Rozdział XVI (II cz.) - Małe komplikacje, czyli to, co wężyki lubią najbardziej

7.8K 417 100
                                    

Draco

Victoria powoli wyjęła z pudełeczka srebrny naszyjnik. Blaise wciągnął gwałtownie powietrze.

- Nie! - krzyknął - Powiedz mi, że to nie jest to, o czym myślę! - uśmiechnąłem się do niego, nie potwierdzając jego przypuszczeń. Oczywiście Zabini wiedział co to jest. Cassidy właśnie trzymała w dłoniach najcenniejszy majątek Malfoyów. Wisiorek należał do mojej pra pra prababki, która była jedną z najpotężniejszych czarownic czystokrwistych rodów. Przed swoją śmiercią kobieta zaczarowała go tak, by ten wskazywał co jest prawdą, a co kłamstwem. Czarnoskóry wytłumaczył naszym przyjaciołom, o co chodzi i nagle wszystkie spojrzenia spoczęły na mojej osobie. Poczułem się niezręcznie, więc chrząknąłem głośno i spuściłem wzrok.

- To może teraz coś zaśpiewajmy, hmm? - zaproponowała Pansy, a Harry niespodziewanie klepnął się w czoło.

- Kurwa! - westchnął, a wszyscy popatrzyli na niego zdezorientowani.

- Wyrażaj się - pouczyła go delikatnie Pansy, jednak chłopak kompletnie nie zwrócił na nią uwagi, spoglądając na Cassidy.

- Umm Victoria? Pamiętasz, że za dwa dni mamy bal organizowany przez szefa, prawda? - skinęła głową dając znak, że rozumie - No więc, jakby ci to powiedzieć.... Dyrektor chciał, żebyś tam zaśpiewała - Czarnowłosa wytrzeszczyła oczy i zamarła.

- I mówisz mi to teraz ponieważ? - uniosła brew i popatrzyła na niego spokojnie, ale widać było, że jest nieźle wkurzona.

- Yyyy nooo, wypadło mi to jakoś z głowy - zaczął się jąkać, a Victoria zacisnęła pod stołem pięści.

- Dobrze, że nie powiedziałeś mi tego w dzień balu - powiedziała ironicznie, a Potter zaczerwienił się.

- Od kiedy śpiewasz? - zapytałem ciekawie, ale ona tylko spojrzała na mnie chłodno.

- Od trzech miesięcy - mruknęła, spuszczając głowę.

- Zaśpiewaj coś syreno - zaśmiałem się złośliwie, a ona zmarszczyła brwi.

- Mój anielski głos może sprawić, że jeszcze się we mnie zakochasz - parsknąłem śmiechem, prawie się opluwając.

- W tobie? A kto by chciał? - zapytałem wrednie, a ona uśmiechnęła się szeroko.

- Malfoy słoneczko, przypominam ci, że mam chłopaka - rzuciła, nadal się szczerząc. Prychnąłem głośno.

- Chyba tylko dlatego, że lubi cię piep... - zacząłem, ale czarnowłosa przerwała mi wściekle.

- Spróbuj dokończyć to zdanie, a pożałujesz. To, że nie wiesz co to miłość nie oznacza, że ona nie istnieje. A może dla ciebie miłość polega tylko na pieprzeniu się? - powiedziała chłodno, a jej oczy zapłonęły czerwienią. Zacisnąłem pod stołem pięści i poczułem, że się rumienię. Harry, Ginny, Blaise i Pansy patrzyli na nas z niepokojem.

- Odwołaj to ty suko - wszyscy oprócz Victorii wciągnęli głośno powietrze, a mnie nagle opuściła cała złość. Przesadziłem, wiedziałem o tym. Cassidy jednak nic nie robiła sobie z mojej obelgi, tylko uśmiechnęła się nieludzko. W tej chwili dziewczyna nie wyglądała jak człowiek, tylko jak potwór. Serce zabiło mocno w mojej piersi.

- Masz rację, jestem suką. Ale to nie zmienia faktu, że posiadam uczucia inne od nienawiści, podczas gdy ty znasz tylko pożądanie - otworzyłem usta, żeby jej odpowiedzieć, ale przerwała mi Pansy, która wstała gwałtownie od stołu z wściekłą miną.

- Dobra, dosyć tego! Rozumiem, że możecie siebie nie trawić, ale są święta do cholery! Więc zamknijcie się chociaż na jeden wieczór i postarajcie się normalnie porozmawiać okej? - warknęła, patrząc na nas wyzywająco. Harry położył jej rękę na ramieniu i ścisnął je uspokajająco.

Draco Malfoy - inna historiaWhere stories live. Discover now