Rozdział dwudziesty ósmy. Miłość na zgliszczach.

317 44 413
                                    


(...) chcę się dowiedzieć, czy mogłem być lepszym człowiekiem. Czy jeszcze mogę...

Manula Kalicka ,,Kochaj i tańcz. 20 lat wcześniej"


Gdybym miał serce, mógłbym cię kochać

Gdybym miał głos, śpiewałbym

Po nocy, kiedy wstanę

Zobaczę, co przyniesie jutro

Karliene ,,If I had a heart"

(Tłumaczenie moje)


Kiedy Achilles obudził się następnego ranka, Bryzeida siedziała już przy stole i jadła pszenny chleb, przegryzając go oliwkami. Wojownik odrzucił od siebie kołdrę, wstał z łóżka i podszedł do niej.

— Dzień dobry, panie — powiedziała branka. — Przygotowałam już śniadanie. — Wskazała na ułożone na srebrnej misie kawałki chleba otoczone oliwkami i orzechami. — Nalać ci wina albo kykeonu?

— Wystarczy woda — odpowiedział Achilles i usiadł obok kobiety. — Chciałem z tobą porozmawiać o wczorajszym wieczorze.

Bryzeida zbladła i spuściła pokornie głowę.

— Jeśli czymś cię uraziłam, panie, wybacz mi, nie chciałam — szepnęła, skubiąc nerwowo chleb.

Achilles wpatrywał się w zaniepokojoną twarz dziewczyny i miał wrażenie, że cały jej lęk i smutek przechodzi na niego. Rozsądek podpowiadał mu, że to normalne, że Bryzeida boi się jego reakcji, w końcu nie miała dobrych doświadczeń z mężczyznami, a teraz jej los był całkowicie w ręku obcego człowieka. Nie mógł jednak pogodzić się z tym, że budzi w niej takie uczucia. Obiecał sobie przecież, że o nią zadba i zapewni jej bezpieczeństwo. Czuł się winny, że na razie kojarzy się jej głównie z lękiem.

— Nie uraziłaś mnie, przeciwnie! — zawołał. — To ja chciałem wiedzieć, czy nie czułaś się nieswojo, kiedy znalazłaś się w otoczeniu tylu mężczyzn. Nie chciałem narażać cię na nieprzyjemności.

— Początkowo trochę się czułam — przyznała nieśmiało Bryzeida. — Ale po chwili mi przeszło. Twoi towarzysze są mili, panie. Tylko raz się zdenerwowałam, kiedy tamten książę mówił o... — zamilkła.

— Ajas nie jest zbyt mądry, ale muszę go tolerować, bo przyjaźni się z moim kuzynem — westchnął Achilles. — Jak widać, nie wszyscy mają dobry gust. Uciszyłem go jednak i wierzę, że już ci nie uchybi.

Bryzeida podniosła w końcu oczy i uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.

— Jesteś bardzo dobry, panie.

— Jesteś jedyną osobą, która mi to powiedziała, nawet moi rodzice tak nie uważają — zażartował Achilles. — Chciałem ci jeszcze wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. — Upił łyk wody i kontynuował. — Mam nadzieję, że nie poczułaś się źle, kiedy wczoraj... cię dotknąłem. Powiedzmy, że większość ludzi tutaj trochę mnie zna i nie uwierzyłoby, że ignoruję własną kochankę. Zrobiłem to dla twojego bezpieczeństwa. Nie mam zamiaru cię całować czy obłapiać, ale czasem w towarzystwie będę musiał cię pogłaskać czy objąć. A przynajmniej nie widzę innej możliwości.

— Rozumiem to, panie. — Skinęła głową Bryzeida. — Zdziwiło mnie to, ale... nie było mi źle. Nie mam nic przeciwko, żebyś mnie tak traktował.

Grecy i TrojanieWo Geschichten leben. Entdecke jetzt