Rozdział XI (III cz.) - Rdza niszczy żela­zo, a kłam­stwo duszę

6.4K 365 74
                                    

Czy znajdzie się tu ktoś, kto będzie chciał wykonać dla mnie okładkę do tego fanfiction? Jeśli tak, zgłaszajcie się tutaj w komentarzu lub w prywatnej wiadomości. Miłego czytania :)

Draco

Nie mogę powiedzieć, że przywiązanie do krzesła jest wyjątkowo wygodne. Liny wżynały się w moje ręce i nogi, skutecznie uniemożliwiając mi poruszanie się. Znajdowałem się w środku niewielkiego, zaniedbanego pomieszczenia. Z czterech stron otaczały mnie gołe ściany. Oprócz krzesła, na którym zostałem unieruchomiony, pokój był pusty. Po około dwóch godzinach wiedziałem dokładnie, ile pęknięć jest na suficie i ile karaluchów zdążyło przebiec po podłodze. Nie miałem pojęcia, jak się tutaj znalazłem. Pamiętałem tylko szaleńczy błysk w oczach Notta, a potem była już tylko ciemność. Ocknąłem się dopiero tutaj, oszołomiony i przerażony. W końcu, kiedy już zaczynałem tracić nadzieję na ratunek, drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem i weszły przez nie dwie, odziane w czerń postacie. Przez otaczającą mnie ciemność nie mogłem zobaczyć, kto to był. W powietrzu zawisła kula ognia, która skutecznie rozproszyła mrok i oświetliła twarze nieznajomych. Jakie było moje zdziwienie, kiedy dostrzegłem, że byli to Victoria i Teodor Nott, stojący obok siebie i nawet nie próbujący się zabić. Przez chwilę zapomniałem o swoim położeniu i zacząłem się szamotać, próbując się uwolnić.

- Victoria?! Co ty tutaj robisz?! I to jeszcze z nim?! Przecież to Nott! Wyprali ci mózg czy co?! - wydzierałem się, zdezorientowany i wkurzony jednocześnie. Nie miałem pojęcia, co tu się działo. Najpierw ktoś mnie zaatakował, a teraz Cassidy i Teodor stoją obok siebie jak gdyby nigdy nie chcieli się pozabijać.

- Na miłość boską, czy ugryziesz się w język?! - zapytała ze złością - Zanim zmuszę cię do jego połknięcia - warknęła, a ja osłupiałem. Co się z nią działo? To nie mogła być ta ślizgonka, którą znałem. Ta dziewczyna, stojąca naprzeciw mnie i dzierżąca w dłoni sztylet była przerażająca. Mimo, że wyglądała jak Victoria, to tak naprawdę nią nie była. Ciemne, jeszcze tak niedawno zielone oczy patrzyły na mnie z nienawiścią, a usta wykrzywiały się w złowieszczym grymasie. Śmiech Notta odbił się echem od ścian - Skoro już tu jesteś, to chciałabym ci podziękować za pomoc, w zrealizowaniu mojego planu - uśmiechnęła się wrednie.

- O co ci chodzi? Jakiego planu?! - zapytałem zdezorientowany. Coś tu było nie tak. Victoria ziewnęła, jakby moje pytania ją nudziły.

- Chcesz wiedzieć? Dobrze, powiem ci. Należy ci się prawda. Myślisz, że nasz przyjazd do Australii był spontaniczny? - wykrzywiła szyderczo wargi - Nic bardziej mylnego. Mój plan od początku tego wymagał. Miałam sprowadzić cię tutaj, a to, że sam tego chciałeś jeszcze bardziej mi pomogło - zaśmiała się głośno, patrząc na mnie z niechęcią.

- Kłamiesz! - wrzasnąłem - Co on ci zrobił?!!

- Myślisz, że kochałam Kaydena? Bzdura. Jego śmierć była zaplanowana. Nikt nie zdziwił się, kiedy wyjechałam z Londynu, bo przecież "biedna Victoria przeżyła koszmar" - pokazała palcami cudzysłów - Już dużo wcześniej współpracowałam z Teodorem, by wypełnić wolę Czarnego Pana. Sprowadzenie cię tutaj jest nie tylko częścią tego planu, ale również moją osobistą zemstą. Już niedługo ja i Teodor zapanujemy nad światem magii. Na szczęście dla ciebie, nie zobaczysz tego, bo już dawno będziesz martwy!

- A co z wymazaniem mojej pamięci? - zapytałem żałośnie, tracąc powoli wszelką nadzieję, bo to, co mówiła dziewczyna miało sens.

- Oh, to był pomysł Teodora i szczerze mówiąc, był świetny - odpowiedziała zimno - Dzięki temu wszyscy uwierzyli, że jeszcze bardziej nienawidzę Notta. Nigdy cię nie kochałam, Malfoy. To wszystko było częścią wieloletniego planu, dzięki któremu już wkrótce świat będzie wolny od mugolskiej krwi.

- Idź do diabła, suko! - krzyknąłem, szarpiąc się, chociaż nie miałem szans na wydostanie się. Nie wiedzieć czemu słowa Cassidy trafiały w mój czuły punkt i żłobiły dziurę w moim sercu. Pozbawiony wesołości śmiech dziewczyny dotarł do moich uszu.

- Już tam byłam, zapomniałeś? - uśmiechnęła się złośliwie i podeszła jeszcze bliżej. Poczułem na policzku chłód stali, kiedy wodziła po nim czubkiem ostrza - Wiesz... w takich chwilach milczenie jest złotem.. A ty wciąż mówisz - przycisnęła nóż jeszcze mocniej do mojej skóry, aż poczułem płynącą po niej krew.

- Dlaczego? - zapytałem cicho i przez chwilę dostrzegłem w jej oczach poczucie winy. Po chwili jednak zniknęło, a ja uznałem to za przewidzenie.

- Nie wiedziałeś? Prawdziwi przyjaciele wbijają ci nóż w plecy - syknęła i położyła rękę na mojej nodze. Nie miałem pojęcia, co ona wyprawia. Poczułem, jak wpycha mi coś do kieszeni. Po chwili zamachnęła się, a ja poczułem przeszywający ból w moim boku. Opuściłem głowę i ze zdumieniem zauważyłem wystającą z mojego ciała rękojeść. Moja koszulka powoli nasiąkała krwią wypływającą z rany. Nie obeszło mnie to jednak, bo nasze spojrzenia spotkały się. Jej ciemne oczy, przeciwko moim jasnym. Ogień i lód. Przez chwilę dostrzegłem w jej tęczówkach masę różnych uczuć, zbitych w jedną całość. Po chwili zostały one zastąpione obojętnością.

- Nienawidzę cię - szepnąłem, czując jak moje serce pęka na kawałki. Straciłem ją. Jej ręka powędrowała do mojego policzka, głaszcząc go czule. Ten gest sprawił, że zrobiło mi się gorąco.

- O to mi właśnie chodziło, Draco - powiedziała cicho - Każ komuś go opatrzyć, Nott. Jeszcze mi się przyda - wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami i zostawiając po sobie tylko chłód.

Victoria

- Jesteś szczęśliwy, Nott? Czy to wystarczy ci, by uwierzyć, że jestem po twojej stronie? - zapytałam, próbując uspokoić skołatane nerwy i opanować dręczące mnie, czarne myśli. Teodor pokiwał głową z uśmiechem zadowolenia na twarzy.

- Powiem ci Cassidy, że całkiem nieźle kłamiesz. Jestem pewien, że złamałaś biednemu Malfoyowi serce - odpowiedział chłodno i odszedł, zostawiając mnie samą. Opadłam na podłogę, łapiąc gwałtownie powietrze i czując narastający atak paniki. To wszystko poszło nie tak, jak chciałam. Draco, zamiast siedzieć w samolocie w drodze do Londynu, znajdował się tutaj, w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Oczywiście wiedziałam, kogo to sprawka. Nott chciał, żebym udowodniła mu, że jestem po jego stronie, więc musiałam zrobić wszystko co w mojej mocy, żeby Malfoy mnie znienawidził, mimo że każde wypowiedziane przeze mnie słowo łamało mi serce. Nie miałam wyboru, inaczej chłopak by zginął, a ja nie mogłam na to pozwolić. Draco wyglądał, jakby mi uwierzył. Miałam jednak nadzieję, ze znajdzie kartkę, którą wcisnęłam do kieszeni jego spodni i wysłucha moich tłumaczeń. Jeśli nie, umrę przez klątwę z myślą, że jedyna osoba, którą kocham mnie nienawidzi.

Enjoy. xoxo

Draco Malfoy - inna historiaWhere stories live. Discover now