21.

858 65 16
                                    

17 kwietnia 2019 - środa

Blondyn siedział na kanapie z padem w dłoniach i wpatrywał się uważnie z pełnym skupieniem w ekran telewizora. Od kilku godzin grał z Jeonggukiem w przeróżne gry, w których ten z łatwością z nim wygrywał. Zaczynało go to już powoli irytować, ponieważ przyjaciel był dla niego zbyt dobrym przeciwnikiem, a mimo swoich doskonałych umiejętności szatyn ani razu nie dał mu forów, tylko dlatego by trochę się z nim podrażnić. Wiedział, że po pewnym czasie Jimin straci całą swoją cierpliwość i obrazi się niczym małe dziecko.

- Nie zagram z tobą już nigdy więcej! - odezwał się oburzonym tonem głosu, położył pada obok siebie i złamany wplątał palce w swoje jasne włosy. Następnie osunął się z kanapy, krzycząc przy tym różne dziwne dźwięki i siedział przez dłuższy czas na podłodze w tej samej pozycji. Patrzył przed siebie z trudem wierząc w to co widzi. Westchnął bezradnie, a przez jego reakcję Jeongguk zaśmiał się pod nosem.

- Tylko się nie popłacz za chwilę - skomentował jego zachowanie, za co Jimin spiorunował go wzrokiem i ponownie zajął wcześniejsze miejsce.

- Nie wierzę, że przez cały mecz prowadziłem, a ty w doliczonym czasie strzeliłeś dwa gole. Co to miało być?! - podniósł ton swojego głosu, w którym można było usłyszeć wyraźne poirytowanie, a po chwili w całym pomieszczeniu rozbrzmiał śmiech Jeongguka, dla którego cała ta sytuacja wyglądała bardzo komicznie.

- Następnym razem potrenuj trochę zanim do mnie przyjdziesz - dogryzł mu i wstał z kanapy, by odłożyć pady na miejsce.

Mimo tego, że dzisiejszego dnia chłopak szczególnie działał Jiminowi na nerwy, blondyn miał wrażenie, że jego obecność działa na niego uzdrawiająco. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo potrzebował kontaktu z nim po wszystkich wydarzeniach, które ostatnio miały miejsce oraz o których Jeongguk kompletnie nie miał pojęcia. Przebywanie z nim sprawiało, że jasnowłosy robił się trochę spokojniejszy, trochę szczęśliwszy i zdecydowanie mniej zamartwień chodziło mu po głowie.

- Czemu nie odzywałeś się tak długo? - zapytał nagle, mierząc przejętym spojrzeniem twarz Jimina, który na te słowa trochę się spiął, a serce momentalnie mu przyspieszyło.

- Ja... - blondyn zaczął mówić, lecz ewidentnie zmieszał się przez to pytanie i nie do końca wiedział, jak na nie odpowiedzieć. Pomiędzy nimi nastała cisza, którą przerywały jedynie ich ciche oddechy. Jimin przeczesał nerwowo swoje włosy i zaczął masować prawą dłonią swoją skroń. - Nie miałem ochoty wychodzić z domu.

- Co się stało? - szatyn zapytał niepewnie. Zawahał się z zadaniem tego pytania, nie dlatego że nie chciał o tym rozmawiać, po prostu przerażało go to, co za chwilę prawdopodobnie usłyszy, ponieważ za każdym razem, gdy coś działo się w życiu Jimina, nie było to zwyczajną błahostką, lecz dużym problemem, który mocno się na nim odbijał.

- Wszystko Jeongguk. Wszystko - odparł z wyraźnym bólem oraz bezsilnością w głosie, jakby stracił już jakąkolwiek nadzieję na choćby małą poprawę. Po chwili westchnął bezradnie. Splótł ze sobą swoje palce u dłoni, a następnie spojrzał przez moment na przyjaciela, który obserwował go uważnie, siedząc przy tym w kompletnej ciszy. - Mam wrażenie, że wszystko coraz bardziej się psuje, a ja zamiast temu jakoś zapobiec tylko komplikuje sobie życie.

- Jimin - zaczął mówić troskliwie, jednak blondyn od razu mu przerwał i pokręcił przecząco głową.

- Taka jest prawda, Jeongguk. Sam jestem sobie tego wszystkiego winny - odparł pewnie, jakby doskonale wiedział, co przyjaciel chce powiedzieć i zaśmiał się przy tym drwiąco.

- Ale o czym ty mówisz? - zapytał coraz bardziej zdezorientowany i ściągnął swoje brwi, jednocześnie patrząc na przyjaciela z jeszcze większym przejęciem niż wcześniej.

be quiet... || vminWhere stories live. Discover now