Prolog (III cz.)

7.4K 353 43
                                    

Ktoś kiedyś powiedział, że dla człowieka zniszczonego śmierć może być wybawieniem. Bzdura. Ja już raz umarłam. W poszukiwaniu spokoju zawędrowałam na samo dno piekła. Jednak zamiast potępionych, wiecznie tułających się dusz zobaczyłam... No właśnie. Problem w tym, że to miejsce było puste. Nie było tam marnych pozostałości po życiach grzeszników. Nie było... niczego. Kiedy wróciłam na ziemię, od razu tego pożałowałam. Zrozumiałam wtedy, że nie ma Szatana, nie ma demonów. To tylko wymysły wiernych chrześcijan, katolików od siedmiu boleści. Są tylko ludzie. To potwory z najgorszych koszmarów w człowieczej postaci. Te niby boskie stworzenia są gorsze od czegokolwiek, co chodzi po ziemi. Już wiem, dlaczego piekło jest puste. Wszystkie diabły zawędrowały na ziemię, kryjąc się w skórach morderców. Każdy z nas jest potworem. Każdy z nas kryje w sobie sadystyczne skłonności. Jesteśmy zepsuci, aroganccy, egoistyczni i puści w środku. Po prostu niektórzy z nas radzą sobie z tym trochę lepiej niż inni. Nigdy nie podejrzewałam, że śmierć będzie dla mnie czymś dobrym. Byłam przecież młoda i cholernie szczęśliwa. Teraz, kiedy uświadomiłam sobie kim tak naprawdę są ludzie, zapragnęłam stąd odejść. Usunąć się na bok i nie pozwolić, by zło całego świata mnie opanowało. Niestety to nie jest możliwe. Nie w moim przypadku. Po tym wszystkim, co mnie spotkało jestem wrakiem. Zwykłą skorupą, która rozpadnie się pod wpływem pierwszego lepszego dotyku. Nie jestem już dawną sobą. Stałam się demonem, kobietą, która żyje tylko po to, by się zemścić. Teraz patrząc w lustro nie widzę tej czarnowłosej, przepełnionej radością dziewczyny. Widzę dziewczynę o pustych oczach i brzydkim grymasie na twarzy. Widzę dziewczynę, na której zło całego świata odcisnęło piętno. Teraz żyję po to, by zabić. Niech Bóg ma w opiece każdego, kto stanie mi na drodze. Kiedyś śmierć była dla mnie odległa, teraz nie marzę o niczym innym. Mówi się, że można umrzeć na wiele sposobów: z miłości, z tęskno­ty, z roz­paczy, ze zmęcze­nia, z nudów, ze strachu. Umiera się nie dla­tego, by przes­tać żyć, lecz po to, by żyć inaczej. Kiedy świat za­cieśnia się do roz­miaru pułap­ki, śmierć zda­je się być je­dynym ra­tun­kiem, os­tatnią kartą, na którą sta­wia się włas­ne życie. Nazywam się Victoria Cassidy i do cholery, ja chyba umieram.

No i mamy prolog trzeciej, a zarazem ostatniej części przygód Victorii i Dracona. Od razu Was uprzedzam, ta część będzie inna niż wszystkie. Owszem, nadal będą opisane tutaj dalsze losy Dracorii (świetna nazwa Zaczytanaaax :3). Nie spodziewajcie się jednak czułych pocałunków i słodkich słówek. Tańca w deszczu czy przytulania. Nie spodziewajcie się happy endów, bo to w tym przypadku nie jest wskazane. Victoria jest zepsuta, doskonale o tym wiecie. Straciła wszystko, co kiedykolwiek kochała. Ta część będzie opisywać jej walkę z własnymi demonami, pragnienie zemsty, śmierć i dążenie do szczęścia, jeśli ono w ogóle istnieje dla Cassidy. No ale cóż, zrozumiecie to wszystko tylko wtedy, kiedy przeczytacie trzecią część. Miłego czytania, pozdrawiam. xoxo

PS Tak jestem wierząca, ale ten rozdział nie ma nic do mojej wiary XD




Draco Malfoy - inna historiaWhere stories live. Discover now