Rozdział dwudziesty siódmy. Pułapka uczuć.

301 42 622
                                    


Ostatni fragment przedstawia scenę miłosną między bohaterami - nie jest ona w żaden sposób obsceniczna, nie przedstawia nawet samego stosunku, ale nie mam możliwości sprawdzić, w jakim wieku jest każdy mój czytelnik, więc wolę to zaznaczyć, na wypadek, gdyby ktoś w ogóle nie chciał czytać nic na ten temat.


To straszna choroba, ta miłość. (...) Jak mówią ci z południa, z głębi lądu. La maladie d'espoir, choroba nadziei. Samolubne zaślepienie, czyniące krzywdę wszystkim dookoła.

Andrzej Sapkowski ,,Maladie"


Nie mam już siły z tobą kłócić się znów
Ciągle to samo, brak mi nowych słów
To co, że patrzą jakby chcieli mnie zjeść
To ty wyznaczasz mojej drodze cel

Przeszłość ci daje w kość

Może nie tu, może nie teraz
Może to nic, muszę poczekać
Może ten czas wszystko naprawi za nas sam

Może o krok, będziemy zawsze
Może to nic, że czasem przygaśnie
Może ten czas wszystko naprawi za nas sam

Ania Karwan ,,Głupcy"


Następnego dnia Helena została wezwana do wspólnego śniadania z królem i jego rodziną. Początkowo przyjęła to z niechęcią, gdyż czuła, że potrzebuje czasu na pogodzenie się z wydarzeniami zeszłej nocy, jednak gdy znalazła się w jadalni, uznała, że chyba dobrze się stało. Przynajmniej będzie miała motywację do opanowania się i nie będzie skazana na towarzystwo własnych myśli.

Gdy zobaczyła przy stole Kasandrę, wbiła w nią przerażony, pełen poczucia winy wzrok. Uważała, że ponosi odpowiedzialność za atak Deifobosa na dziewczynę. Gdyby nie jej słabość i chęć zwierzeń albo gdyby od razu zbuntowała się przeciw Parysowi, Kasandra nie postanowiłaby pomóc jej w ucieczce i nie zostałaby pobita przez własnego brata. Księżniczka uśmiechnęła się jednak łagodnie na jej widok.

— Co masz na ramieniu? — Hekabe w pewnym momencie zapytała córkę. Na skórze Kasandry widać było bowiem sporej wielkości siniec.

— W nocy chciałam wstać po wodę, nie zapaliłam świecy, potknęłam się i uderzyłam — odpowiedziała szybko jej córka. — Niedługo się zagoi — dodała, maczając chleb w winie.

Helena nie odrywała wzroku od swojego talerza. Nie chciała wiedzieć, czy Kasandra wypowiedziała swoje słowa z obojętną, czy smutną miną, a tym bardziej nie chciała wiedzieć twarzy Deifobosa.

— Zaraz zaczynają się ćwiczenia. — Hektor wstał od stołu i zwrócił się do Parysa. — Idziesz z nami?

Młodszy książę posłał szybkie spojrzenie swojej ,,ukochanej małżonce", a widząc, że jej twarz jest równie surowa, co wczoraj, odpowiedział bratu:

— Tak, oczywiście. Myślę, że postrzelam z łuku.

— Nie potrzebujemy więcej łuczników, chciałbym, żebyś nauczył się otwartej walki — odparł Hektor, jednak ojciec szybko go uciszył.

— Hektorze, to nie ma znaczenia. Skoro Parys chce być łucznikiem, nie widzę problemu. Może obecność księcia wśród nich bardziej zachęci ich do boju.

Hektor tylko westchnął i wkrótce książęta opuścili salę. Reszta rodziny również zaczęła rozchodzić się od stołu. Helena wykorzystała okazję, podeszła do Kasandry i złapała ją za ramię.

Grecy i TrojanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz