Rozdział IV

26.2K 1K 412
                                    

Victoria

Idący za mną Malfoy złapał mnie i przycisnął do ściany, przysuwając swoją twarz do mojej. Poczułam zapach jego perfum i momentalnie zakręciło mi się w głowie z przyjemności. Boże, ależ on cudnie pachniał. Dziewczyno, przecież ty go nienawidzisz! przebiegło mi przez myśl i zdołałam się opamiętać.

- Pożałujesz za tę fretkę - wysyczał , przyciskając mnie mocniej do zimnej ściany.

- Puszczaj mnie Malfoy! - warknęłam, próbując się uwolnić z jego silnych ramion. Nic mi to jednak nie dało. Podniosłam głowę napotykając spojrzenie jego zimnych, stalowoszarych oczu. Tańczyły w nich wesołe iskierki.

- Bawi cię to?!? Odwal się, natychmiast! - już prawie krzyczałam.

- Nie tak ostro tygrysico - powiedział z kpiną. Po chwili szamotania zdołałam uwolnić jedną rękę i już chciałam trzasnąć go w twarz, kiedy uchylił się. W końcu ścigający znani byli ze swojego zdumiewającego refleksu. Złapał moją dłoń, a drugą podniósł i złączył je obie nad moją głową. Spojrzałam na niego wściekła. Mój wzrok padł na jego usta i przez chwilę, przez jedną cholerną chwilę chciałam go pocałować. Moja reakcja tak mnie zdziwiła, że przestałam się szarpać i tylko stałam, gapiąc się na niego. W jego oczach dostrzegłam.. no właśnie, co? Nie potrafiłam określić tego, co w nich zobaczyłam. Już miałam ponowić próby uwolnienia, kiedy Draco zrobił coś, przez co dosłownie wmurowało mnie w ziemię. Pocałował mnie. Nie delikatnie, ale mocno, z pasją. I niech mnie hipogryf kopnie, jeśli ktoś kiedyś mnie tak pocałował. Nie myśląc nad konsekwencjami zarzuciłam ręce, które w międzyczasie uwolnił, na jego szyję i przyciągnęłam go maksymalnie do siebie oddając pocałunek. Moja reakcja zaskoczyła mnie, ale jego chyba również. Nie wiem ile to trwało, ale w pewnym momencie włączył się u mnie rozsądek. Przecież to Malfoy do cholery!! Wielki casanova Hogwartu, który pewnie zaliczył już połowę damskiej populacji w Anglii. Ja mam być następna? Ta myśl otrzeźwiła mnie i szybko odsunęłam się od blondyna. Nie mówiąc nic ruszyłam szybkim krokiem w stronę pokoju wspólnego Slytherinu. Wiedziałam co mam zrobić. Muszę pogadać z Pansy.

Draco

Co się z tobą do cholery dzieje Draco?!? Jak mogłeś do tego dopuścić? Takie i podobne myśli towarzyszyły mi, kiedy nerwowo chodziłem po moim nowym pokoju. Zastanawiałem się jak ja mogłem ją pocałować. Nie to, że ten pocałunek mi się nie podobał. Mroczna część mojej duszy pragnęła tej dziewczyny. Ale ona nie jest dla mnie. To przecież ukochana siostrzyczka Blaise'a. Poza tym ja jej nienawidzę. Chociaż.. Nie jest taka jak inne. Da się z nią porozmawiać, nie tak jak z większością idiotek ze Slytherinu. Nawet te nasze docinki bywały czasami śmieszne. Jednak nie mogłem wybić z głowy smaku jej ust, dotyku jej dłoni na moim karku. Co najbardziej mnie zastanawiało to fakt, że Cassidy nie odepchnęła mnie, a co więcej oddawała pocałunki. Chwilę się zastanowiłem, ale już wiedziałem co zrobić. Muszę wmówić jej, że chciałem ją potraktować jak resztę tych napalonych dziewczyn. Znienawidzi mnie jeszcze bardziej, ale no cóż. Takie jest życie. Uśmiechnąłem się do siebie złośliwie. Podobało mi się to, że mam okazję do nabijania się z Victorii. Z tym postanowieniem i niczym niezaprzątniętymi myślami położyłem się do łóżka, zmęczony dzisiejszym dniem.


Draco Malfoy - inna historiaWhere stories live. Discover now