Rozdział piąty. Szansa dla pasterza.

631 80 909
                                    


Kolejne trzy rozdziały będą poświęcone postaci Parysa oraz zaczną pojawiać się wątki bardziej ,,magiczne". Mam nadzieję, że wyjdą w miarę naturalnie.

Jak wspominałam, w tej historii będą pojawiać się bogowie, ale trochę na innej zasadzie niż klasycznie, to znaczy, większość działań bohaterów będzie wynikać z ich własnej woli.



(...) nigdy nie wiadomo, na jak długo mężczyzna potrzebuje kobiety, i to jest ich wspólne ryzyko.

Kazimierz Brandys ,,Jak być kochaną"


Trwaliśmy w gorliwej miłości bez cienia wątpliwości
Nigdy nie przejmowaliśmy się innymi ludźmi
Zniszczyłeś czar i chciałeś czegoś innego
Cóż, pieprz się z innymi ludźmi
Innymi ludźmi

LP ,,Other People"

(Wiem, że LP jest lesbijką i to piosenka dla innej kobiety, ale w kontekście tego rozdziału to byłyby słowa kobiety do mężczyzny, a w angielskim i tak słowo ,,you" nie określa płci)




Słońce oświetlało szczyty gór i przenikało przez liście drzew do okna chaty. Ciemnowłosa kobieta zmrużyła lekko oczy, ale gdy przypomniała sobie, co oznacza nadejście kolejnego dnia, zmusiła się do rozbudzenia i zaczęła lekko szturchać za ramię śpiącego przy niej mężczyznę.

— Parysie, obudź się — poprosiła łagodnie. — Już ranek.

Parys otworzył oczy i spojrzał na żonę rozespanym wzrokiem.

— Mam dość tego codziennego zrywania się rano, żeby przez pół dnia wpatrywać się w te szpetne, nudne stworzenia, Ojnone.*

— Nie przesadzaj — odparła kobieta. — Może i pasanie owiec nie jest ekscytujące, ale przynajmniej nie wymaga od nas większych starań. Można cały dzień leżeć na trawie i zajmować się sobą. — Uśmiechnęła się zalotnie i pocałowała męża w policzek. Następnie zeskoczyła z łóżka, prawie potykając się o krzesło i pozostawione na podłodze ubrania.

Po szybkim śniadaniu i odzianiu się małżeństwo udało się na łąkę pasać owce oddane im po ślubie ze stada ojca Parysa. Zwierzęta zachowywały się spokojnie, więc praca nie była zbyt męcząca i przez większość czasu zakochani mogli zajmować się własnymi sprawami, cieszyć pięknem przyrody, opowiadać sobie historie, a nawet kochać na trawie.

— Czyż nie jesteśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie? — spytała rozmarzona Ojnone. — Nasze życie jest jak sielanka wyśpiewywana przez poetów.

Parys, który siedział na kamieniu, przygarnął do siebie leżącą przy jego stopach kobietę, ale jego odpowiedź nie była czymś, co Ojnone pragnęłaby usłyszeć.

— A wiesz, co jest ciekawsze i bardziej ekscytujące niż sielanki? Pieśni o walkach bogów i herosów, o wielkich czynach i przygodach.**

— Są brutalne i krwawe — skrzywiła się Ojnone.

— Może bez przelewu krwi nie ma rozwoju? — zasugerował Parys. Ojnone żachnęła się. Bardzo nie podobało się jej to, co słyszała.

— I kto to mówi? Potrafisz jedynie strzelać z łuku do jeleni i królików. Tak ci śpieszno na wojnę?

— Gdybym się tam znalazł, poradziłbym sobie — odpowiedział chłodno pasterz i odsunął się. Najwidoczniej żona uraziła jego dumę.

Grecy i TrojanieKde žijí příběhy. Začni objevovat