Rozdział czterdziesty siódmy. Co się działo za morzami, część 2.

254 37 464
                                    


(...) na razie jeszcze nie postanowiłam, czy jestem kobietą, która kocha, czy kobietą, która walczy.

Marek Halter ,,Królowa Saby"


Ponieważ mogę być bezdomna, lecz nie będę pozbawiona wiary.

Mogę nie mieć ojca, lecz pozostanę nieustraszona.

Mam siebie, i swą wolność.

Lecz szukam domu.

Ponieważ zostałam skrzywdzona, lecz nie pozostawiona sama sobie.

Przepełniona siłą, pełna ran.

Trwam w ciemności,

Szukając światła, które mogłabym nazwać domem.

Szukając światła, które mogłabym nazwać domem.

Julia Brennan ,,A Light to Call Home"



— Czy Eri wyzdrowiała? — zapytała Chrysostemis, gdy wieczorem siostra i kuzynka weszły do jej komnaty.

— Nie wiem, czy jej chorobę da się wyleczyć — odparła Elektra. Serce ją bolało na myśl o tym, jak matka odrzuciła jej troskę o siostrzyczkę i uznała ją za niepotrzebną. Teraz postanowiła, że nie dopuści już do siebie żadnych dobrych uczuć wobec dzieci Ajgistosa.

— A ciotka i wuj uważają, że to nie choroba, tylko czary — dodała Hermiona i usiadła obok Chrysostemis na łóżku.

— Biedna Eri. Przykro mi, że musi się męczyć — westchnęła ze smutkiem Chrysostemis, a jej mleczna siostra Taida, która siedziała po przeciwnej stronie, wyciągnęła rękę i pogłaskała ją opiekuńczo po policzku.

Elektra pomyślała, że te dwie dziewczynki przypominają siostry bardziej niż ona i Chrysostemis. Spędzały ze sobą tyle czasu, że wydawały się prawie zrośnięte, a szczupłe buzie i kręcone włosy wystarczyły, by uznać je za podobne do siebie, nawet jeśli w przypadku Chrysostemis były jasne, podobnie jak jej cera i niebieskie oczy, a Tais miała czarne pukle i śniadą cerę.

— Czy naprawdę ktoś ją przeklął? — przestraszyła się mała niewolnica.

— Bogowie — odpowiedziała nagle jej babka Tija, która zajmowała się układaniem ubrań w kufrze Chrysostemis. — Jej dziadek popełnił wielkie zło. Nie dość, że zabił brata, to jeszcze zniewolił własną córkę. Kilka tygodni temu król zamówił do pałacu kilka waz z jego obrazami. Bogowie oburzyli się i pokarali niewinne dziecię.

Zgromadzone w pokoju dziewczynki wbiły w starą służkę zdziwione spojrzenia. Jej słowa i akcent były proste i znacznie różniły się od większości Greków, ale właśnie dlatego robiły jeszcze większe wrażenie. W tym momencie nosząca prostą szarą sukienkę niska, nieco ociężała kobieta o czarnej skórze i grubych wargach sprawiała wrażenie jakiejś egzotycznej kapłanki.

— Tak myślisz, Tijo? — zapytała łagodnie Elektra.

— Ja to nawet wiem. — Usłyszała w odpowiedzi.

— Babciu, przestań. Będę bała się zasnąć — poprosiła Taida i objęła się ramionami.

— Pójdę do wuja i mu naopowiadam — postanowiła Hermiona. — Jakiś czas temu chciałam sobie zamówić, za moje pieniądze przekazywane ze Sparty, wazę z Medeą. Odmówił mi, bo uważa, że to zły wzorzec dla młodych dziewcząt, a sam płaci za malowanie jakieś gwałciciela i bratobójcy — zakończyła, z wściekłością wymawiając każde słowo.

Grecy i TrojanieWhere stories live. Discover now