Rozdział pięćdziesiąty drugi. Przepowiednia się wypełnia.

268 37 565
                                    


Zaraz po potworach umierają bohaterowie.

Roberto Calasso ,,Zaślubiny Cadmosa z Harmonią"


Pamiętaj, wciąż będę tutaj,

Tak długo, jak długo zachowasz mnie w swojej pamięci.

Pamiętaj, gdy twoje sny się skończą, czas może zostać przekroczony.

Tylko pamiętaj mnie

Jestem tą gwiazdą, która nie przestaje płonąć, tak jasno...

To ostatnie światło, przygasające we wschodzącym słońcu

Jestem z tobą, ilekroć opowiadasz moją historię

Bo jestem wszystkim, czego dokonałem

Josh Groban ,,Remember me"


Hektor obudził się w środku nocy i zdziwił się, że jeszcze żyje. Od rana każdą jego chwilę wypełniała myśl, że Achilles zechce pomścić śmierć swojego druha i w rezultacie jego własne dni są policzone. Nawet specjalnie go to nie dziwiło. Śmierć Patroklesa nie była prostym losem żołnierza, wzięła się z tragicznej pomyłki[1]. Gdyby nie założył cudzej zbroi, Hektor zapewne nie zwróciłby na niego uwagi i chłopak nadal cieszyłby się życiem. Jego bliscy mieli prawo do zemsty.

Próbował pocieszać się tym, że przecież i on może zwyciężyć i pokonać Achillesa, ale wcale go to nie uspokajało. Miał już dość tej wojny, uważał ją za niesprawiedliwą. Bronił swojej ojczyzny, ale w oczach ludzi przede wszystkim brata, który pohańbił honor innego mężczyzny. Grecy z kolei walczyli o prawa owego drugiego mężczyzny, ponosząc za niego śmierć i rany. Gdyby nie uczynek Parysa, oba narody może żyłyby w pokoju i cieszyłyby się codziennością. Hektor nie chciał zabijać Achillesa, cieszyć się z tego, że zginął człowiek, który był czyimś synem, ojcem czy kochankiem. Ale sam także nie chciał odchodzić i zostawić kochanych ludzi.

Odwrócił głowę i przyjrzał się żonie. Andromacha spała na brzuchu z głową opartą na dłoniach. Ten widok wzbudził w nim napływ czułości. Dorastał w domu, gdzie aranżowanie małżeństw i utrzymywanie haremu było czymś powszednim. Wiedział, że Priam nie kochał żadnej ze swoich żon. On tymczasem miał szczęście znaleźć kobietę, której oddał całe serce i która darzyła go równie mocnym uczuciem. Ostatnie osiem lat u jej boku dawało mu ukojenie i radość w czasach niepokoju i cierpienia. Mimo że ich związek był naznaczony wojną i wizją śmierci, stworzyli szczęśliwe małżeństwo i rodzinę dla małego Astianaksa. Wiedział, że nawet jeśli umrze, ten czas z Andromachą pozwolił mu żyć naprawdę.

Pocałował żonę w ramię, a potem wstał i wyszedł z komnaty. Skierował się do pokoju synka. Chłopiec spał spokojnie, jego oddech był równy, a twarz przepełniona niewinnością. Hektor miał nadzieję, że pozostanie taka jeszcze długo, ale czuł pod skórą, że wojna zbliża się do końca i jeśli Troja przegra, jego jedynaka czeka koniec beztroskiego dzieciństwa... albo coś jeszcze gorszego.

,,Niezależnie od wszystkiego, zawsze będę cię kochał i chronił" obiecał w duchu Astianaksowi i pogłaskał jego ciemne włosy. ,,Przyrzekam".

Następnie cicho opuścił dziecinną komnatę. Chciał znowu znaleźć się przy Andromasze, poczuć jeszcze ciepło jej ciała... Być może ostatni raz w tym życiu. Nagle jednak dojrzał czyjś cień na korytarzu. Był to jego brat Helenos.

— Kapłani Apolla odprawiają dziś modlitwy także do Artemidy, pani księżyca — wyjaśnił Helen, widząc zdziwione spojrzenie brata. — Dopiero wróciłem.

Grecy i TrojanieWhere stories live. Discover now