58.

208 25 3
                                    

26 lipca 2019 - piątek

Gdy Taehyung wstał było kilka minut po ósmej. Przez pół nocy wiercił się na łóżku, a jego poirytowanie drastycznie wzrastało z każdą kolejną minutą, którą wybijał zegar. Kiedy zaczął przysypiać na zewnątrz robiło się już jasno i przeszkodził mu w tym głośny śpiew ptaków, który pomimo tego, że był ładny, strasznie mu przeszkadzał, a tym samym podnosił ciśnienie. Chciał po prostu zasnąć, chociaż na chwilę. A nie mógł, ponieważ w uszach nieustannie piszczał mu ten wysoki dźwięk. Udało mu się to dopiero koło szóstej nad ranem, ale co z tego skoro z samego rana obudził go sąsiad, który postanowił zacząć produktywnie dzień od koszenia trawy na podwórku.

Dlaczego nie mógł spać? Nie licząc śpiewu ptaków, rażącego świata przedzierającego się przez szybę czy głośnego dźwięku kosiarki, były jeszcze dwa powody - wysoka temperatura oraz zbyt dużo zmartwień.

Noc była gorąca, powietrze gęste, przez co nie było czym oddychać. Taehyung wiercił się na łóżku, próbował układać się w różnych pozycjach, co chwilę przykrywał większą lub mniejszą część ciała, ponieważ całkowicie odkryć się nie mógł. Nie potrafił spać, gdy kołdra nie otulała mu swoim ciepłem chociaż jednej z nóg i niekiedy było to jego ogromną udręką. Prawie trzydzieści stopni w pokoju, a on koniecznie musi się przykryć, nawet jeśli było mu piekielnie gorąco. Ciało pokryte miał potem, co chwilę tylko przekręcał się z boku na bok, z boku na plecy, wystawiał jedną nogę spod pierzyny, po to by za kilka minut ponownie wsunąć ją pod miękki materiał. Wzdychał poirytowany, aż w końcu ściągnął z siebie kołdrę gwałtownym ruchem, siadł dynamicznie na łóżku i zaczął ciężko oddychać. Wstał zły na cały świat, zamknął uchylone okno i dopiero wtedy postanowił włączyć klimatyzator.

Przed całą tą walką z letnią, wysoką temperaturą również męczył się z tym, by w końcu udać się do krainy słów, ale nie potrafił. Głowa chłopaka była zbyt głośna, a wszystkie myśli pojawiały się w niej nagle bez żadnej większej kontroli. Taehyung nie potrafił zapanować nad tym co aktualnie działo się jego umyśle, chciał skupić się na czymś innym, oderwać się od tych wszystkich czarnych scenariuszy, które go bez żadnego ostrzeżenia pochłaniały do swojej niekończącej się ciemności, jednak nic nie przynosiło odpowiednich rezultatów. Próbował liczyć, by skoncentrować myśli na liczbach, włączył muzykę na słuchawkach, aby wsłuchać się w melodię, wokal i zapomnieć o wszelkich zmartwieniach, jednak nieświadomie mózg czarnowłosego się wyłączał, a on zamiast skupić się na tych konkretnych czynnościach wciąż tonął w falach niepokoju oraz wszystkiego, co w danym momencie go trapiło. Walka z wiatrakami.

Ciemnowłosy myślał przede wszystkim o swoim blondwłosym chłopaku - o ich związku, problemach, przyszłości oraz ostatnich rozmowach. Jeśli ktoś zapytałby go czy jest z Jiminem szczęśliwy to bez dwóch zdań odpowiedziałby, że tak. W końcu był on tak naprawdę jedyną osobą, która dawała mu ciepło, miłość, bezpieczeństwo oraz wiarę w to, że może jednak jest czegoś wart. Wywoływał najszczersze uśmiechy na twarzy czarnowłosego, najgłośniejszy śmiech, najcieplejsze uczucie w sercu oraz erupcję wulkanów gdzieś głęboko w jego wnętrzu. Miłość, którą Taehyung odczuwał w stronę chłopaka potrafiła rozświetlać gwiazdy na niebie, w końcu blondyn był dla niego światłem pełnym nadziei, które potrafiło rozproszyć ten gęsty mrok otaczający go od chwili, w której dowiedział się o śmierci brata. Dzięki niemu czarnowłosy czuł się chciany oraz doceniany. Pierwszy raz od dłuższego czasu czuł, że jest komuś potrzebny, że jego egzystencja jest czegoś warta i nie jest jedynie małym, szarym człowiekiem pośród tych kilku miliardów. Wciąż nie mógł do końca uwierzyć w to, że na świecie znajduje się taka ilość ludzi, a ten piękny chłopiec, spośród nich wszystkich, akurat jemu oddał całe swoje serce.

be quiet... || vminTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang