Rozdział piętnasty. Pożegnania.

362 53 752
                                    


Jego myśli zaprzątała bez reszty wielka gra, mająca się rozegrać na krwawych polach, której stawką były imperia; gra, w której kobiety nie wezmą udziału. Kobiety (...) zostaną w domu i będą płakały.

Lucy Maud Montgomery ,,Rilla ze Złotego Brzegu"


Tylko dlatego, że wszystko się zmienia

Nie oznacza, że nigdy

Nie będzie tak jak przedtem

Wszystko, co możesz zrobić, to spróbować się dowiedzieć

Kim są twoi przyjaciele,

Kiedy udajesz się na wojnę

Wybierz gwiazdę na ciemnym horyzoncie

I podążaj za światłem

Wrócisz, kiedy to się skończy

Nie trzeba się żegnać

Regina Spektor ,,The Call"




Dzień po pamiętnej rozmowie z Achillesem Odyseusz wsiadł na okręt i popłynął w kierunku Itaki, jednocześnie wysyłając pisma do Menelaosa i Agamemnona z informacją, że misja się udała. Przed wypłynięciem do Troi chciał spędzić trochę czasu z rodziną, której nie widział od wielu tygodni. Po kilkunastu dniach spokojnego, choć naznaczonego widmem rozłąki, życia na rodzinnej wyspie, otrzymał list z wiadomością, że wszyscy sojusznicy mają w ciągu tygodnia znaleźć się w Mykenach, skąd odpłyną na wschód.

Żal mu było rozstawać się z żoną, podstarzałymi rodzicami i kilkumiesięcznym synem, ale był przekonany, że rozłąka nie potrwa długo[1]. W końcu nikt nie jest tak głupi, by ryzykować swoją ojczyzną i wystawiać ją na ataki przez wiele lat z powodu jednej kobiety. Tymczasem cieszył umysł obmyślaniem forteli i podstępów, które będzie mógł wykorzystać na polu bitwy. Chętnie też dzielił się nimi z żoną, którą uważał za inteligentniejszą i sprytniejszą od większości mężczyzn, i która zazwyczaj z entuzjazmem kibicowała wszystkim jego planom. Teraz jednak słuchając jego słów, pozostawała zamyślona i obojętna.

— Nie chcę, żeby nadeszło rano — wyznała mu, gdy leżeli obok siebie w noc przed jego wyjazdem. — Mam złe przeczucia co do tej wyprawy.

— Nie wierzysz, że twój mąż zdoła przechytrzyć nawet śmierć? — odpowiedział żartobliwie Odyseusz, ale dostrzegając w blasku księżyca, że żona naprawdę jest zasmucona, ujął jej rękę i pocałował delikatnie. — Wiesz, że nie ma innego wyjścia. Twoja kuzynka musi wrócić do domu.

— Wiem i chcę tego — zapewniła cicho Penelopa. — Ale boję się. Nie czegoś konkretnego, nie mam przed sobą obaw o czyjeś życie czy królestwo, chociaż brzmi to okropnie. Boję się nieznanego. Wychowałam się w cieniu wielu wojen, ale wszystkie szły o jakąś konkretną rzecz, granice, bogactwo czy nawet żonę, jak było wtedy, gdy Tezeusz porwał Helenę. — Zadrżała na myśl o tym, jak dziwnie powtórzył się los kuzynki. — Tym razem nie wiem, o co walczycie. Wiem, że Menelaos chce odzyskać żonę, a Parys ją zatrzymać, ale dowódcą obraliście Agamemnona, który zapewne nie myśli specjalnie o bratowej, a bardziej o bogactwach Troi. Z kolei wśród przeciwników na pewno jest wielu, którzy nie popierają księcia, ale będą się bronić przed atakami, dla ojczyzny, z obowiązku lub dla chwały. Każdy trzyma się swojego celu. I boję się do czego to może doprowadzić. Boję się, że po zakończeniu wojny nic już nie będzie takie samo. Ty nie będziesz taki sam... — szepnęła, próbując powstrzymać napływ łez.

Grecy i TrojanieWhere stories live. Discover now