    

17 lipca 2019 - środa

- Proszę teraz szczegółowo opisać całe zdarzenie - w pomieszczeniu rozbrzmiał gruby głos, nieco otyłego policjanta, który patrzył na blondyna z pozorną obojętnością, jednak pod tym stanowczym spojrzeniem z pewnością kryło się współczucie. Było ono po prostu przyćmione, schowane pod grubą warstwą kilkunastu lat doświadczenia oraz wynikającej z niego odporności na ludzką krzywdę.

Jimin wziął głęboki wdech. I zaczął opowiadać.

- Ma Pan jakieś dowody?

- Czy moja twarz jest niewystarczającym dowodem? Wypis ze szpitala? Opinia psychologa? - uniósł się. Upokorzenie, złość, zażenowanie, bezsilność i ten rozdzierający klatkę piersiową ból - wszystko to sprawiało, że miał ochotę się popłakać.

- Proszę się uspokoić - poczuł go starszy mężczyzna. - Chodzi nam o inne dowody, które potwierdzałyby, że takie sytuacje miały miejsce wcześniej. Przydadzą się podczas rozprawy w sądzie.

- Mam zdjęcia - zdążył się opanować, jego głos znowu brzmiał łagodnie.

- Możemy zobaczyć? - zapytał młodszy mężczyzna, który siedział obok i do tej pory prawie cały czas milczał.

Jimin spojrzał na niego i skinął twierdząco głową. Odblokował telefon, otworzył galerię oraz z małym zawahaniem wszedł w odpowiedni folder, po czym podał urządzenie funkcjonariuszom. Krew uderzyła mu do głowy, a policzki przybrały rumiany kolor.

- Zacząłem fotografować się prawie trzy lata temu - dodał niestabilnym tonem głosu, po czym zaczął niepewnie patrzeć na siedzących przed nim policjantów. Widział jak mimika na ich twarzach się zmienia. Nawet w oczach starszego mógł zobaczyć przerażenie oraz szok. Obaj nie dowierzali zbytnio w to co widzą. Jimin spuścił głowę.

- Dlaczego nie zgłosił Pan tego wcześniej?

- Odpowiedź jest prosta. Bałem się, a wiadomo jak działa świat. Trzeba mieć pieniądze, by ktoś usłyszał czyjeś wołanie, a nawet krzyczenie o pomoc. Bez nich nie ma mowy o pomaganiu i jakimkolwiek zainteresowaniu się sprawą. Ludzie powiedzą takiej osobie jak ja "Tak, zrobimy co w naszej mocy", po czym wrócą do popołudniowego picia kawy i umorzą sprawę, bo mają za dużo roboty. Potem, następnego dnia, włączą wiadomości, zaczną przeglądać internet i okazuje się, że z ich winy doszło do tragedii, ponieważ nie zareagowali w odpowiednim momencie.

- Proszę tak nie mówić. Zapewniam Pana, że nie ma Pan racji i-

- Nie mam racji? - odparł ze łzami w oczach. - Mało było takich sytuacji? Przemoc domowa jest bardzo częstym zjawiskiem i Panowie powinni o tym doskonale wiedzieć. Ale jak Panowie myślą, dlaczego ofiary tego potwornego piekła zgotowanego przez kogoś bliskiego siedzą cicho? Huh? - powiedział z dziwnym spokojem w głosie, lecz słowa wychodzące z ust chłopaka były niczym ostrza, które ociekały trucizną oraz skrytą wściekłością, panującą gdzieś na dnie duszy chłopaka. - Nie wiedzą gdzie mają szukać pomocy? Boją się wyśmiania? Jeszcze większego poniżenia? Boją się ignorancji? Przeraża ich wizja pogorszenia sytuacji? A może tego, że szybciej własny ojciec poderżnie im w nocy gardło albo zabije na ich oczach mamę? - ciągnął dalej swój wywód przepełniony ciemnością oraz najczarniejszymi myślami. - Ale niezależnie od tego jaką krzywdę wyrządzą ci rodzice inni i tak będą wzbudzali poczucie winy w tobie. "Dlaczego nie odzywasz się do ojca?", "Dlaczego nie odbierasz od niego telefonów?", "Dlaczego mu nie wybaczysz?" Nie wiem, może dlatego, że rozpierdolił mnie psychicznie? To nigdy nie jest: "Jak się czujesz? Wszystko w porządku?", tylko: "Dlaczego masz go gdzieś? W końcu to twój ojciec". Jakby odpowiedź nie była oczywista. Aż w końcu dochodzisz do takiego momentu, w którym leżysz i myślisz: Może faktycznie robię źle. Może naprawdę jestem złym człowiekiem. Nikogo nie obchodzi twój los dopóki nie skończysz w grobie - zakończył i zaczął patrzeć nieobecnym wzrokiem w ścianę przed sobą. Bawił się palcami u rąk.

be quiet... || vminМесто, где живут истории. Откройте их для себя