Rozdział trzydziesty ósmy. Echa dawnych lat.

296 37 616
                                    


Przeszłość nigdy nie umiera. Właściwie nawet nie jest przeszłością.

William Faulkner ,,Requiem dla zakonnicy"


Jestem tutaj bez ciebie, kochanie

Lecz wciąż tkwisz w moim samotnym umyśle

I myślę o tobie, kochanie

I śnię o tobie przez cały czas

Jestem tu bez ciebie kochanie

Lecz wciąż jesteś ze mną w moich snach

A dziś wieczorem jesteśmy tylko ty i ja

3 Doors Down ,,Here Without You"



Helena spacerowała po trojańskim ogrodzie, ze smutkiem obserwując zmieniającą się przyrodę. Był trzeci miesiąc roku, nadchodziła jesień, więc drzewka nie owocowały, a liście coraz częściej przykrywały słabszą i mniej lśniącą trawę. Ten widok budził w niej melancholię i poczucie przemijania, uświadamiał upływ czasu. Miała dwadzieścia siedem lat. Od jedenastu lat była zamężna, a od sześciu nie miała kontaktu z mężem i córką. Wczoraj być może została wdową. Czuła się bardzo stara, doświadczona i zmęczona życiem, nawet jeśli w oczach większości świata wciąż była bardzo młoda.

,,Jeśli Menelaos rzeczywiście umarł, to tak jakbym i ja umarła" pomyślała z goryczą. ,,Nie będzie już dla mnie przyszłości. Gdyby wojna się skończyła, mogłabym błagać Priama o możliwość powrotu do Sparty, żeby objąć władzę, ale podejrzewam, że się nie zgodzi, skoro uważa, iż jestem w Troi z woli bogów. Chyba że zabrałabym Parysa ze sobą, ale on nie zechce opuścić tego kraju, zbyt dobrze mu tutaj. Może zgodziliby się na sprowadzenie Hermiony... ale jak ja wtedy spojrzałabym jej w oczy i pokazała, że jestem żoną innego mężczyzny, przyznała, że jej ojciec zginął przeze mnie?"

Przywołała przed oczy twarz córki, ale nagle z bólem pojęła, że pamięta Hermionę taką, jaka była przed kilku laty, jako mała dziewczynka. Teraz miała już dziesięć lat. Jej rysy musiały się zmienić, a Helena nie wiedziała, jak wygląda jej dziecko. Gdyby zobaczyła ją przed sobą, mogłaby jej nie rozpoznać. Ta myśl była porażająca.

— Heleno!

Spartanka usłyszała za sobą czyjś głos. Odwróciła się i zobaczyła biegnącą ścieżką Kasandrę. Wiatr powiewał jej ciemnoniebieską sukienką i czarnymi włosami. Najbardziej zdumiewający był jednak wyraz twarz księżniczki, zazwyczaj zamyślonej i ponurej. Teraz wyglądała na poruszoną, ale jednocześnie zadowoloną.

— Wczoraj matka zabroniła kogoś do ciebie wpuszczać, ale dzisiaj przyszłam i chcę powiedzieć, że współczuję ci tego, co cię spotkało — powiedziała na jednym wdechu Kasandra. — Nie wyobrażam sobie twojego bólu.

— Dziękuję ci, jesteś bardzo dobra — odpowiedziała Helena i delikatnie dotknęła jej ręki. — Szkoda, że Hekabe nie zabroniła też wchodzić do mnie Parysowi — dodała z przekąsem.

— Chcę powiedzieć, żebyś się nie martwiła — poprosiła Kasandra. — Król Menelaos żyje. Wiem to.

Helena otworzyła szerzej oczy i przyjrzała się jej z niedowierzeniem, próbując nie dopuścić do siebie nadziei. Serce biło jej jak oszalałe, przytłoczone nadmiarem kłębiących się uczuć. Ścisnęła mocniej rękę wróżbitki i zapytała:

Grecy i TrojanieWhere stories live. Discover now