Rozdział pięćdziesiąty czwarty. Bratnie dusze, część 1.

271 38 508
                                    


Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość. Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia? Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest albo jej nie ma.

Stephenie Meyer ,,Intruz"

(Wybaczcie mi ten wybór XD)


Miłość jest prawdą

Ciemność upadnie, ale nasze serca pozostaną szczere

Jestem z tobą

Nie bój się, jeśli stracisz mnie z oczu

Zawsze cię znajdę

Nigdy nie wątp, że zawsze cię znajdę

Karliene ,,I will always find you"

(Tłumaczenie moje)


Miecz Orestesa szybkim ruchem przeciął niebo. Heron zaśmiał się, gdy książę nie zdołał go trafić. Zirytowany Orestes pchnął mocniej i skrzyżował ostrze z nauczycielem. Uderzał prędko i gwałtownie, próbując zepchnąć przeciwnika z drogi. Podskoczył w jego stronę, podcinając mu nogi. Heron upadł, a miecz wypadł z jego dłoni.

— Brawo! — Książę usłyszał za sobą dźwięczny damski głos. W stronę placu zmierzały jego siostra i kuzynka.

— Przyszłyśmy popatrzeć — zakomunikowała lekko Hermiona, gdy Heron się podnosił. — Chyba że Heron pozwoli mi ćwiczyć, wtedy nie tylko.

— Jesteś za dorosła, żebym miał cię uczyć. Nie narażę się na plotki — odparł wyzwoleniec. — I nie ma już na co patrzeć. Teraz zajmiemy się łucznictwem.

— Zatem popatrzymy na to — odparła Hermiona i zajęła miejsce na ławce. Elektra podążyła za nią.

Heron skrzywił się. Zdecydowanie nie lubił księżniczki. Orestes postanowił to zignorować. Ujął leżący przy ławce łuk i wrócił do swoich zajęć. Nie lubił walk z dystansu, bo wszyscy traktowali je z lekceważeniem, ale wiedział, że podczas wojny każda obrona jest potrzebna.

Zerknął na Hermionę i uśmiechnął się do niej, a dziewczyna to odwzajemniła. Jej błękitne oczy lśniły radością i ekscytacją. Orestes zastanawiał się, czy tak bardzo fascynuje ją sport, czy to reakcja na jego widok. Pragnął, żeby uważała go za dzielnego i wytrwałego.

Naciągnął strzałę na łuk i wystrzelił. Trafiła w sam środek pola. Z dumą rozejrzał się wokół siebie. Uradowana Hermiona zaczęła bić brawo. Elektra, która nie lubiła ani oglądać, ani uczestniczyć w ćwiczeniach fizycznych, przez cały czas rozglądała się po okolicy i podziwiała obłoki, ale teraz również zaklasnęła w dłonie.

— Ostatni raz będę ja! — zawołała Hermiona, gdy Orestes i Heron wypuścili już kilka strzał.

Nie pytając nikogo o zgodę, podbiegła do nich i wyciągnęła rękę. Orest podał jej łuk i strzałę, nie zważając na zniesmaczone spojrzenie Herona.

— Rozumiem, że ty, pani, będziesz następna? — Sługa zwrócił się z ironią do Elektry.

— Nie lubię się pocić. — Pokręciła głową czarnowłosa księżniczka. Założyła nogę na nogę i utkwiła wzrok w nadlatującym kluczu ptaków.

Grecy i TrojanieDonde viven las historias. Descúbrelo ahora