Rozdział I

34.2K 1.2K 470
                                    

Victoria

Obudził mnie głos mojej mamy, dochodzący z kuchni. Otworzyłam oczy, ale natychmiast z powrotem je zamknęłam, zaślepiona blaskiem słońca. Kilka minut później postanowiłam jednak wstać. Dzisiaj był 1 września. Nareszcie wrócę do Hogwartu. Uwielbiałam tą szkołę. Była dla mnie jak drugi dom. Ubrałam się szybko i zeszłam na dół, by zjeść śniadanie. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to dziwne miny moich rodziców. Wyglądali, jakby coś ich bardzo martwiło. Wyraz ich twarzy momentalnie się zmienił, kiedy spostrzegli, że ich obserwuję.

- Siadaj do stołu kochanie, zaraz podam śniadanie – powiedziała moja mama, więc usłusznie zajęłam swoje miejsce. Mimo, że mieliśmy w naszej rezydencji skrzaty, to moja rodzicielka wolała sama przygotowywać posiłki. Dziwiło mnie to, ale nie przeszkadzało.

- Pospiesz się, bo nie zdążymy na pociąg – upomniał mnie tata.

Po skończonym śniadaniu zabrałam mój kufer i klatkę z moją czarną sową Casparem, zeszłam na dół i razem z moimi rodzicami teleportowaliśmy się na dworzec King's Cross. Było chwilę przed jedenastą, więc pospiesznie pożegnałam się z nimi i przebiegłam przez barierkę pomiędzy peronami. Prawie wszyscy uczniowie wsiedli już do pociągu, ale w oddali dostrzegłam mojego kuzyna Blaise'a. Niestety obok niego stał tak bardzo przeze mnie znienawidzony blondwłosy chłopak. Całe szczęście, że w wakacje nie widywałam go zbyt często, bo inaczej szlag by mnie trafił. Ten człowiek wyzwalał we mnie mordercze instynkty. Ruszając w ich stronę modliłam się o to, bym nie dała się tak łatwo wyprowadzić z równowagi Malfoyowi.

Draco

Stałem właśnie przy pociągu do Hogwartu rozmawiając z Blaisem i czekając na tę cholerną Cassidy, kiedy spostrzegłem ją idącą szybkim krokiem w naszą stronę. Zatkało mnie i urwałem w pół słowa. Wyglądała tak... Nie wiem, czy znam słowo, które byłoby w stanie opisać jak ładnie wyglądała. Wyrobiła się prze te wakacje, musiałem to przyznać. Czarne włosy spięła w niedbałego koka, miała na sobie zieloną sukienkę, która podkreślała jej barwę oczu. Ślizgonka z krwi i kości. Bez wątpienia była piękna i nie tylko ja to dostrzegłem. Widziałem napalone spojrzenia podążające za nią, które jednak skutecznie ignorowała. Boże, gdybym tak jej nie cierpiał już dawno bym ją przeleciał. Blaise spojrzał na mnie jak na debila, ale kiedy podążył za moim wzrokiem szeroki uśmiech rozjaśnił mu twarz. Uwielbiał swoją małą kuzyneczkę.

- Cześć Blaise! - krzyknęła, rzucając się mu na szyję, a na mnie nawet nie patrząc.

Odchrząknąłem głośno, aby dać jej znać o swojej obecności.

- No proszę, któż to zawitał. Nasza księżniczka Slytherinu – powiedziałem drwiąco.

Spojrzała na mnie zimnym wzrokiem, choć w jej zielonych oczach płonął ogień.

- Oh zamknij się Malfoy – warknęła, po czym odwróciła się od nas i weszła do pociągu, by poszukać wolnego przedziału.



Draco Malfoy - inna historiaWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu