Epilog. Nowy początek.

349 35 422
                                    


Oczywiście zawsze nadejdzie kres(...) To naturalne. Wszystko to przeżywają od początku świata.(...) To rzeczywiście nie do zniesienia! Dlatego nie wolno o tym myśleć. Trzeba zapomnieć. To coś, do na pewno się wydarzy, ale nie wolno o tym pamiętać. Nie można... nie należy... lękać się czegoś, co nieuniknione. W tej chwili wiemy tylko, że żyjemy(...)! Naprawdę żyjemy. Żyjemy. Przeszłość minęła, odeszła. Przyszłość jeszcze nie istnieje. Nadejdzie jutro! W tej chwili jest tylko teraźniejszość. Nie możemy prosić o więcej. Nie ma niczego więcej, o co można prosić.

Winston Graham ,,Fala gniewu"


Kocham Cię

Zawsze Cię kochałem

I tęsknię za Tobą

Gdy zbyt długo jestem daleko

I marzę o tym, że będziesz ze mną

I nigdy nie odejdziesz

Stracę oddech jeśli

Nie zobaczę Cię już więcej

Na kolanach błagam

O szansę na ostatni taniec

Bo z tobą wytrzymam

Całe to piekło, by wziąć cię za rękę

Nickelback ,,Far Away"


Afrodyta i Ares stali na tarasie i obserwowali ziemię. Spoglądali na siebie co chwilę, nic nie mówiąc, póki nie zauważyli wchodzącej Ateny.

— Dzisiaj pierwszy dzień pokoju — powiedziała z dumą i splotła ręce na piersiach. — Chyba obstawiliście złą stronę?

Ares otworzył usta, chcąc zarzucić boginię mądrości obraźliwymi określeniami, ale Afrodyta go wyprzedziła.

— Nie czuję porażki. Eneasz wyszedł z Troi. Będziesz jeszcze oglądała, jak tworzy prawdziwe imperium. Zadbam o to.

— Temu akurat nie zaprzeczam. — Wzruszyła ramionami Atena. — Ludzie mają skłonność do tworzenia wszystkiego od nowa, nawet jeśli cały świat się rozpadł. — Przechyliła głowę. — Ale twoja opowieść miłosna się nie udała. Helena ostatecznie zatoczyła koło i wróciła do pierwszego męża.

— Opowieści miłosne nie muszą wyglądać tak, jak sobie wyobrażamy — odparła sentencją na sentencję Afrodyta. — Masz jeszcze coś do powiedzenia?

— Nie. Teraz muszę zadbać o to, aby sprowadzić moich ,,podopiecznych" bezpiecznie do domów — odparła Atena i wyszła.

Ares delikatnie ujął rękę kochanki.

— Pogodziłaś ich?

— Nie potrzebowali wiele z mojej strony. — Afrodyta uśmiechnęła się lekko. — Idą nasi sojusznicy. — Wskazała głową stronę, z której nadchodzili Apollo i Artemida.

— Przegraliśmy, moi drodzy. — Tymi słowami przywitała ich Artemis. — Wczoraj wiele dusz oddało życie w moje imię.

— Cóż, my mamy przed sobą całą wieczność. — Apollo wzruszył ramionami. — Miasto, którego strzegłem, upadło. Teraz muszę znaleźć sobie innych ludzi do opieki. Mam już na oku ciekawego młodzieńca, który z pewnością wiele osiągnie... — dodał z satysfakcją.

Grecy i TrojanieWhere stories live. Discover now