61.

180 21 4
                                    

2 sierpnia 2019 - piątek

Taehyung dużo rozmyślał nad słowami Jimina oraz nad tym co powinien zrobić. Może faktycznie najlepszym wyjściem z całej tej sytuacji byłoby odwrócenie się od rodziców, zamiast posiadanie złudnej nadziei, że zmienią zdanie i będą chcieli mu pomóc. Brak wsparcia z ich strony nie był dla niego nowością, towarzyszył mu już od najmłodszych lat, dlatego nie był zaskoczony odmową. Przygotowywał się na to, lecz nie oznaczało to, że się przygotował, ponieważ wciąż wypalało mu to bolesną dziurę w sercu. Często zastanawiał się co zrobił źle skoro nawet rodzice nie potrafią go pokochać, ale czy to się teraz tak właściwie liczyło? Jeśli miał przy swoim boku wspaniałego chłopaka, który był w stanie oddać mu, nie jedynie gwiazdkę z nieba, a nawet całą galaktykę. Chłopaka, który sam powiedział, że czasem najlepszą rodziną jest ta, którą sam sobie stworzy, a nie ta widniejąca na rodzinnym zdjęciu.

Zarówno Jimin, jak i Seokjin co jakiś czas powtarzali mu, że musi w końcu zadbać o swoje własne szczęście, ponieważ to, że jego rodzice są jego rodzicami nie oznacza, iż powinni podcinać mu skrzydła oraz traktować go w taki okropny sposób. A on powinien w końcu przestać im ulegać, jeśli i tak nic dla niego nie znaczą.

Czarnowłosy gdzieś w najgłębszym zakamarku duszy liczył na ich zmianę. Chciał by potrafili go zaakceptować takiego, jaki jest. By w końcu obdarzyli go miłością, której nie doświadczał od kilkunastu lat, lecz nie oznaczałoby to, że kiedykolwiek by im wybaczył. Nienawiść nadal zatruwałaby mu serce, jednak w trochę inny sposób, ponieważ wiedziałby, że tym razem chociaż trochę im na nim zależy.

Dlaczego ja się w ogóle nimi przejmuję, jeśli oni dalej mają mnie w dupie? Dlaczego nie potrafię zrobić kroku naprzód, jeśli jestem tutaj nieszczęśliwy i z każdym dniem duszę się w tych czterech ścianach coraz bardziej? Dlaczego tak się boję, jeśli wiem, że to będzie najlepsza decyzja jakąkolwiek podejmę w życiu? Dlaczego ciągle myślę, że zrobię coś niewłaściwego i ich skrzywdzę, jeśli oni krzywdzili mnie przez całe życie? Dlaczego nie mogę w końcu pomyśleć o sobie oraz o tym jak ja będę się z tym wszystkim czuł, a nie o tym czy stracą do mnie już całkowity szacunek? Dlaczego tak bardzo zależy mi na ich opinii? Dlaczego chcę być przez nich kochany? Dlaczego...

Taehyung leżał i rozmyślał, a im głębiej zanurzał się w te ciemne, niekończące się przemyślenia, tym mocniej uświadamiał sobie, że jego rozum tak naprawdę już dawno podjął decyzję, tylko serce wzbraniało go od zrealizowania jej. Wiedział dokładnie czego chce i co powinien zrobić, ale wciąż paraliżował go ten gigantyczny lęk oraz strach przed całkiem nową sytuacją, z którą nigdy wcześniej się nie spotkał. Ciemnowłosy nigdy nie podchodził entuzjastycznie do zmian. Miał wrażenie, że strach go wtedy połyka, a potem boleśnie rozdziera. Wolał stabilizację, jednak podświadomie wiedział, iż jest w takim wieku, że zaczynanie nowego etapu w życiu jest czymś normalnym, czymś z czym prędzej czy później będzie musiał się zmierzyć, jak prawie każda osoba, którą mijał przypadkowo na ulicy. Czasem myślał, że skoro tyle ludzi przed nim dało radę przez to przejść, to dlaczego on miałby nie dać? W końcu nie musiał radzić sobie z tym wszystkim sam. Jimin też na pewno miał takie obawy.

Ciemnowłosy spojrzał na zegarek, było kilka minut po dziewiętnastej, gdy zaburczało mu w brzuchu. W rzeczywistości był głodny od jakiś dwóch godzin, jednak duma nie pozwalała mu na to, by zejść na dół i zapytać ojca czy jest coś do jedzenia. Nie miał ochoty na niego patrzeć, a co dopiero rozmawiać. Minuty mijały, wskazówki się przesuwały, a żołądek chłopaka zaciskał się coraz mocniej. Nie pomagała mu w tym jego wyobraźnia, dzięki której po zamknięciu oczu widział w ciemnej przestrzeni wiele różnych potraw, przez które czuł dużą ilość śliny pod językiem.

be quiet... || vminМесто, где живут истории. Откройте их для себя