Rozdział VI (II cz.)

9.4K 433 128
                                    

Victoria

Po tygodniu mieszkania w hotelu, w końcu znalazłam mieszkanie, które w pełni mi odpowiadało. Mieściło się na Dublin Street, a wynajmowała je miła mugolka w moim wieku, o łagodnych rysach twarzy i przyjemnym dla ucha głosie. Tak, Ellie Colville była naprawdę fajną osobą. Mieszkanie otrzymała w prezencie od brata, a ze było ogromne, postanowiła wynająć mi jeden z wielu pokoi. Cena nie była wysoka, więc od razu skorzystałam z okazji. Poza tym widok z okien był wprost niesamowity. Uwielbiałam patrzeć na malutkich ludzi, wędrujących codziennie ulicami Edynburga. Mieszkanie było bardzo przytulne i bogato wyposażone. Królował tu szary i beż. Łazienka była ogromna, o jasnych kafelkach i wielkiej wannie, do której mogłoby wejść pięć osób. Kuchnia była pełna urządzeń, których nie potrafiłam ogarnąć. Na szczęście Ellie była mugolką, więc takie rzeczy potrafiła obsługiwać od dziecka. Musiałam ograniczyć używanie magii, ponieważ dziewczyna co chwilę zaglądała do mojego pokoju, by zapytać, czy czegoś nie potrzebuję. Nie podejrzewałam, że dzisiejszego dnia wszystko się zmieni. Ellie wyszła dzisiaj wcześniej, aby zdążyć na spotkanie z przyjaciółką. Ja miałam się zająć przygotowaniem obiadu, a że byłam sama w domu, postanowiłam użyć magii. Jednym zaklęciem wprawiłam w ruch sztućce: noże same zaczęły kroić warzywa, a widelce i inne potrzebne rzeczy powędrowały na stół. Nagle drzwi otworzyły się na oścież i weszła przez nie Ellie.

- Victoria? Alison odwołała spotkanie i jestem wcze... O cholera - podniosła wzrok i zauważyła latające półmiski i talerze.

- Kurwa - zaklęłam i stałam, gapiąc się na nią i nie wiedząc co zrobić. Już miałam rzucić na nią zaklęcie zapomnienia, kiedy blondynka pisnęła z podekscytowaniem. Szybko podbiegła do mnie i już po chwili tkwiłam w jej silnym uścisku.

- Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! - wydarła się, ściskając mnie coraz mocniej - Nie jesteś Buchanan. Jesteś Cassidy. TA Cassidy. Wiedziałam, że to ty, miałam takie przeczucie - ciągnęła dalej, a moje serce na chwilę stanęło. Szybko wyrwałam się z jej ramion i odsunęłam w kąt kuchni. Spojrzała na mnie zdezorientowana.

- Skąd wiesz kim jestem? Czy ktoś wie, że tu mieszkam? Kurwa. Kurwakurwakurwa - warknęłam, miotając się po pomieszczeniu. Ellie doskoczyła do mnie i z całej siły trzasnęła w twarz, a ja w końcu się zamknęłam. Spojrzałam na nią z oburzeniem i rozmasowałam obolały policzek.

- Jezu, wreszcie się zamknęłaś. Nie, nikt oprócz mnie nie wie, że tu jesteś - powiedziała, uśmiechając się lekko.

- Skąd wiedziałaś kim jestem? - zadałam kolejne pytanie, a ona spojrzała na mnie z rozbawieniem.

- Jestem czarownicą, Victorio. W świecie magii każdy cię zna, a teraz krąży pogłoska, że zaginęłaś. Jestem aurorką, a Potter zrekrutował wszystkich do poszukiwania ciebie. Na początku podejrzewałam, że to ty, ale upewniłam się dopiero dzisiaj - cofnęłam się o krok i gwałtownie zbladłam. Jeżeli Harry dowie się, że tu jestem znowu będę musiała uciec. Ellie musiała dostrzec zmianę na mojej twarzy, bo szybko złapała mnie za ramię.

- Nie powiem mu, że tu jesteś. Ale musisz mi powiedzieć, dlaczego uciekasz przed przyjaciółmi -rzuciła, a ja cała się spięłam. Chciałam o tym zapomnieć, a na każdym kroku ktoś musiał mi przypominać o bolesnej przeszłości.

- Dobrze - odpowiedziałam, powoli się rozluźniając i usiadłyśmy na kanapie przed kominkiem. Prawie dwie godziny spędziłam na opowiadaniu jej mojej historii, począwszy od mojego wstąpienia do Śmierciożerców, na mojej śmierci kończąc. Po skończonej opowieści oczy mojej towarzyszki rozszerzyły się w zdumieniu. Zasłoniła ręką usta i spojrzała na mnie ze współczuciem.

- Boże, Victoria.Nie miałam pojęcia. Tak mi przykro - machnęłam lekceważąco ręką.

- A mi wcale - kłamstwo - Już o tym zapomniałam - kolejne kłamstwo. Moje serce pękało z bólu, kiedy przywołałam te niechciane wspomnienia. Ellie wcale nie wyglądała tak, jakby mi uwierzyła.

Draco Malfoy - inna historiaWhere stories live. Discover now