22.

822 66 22
                                    

18 kwietnia 2019 - czwartek

Jimin całą drogę powrotną do domu przeszedł na piechotę. Po pierwsze było to spowodowane tym, że po sprzeczce z Jeonggukiem musiał się uspokoić oraz ochłonąć, a długi spacer był dobrym rozwiązaniem na oczyszczenie umysłu. Po drugie był właśnie środek nocy, co z kolei wiązało się z tym, że żadne autobusy o tej porze już nie jeździły, a blondyn nie miał zamiaru wydawać pieniędzy na taksówkę. Podczas jego niezamierzonego spaceru towarzyszyła mu tylko muzyka, która rozbrzmiewała w jego słuchawkach i jednocześnie pozwalała zagłuszyć wszystkie myśli, które teraz krążyły mu po głowie.

Pod sam koniec drogi, gdy od domu dzieliło go zaledwie kilkanaście metrów, z każdym kolejnym krokiem nogi blondyna robiły się coraz cięższe i obolałe. Jednak nie przeszkadzało mu to za bardzo, ponieważ ból fizyczny, który teraz odczuwał, nie był nawet w małym stopniu porównywalny do bólu, który obecnie wypełniał oraz miażdżył jego serce.

Dzisiejsza noc była jednym z tych momentów, w których Jimin chciał po prostu cofnąć się do dnia, kiedy był naprawdę szczęśliwy. W którym biegał beztrosko po palcu zabaw z resztą dzieci, które dopiero co poznał, a jedynym jego zmartwieniem był fakt, że za chwilę musi wracać do domu. Natomiast największym strachem było to, że gdy przyjdzie w to samo miejsce następnego dnia - po jego zamku z piasku nie będzie już żadnego śladu. Do czasów kiedy nie był jeszcze świadomy tego, jacy ludzie na tym świecie potrafią być okropni i nie zdawał sobie sprawy, jakie życie na nim potrafi być wykańczające oraz ciężkie. Blondyn nie miał nawet pojęcia kiedy nastąpił moment, w którym zaczął dorastać, rozumieć znacznie więcej rzeczy oraz stopniowo tracić przy tym swoje dzieciństwo. Nie wiedział kiedy nastąpił czas, w którym zaczynał zauważać oraz patrzeć na to, jak jego rodzina powoli się rozpada, a życie chłopaka nagle zaczęło pokrywać się coraz większym mrokiem, który sprawiał, że z każdym kolejnym dniem cierpiał coraz mocniej, a ze świata wokół niego zaczęły znikać wszelkie kolory. Nie pamiętał nawet od kiedy musiał świadomie żyć w ciągłym strachu przed kolejnym dniem oraz utrzymywać cały ciężar, który spoczywał na jego barkach. Tak naprawdę, od momentu do którego sięgał pamięcią musiał udawać, że wszystko jest w porządku, aby nikt nie dowiedział się o istnym piekle, który musiał przeżywać każdego dnia. Dokładnie tak, jakby ten cały niekończący się koszmar trwał oraz ciągnął się za nim od zawsze.

Jimin odnosił wrażenie, że zobaczył właśnie ze ścieżki, po której dotychczas stąpał i czuł się przez to niezwykle zagubiony oraz samotny. Nie pamiętał kiedy po raz ostatni był naprawdę szczęśliwy i szczerze się śmiał czy uśmiechał. Nie miał również pojęcia kiedy po raz ostatni wypełniało go szczęście. Jedynymi momentami, w których czuł się lepiej były dni, które spędzał razem z Jeonggukiem, przy nim chociaż na chwilę zapominał o całym tym bólu, który w sobie nosił. Jednak nawet po udanym dniu spędzonym z przyjacielem, po przekroczeniu progu mieszkania z powrotem wracał do punktu wyjścia, do swojej szarej, pozbawionej kolorów rzeczywistości. Były dni, w których czuł się w swoim domu po prostu niechciany, jakby nie było w nim już dla niego miejsca. Lecz nawet pomimo tych wszystkich rzeczy, które go spotykały Jimin naprawdę starał się walczyć z tym przygnębiającym uczuciem, które od dłuższego czasu wypełniało niemal nieustannie jego dni. Chciał się tego wszystkiego pozbyć i zacząć normalnie żyć. Starał się być silny tak mocno, jak tylko potrafił, nawet jeśli były chwile, w których był już całkowicie wykończony. I choć momentami bywało trochę lepiej, nadal nie był w pełni zadowolony ze stanu, w którym się znajdował. Pragnął wyjść z tej otaczającej go ciemności i z powrotem pokolorować swój świat na nowo, ponieważ Jimin nigdy nie chciał się tak czuć. Natomiast największym jego celem było pozbycie się wszystkich negatywnych emocji, które nie pozwalały mu normalnie funkcjonować. Obawiał się jednak, że sam nie da rady tego zrobić, że jest mu w tym potrzebna czyjaś pomoc, ponieważ on sam jest już za bardzo wyczerpany, by poradzić sobie samodzielnie. Jednak pomimo tego, co przeżywał każdego dnia wierzył w to, że jego życie nie musi do samego końca tak wyglądać i jeszcze kiedyś nadejdzie czas, w którym w końcu będzie mógł od tego wszystkiego uciec. I choć czasami mogłoby się wydawać, że stracił już całkowicie nadzieję na to, że kiedyś będzie lepiej, a wszystko wyniszczało go mocniej i mocniej to tak naprawdę, w głębi duszy, w mniejszym lub większym stopniu nadal w to wierzył.

be quiet... || vminWhere stories live. Discover now