57.

196 25 5
                                    

25 lipca 2019 - czwartek

Taehyung czuł się okropnie. Gdy tylko wstał od razu wziął dwie tabletki przeciwbólowe z nadzieją, że chociaż ten przeszywający ból głowy da mu spokój. I racja po około godzinie faktycznie ustąpił, jednak złe samopoczucie, nudności i męcząca zgaga wciąż wprawiały go w dyskomfort.

Chłopak szedł wzdłuż ulicy. W dłoni trzymał dużą butelkę wody, ponieważ dzisiaj była jego magiczną miksturą leczniczą, która jakoś trzymała go na nogach, choć nawet po jej zażyciu kwestionował wszystkie wybory życiowe, które podjął dosyć nierozsądnie poprzedniego wieczoru. Droga dłużyła mu się jak nigdy, a on tylko zastanawiał się, w który krzak za moment zwymiotuje. Jeszcze to jasne, drażniące słońce na niebie, które dzisiaj nadzwyczaj mu przeszkadzało...

Gdyby mógł to z pewnością zostałby w domu i przeleżał lub przespał w łóżku cały dzień, jednak nawet taki koszmary stan oraz totalny brak energii nie powstrzymał go od tego, by zmotywować się do wyjścia na zewnątrz. A wszystko tylko po to, by zaskoczyć oraz uszczęśliwić dobrymi wieściami Jimina, który nie miał pojęcia, że ciemnowłosy planuje go dzisiaj odwiedzić.

Zabawnie będzie, gdy okaże się, że nie ma go w domu, pomyślał Taehyung. Jeśli tak będzie to chyba się zabiję. Już i tak niewiele brakuje do tego, żebym za chwilę umarł, westchnął. Nie no, powinien być w mieszkaniu, nie mówił, że ma dzisiaj jakieś plany i gdzieś wychodzi. 

Jimin, skarbie, błagam cię, jeśli mnie kochasz nie pozwól, by moje cierpienia poszły na marne, mówił cały czas głowie, prowadząc w niej monolog. Popłaczę się jak okaże się, że gdzieś wyszedł, dodał w momencie, w którym popatrzył uważnie przez furtkę na już dobrze znany mu budynek, w którym mógłby niedługo zyskać miano stałego gościa, a dokładniej na to jedno uchylone okno, które dało mu nadzieję na to, że zastanie go u siebie w pokoju.

Czarnowłosy nacisnął na klamkę, bramka jak zwykle była otworzona, dlatego bez żadnego problemu przedostał się na podwórko. Po kilkunastu sekundach dotarł pod drzwi i pewnie w nie zapukał. Gdyby nie fakt, że aktualnie było mu już wszystko jedno, na pewno mocno by się stresował, lecz dzisiaj nawet nie miał siły na to, aby się denerwować. Czekał spokojnie w jednym miejscu, a kiedy drzwi uchyliły się niepewnie zużył resztki swojej energii na wymuszenie najszerszego uśmiechu na twarzy, na jaki tylko było go w bieżącej chwili stać.

- Oh? Taehyung?

- Dzień dobry, przyszedłem do Jimina. Jest w domu? - przywitał się niskim ukłonem.

- Tak, mam go zawołać?

- Niee, nie ma takiej potrzeby - zaprotestował żywo (była to najżywsza reakcja, jaką wykonał podczas dzisiejszego dnia). - Jimin nie wie, że przyszedłem. Chciałem mu zrobić małą niespodziankę - wytłumaczył ściszonym tonem głosu, jakby bał się, że jasnowłosy może go usłyszeć.

- Rozumiem. Proszę, wejdź do środka - kobieta szybko odsunęła się na bok, jakby całkowicie zapomniała o tym, że gościa wypada zaprosić do mieszkania. - Nie zdejmuj butów - dodała rozkazującym tonem, lecz Taehyung i tak wykonał tą czynność, w końcu nakazywała mu tak grzeczność oraz dobre wychowanie.

- Jest u siebie? - dopytał niepewnie, na co mama blondyna skinęła twierdząco głową. - Chcesz coś do picia? Jesteś jakiś blady.

- Nie, dziękuję bardzo. Mam wodę - odparł, unosząc ku górze swoją półtoralitrową butelkę pod takim kątem, że cała jej zawartość przelała się w stronę ciemnego korka. Następnie posłał w stronę ciemnowłosej kobiety kolejny niezbyt szczery uśmiech. Po tej krótkiej, a jednak niekończącej się rozmowie z panią Park, czarnowłosy wchodził po cichu na górę. Serce jakoś szybciej zaczęło mu bić ze szczęścia oraz rosnącego poddenerwowania i na moment nawet zapomniał o męczącym go od kilku godzin kacu.

be quiet... || vminWhere stories live. Discover now