Rozdział IX

22.2K 861 519
                                    

Victoria

Obudziłam się rano wypoczęta. Wstałam dziarsko i ruszyłam, by sprawdzić czy Malfoy się już obudził. Od czasu, kiedy opowiedział mi o tym, co zaplanował jego ojciec wiele się zmieniło. Weszłam do jego pokoju i uśmiechnęłam się szeroko.Leżał na rozciągnięty na łóżku, chrapiąc jak na prawdziwego Smoka przystało. Kiedy spał, wyglądał jak anioł. Roztrzepane włosy opadające na czoło, lekko rozchylone, różowe usta, które tak doskonale całowały. W sercu poczułam dziwne, nieznane ukłucie, ale zignorowałam je. Cicho wycofałam się z pomieszczenia i podeszłam do okna w salonie. Był już grudzień, śnieg obsypał całą ziemię. Postanowiłam zostawić śpiącego chłopaka w spokoju i przyszykować się do dzisiejszego dnia. Było dosyć wcześnie, kiedy skończyłam, więc wyszłam z dormitorium i skierowałam się w stronę błoni. Było chłodno, ale nie przeszkadzało mi to. Musiałam pomyśleć nad tym wszystkim co się w ostatnim czasie wydarzyło. Voldemort wrócił. Nad czarodziejami wisiała wizja wojny. Cieszyłam się, że dołączyłam do Feniksów. Wiedziałam też, że moi rodzice są ze mnie dumni. Chociaż byli czystej krwi, to nie podzielali zdania większości arystokratów. Pierwszym celem Czarnego Pana zapewne będzie Hogwart lub Ministerstwo Magii. To byłby duży cios dla czarodziei. Od Pansy dowiedziałam się, że Potter i dwójka jego najlepszych przyjaciół wyruszył na poszukiwanie horkruksów. Ślizgonka starała się grać twardą, ale co dzień w nocy wypłakiwała sobie oczy. Było mi jej żal, chociaż nie wiedziałam co czuje. I jeszcze pozostał Draco. Bałam się o niego. Groziło mu niebezpieczeństwo za to, że sprzeciwił się ojcu. W dodatku moje uczucia do niego rozwijały się bardzo szybko, co przerażało mnie. Chwilę jeszcze rozmyślałam, ale uświadomiłam sobie, ze niedługo rozpocznie się śniadanie. Ruszyłam więc dziarsko w stronę wejścia do szkoły.

Draco

Siedziałem w Wielkiej Sali, jedząc śniadanie i czekając na Victorię. Kiedy obudziłem się, jej już nie było. Miejsca obok mnie zajmowali Pansy, która chodziła przybita od wyjazdu Pottera, oraz Blaise z którym ostatnio działo się coś dziwnego. Zapamiętałem sobie, żeby później z nim pogadać. Do sali weszła Cassidy. Ruszyła w naszą stronę, a siadając poczochrała mi włosy.

- No Malfoy, tak się przyzwyczaiłam do twoich różowych włosów, że nie wiem, czy chcę je odczarować - rzuciła ze złośliwym uśmiechem, ale byłem pewien, że żartuje. Po chwili podniosła różdżkę i wycelowała ją we mnie, szepcząc pod nosem zaklęcie. Poczułem przyjemne mrowienie i już wiedziałem, że moje włosy są z powrotem platynowe. Odetchnąłem z ulgą. Rozejrzałem się wokół. Ci, którzy zostali w Hogwarcie, jedli przy wspólnym stole. Było ich tak mało, że większość miejsc i tak było pustych. Reszta albo wróciła do domów, albo dołączyła do Czarnego Pana. W milczeniu dokończyliśmy śniadanie, zastanawiając się, co będziemy dzisiaj robić. Ze względu na okoliczności, zajęcia zostały całkowicie odwołane, więc mieliśmy dużo czasu wolnego. Pansy ruszyła do swojego dormitorium, a Blaise stwierdził, że ma coś do zrobienia. Naprawdę nie wiedziałem, co się dzieje z tym facetem. Została ze mną tylko Cassidy. W milczeniu doszliśmy do portretu tańczącego czarodzieja i podaliśmy hasło. Victoria ruszyła do swojego pokoju, a ja postanowiłem zostać w salonie i się czegoś napić.

Pansy

Po śniadaniu w milczeniu ruszyłam do swojego dormitorium. Nie miałam ochoty nic robić. Moje myśli wciąż wracały do Harry'ego. Wiedziałam, że jest w niebezpieczeństwie. Od czasu, kiedy kilka tygodni temu wyjechał z Hermioną i Ronem w poszukiwaniu horkruksów, nie dostałam od niego żadnego znaku życia. W głowie miałam najczarniejsze myśli. Podeszłam do biurka i otworzyłam szufladę, wyjmując z niej czarne pudełeczko. Uchyliłam je, żeby jeszcze raz popodziwiać piękny pierścionek, którym Harry oświadczył mi się przed wyjazdem. Włożyłam go na palec. Pasował idealnie. Wróciła nadzieja. Wiedziałam, ze mój narzeczony żyje. Musiał. Siadając z powrotem na łóżku przytknęłam głowę do poduszki. Kolejny raz z moich oczu popłynęły łzy.

Blaise

Szedłem na Wieżę Astronomiczną, żeby spotkać się tam z nią. Nie ma sensu ukrywać, zakochałem się w niej. Była doskonała w każdym calu. Piękna i zadziorna, ale też inteligentna. Nikt nie wiedział o naszym związku. To nie był dobry moment na powiedzenie wszystkim prawdy. Szczególnie Victorii. Bałem się, jak moja kuzynka zareaguje na to, że spotykam się ze " zdrajczynią krwi ". Na razie jednak, nie miałem się czym martwić. Nasz sekret był bezpieczny. W milczeniu doszedłem do miejsca, w którym mieliśmy się spotkać i od razu pochwyciłem moją ukochaną w ramiona.

- Co tam ... - zacząłem, ale szybko przerwała.

- Zamknij się i mnie pocałuj Blaise - szepnęła.

- Dla ciebie wszystko, moja Ginny - odpowiedziałem, by już po chwili zatracać się w nieziemskim pocałunku z tą rudowłosą lwicą.




Draco Malfoy - inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz