Rozdział I (III cz.) - Roz­myśla­nie o śmier­ci jest roz­myśla­niem o wolności

8.1K 381 123
                                    

Victoria

Ja umierałam. Może nie dosłownie, ale czułam, jakby ze śmiercią Kaydena wiązała się też utrata mojej duszy. To było wszystko, co mu dałam, duszę, ciało, serce i umysł. A teraz straciłam to bezpowrotnie. Byłam pusta, byłam tylko skorupą. Wydarzenia tego dnia pamiętałam jak przez mgłę. Przysięga, zakładanie obrączek i Teodor Nott. Później mój krzyk, wrzask przepełniony agonią. Potem ktoś złapał mnie za ramię i teleportował się. Znalazłam się w tak dobrze znanym mi domu, opleciona tak dobrze znanymi mi ramionami. Kto by pomyślał, że Draco Malfoy będzie jedyną osobą, która zrozumie mnie w tamtej chwili? Nie chciałam krzyków, nie chciałam słów pocieszeń. Chciałam spokoju, a blondyn potrafił mi go zapewnić. I kiedy wszyscy obecni na ceremonii czarodzieje rzucili się w moją stronę, a ja czułam się jak w potrzasku, ów chłopak przybiegł mi z pomocą. O ironio, osoba, przez którą najwięcej cierpiałam i która roztrzaskała moje serce, teraz chwilowo potrafiła stłumić mój ból. Nic nie mówiłam, Draco też się nie odezwał. Trwaliśmy tak tylko nie wiem ile czasu, klęczący na podłodze, ze splecionymi kończynami. W końcu poczułam, jak chłopak podnosi mnie do góry i sadza delikatnie na kanapie.

- Potrzebujesz czegoś? - cichy głos Malfoya zabrzmiał przy moim uchu. Milczałam. Chociaż moje ciało niczego nie chciało, w środku wszystko krzyczało o pomoc. Moje ledwo bijące serce potrzebowało nadziei, której nie mogłam dostać. Draco mówił o wszystkim i pytał o wszystko. Ani razu nie dostał odpowiedzi. Nic nie mówiłam, chociaż chciałam krzyczeć i szlochać. Wiedziałam jednak, że moje wrzaski nie przywrócą życia Kaydenowi. Siedziałam więc cicho, patrząc beznamiętnie na coraz to wścieklejszego chłopaka. Kiedyś oglądanie jego gniewu byłoby dla mnie rozrywką. Teraz było mi to zupełnie obojętne.

- Powiedz coś nieznośna cholero - warknął, szturchając mnie. Mimowolnie zadrżałam, nie wiem nawet dlaczego. Wydawało mi się, że będzie chciał mnie uderzyć. Kiedy zobaczył moją reakcję, przestał.

- Nie dotykaj mnie - powiedziałam ledwo słyszalnie, obejmując się ramionami. Cofnął ręce.

- Przepraszam - wymamrotał - Co mam zrobić Cassidy? Co mam zrobić, żebyś nie cierpiała? Nie patrz się na mnie, jakbym był kosmitą. Chcę ci pomóc. Tak, nie przesłyszałaś się. Jestem pewien, że czujesz się jak gówno. Z resztą wyglądasz tak samo. No daj spokój, powiedz coś! Przed chwilą, na własnym ślubie, zostałaś wdową! - wrzasnął, wymachując w powietrzu rękami. Po chwili przestał, bo uświadomił sobie, co powiedział. No cóż, to rzeczywiście było dosadne i absurdalne. Nic sobie nie robiłam z jego słów. Uczucia schowałam w szufladce nazwanej "Nigdy nie otwierać". Zamknęłam ją szczelnie, a klucz wyrzuciłam daleko w głębinę własnych myśli. Tam nikt go nie znajdzie.

- Zaśpiewaj - wychrypiałam, kołysząc się w przód i w tył - Proszę - dodałam niemal błagalnie, kiedy nic nie odpowiedział. Chyba dostrzegł coś w wyrazie mojej twarzy, bo wstał i po chwili wrócił do pokoju z gitarą w rękach. Usiadł na podłodze, naprzeciwko mnie tak, że nasze twarze znalazły się na równym poziomie. I zaczął śpiewać.

And I will stumble and fall // I potknę się i upadnę

I'm still learning to love // Wciąż uczę się kochać

Just starting to crawl // Dopiero zaczynam raczkować

Say something, I'm giving up on you // Powiedz coś, zdaję się na ciebie

I'm sorry that I couldn't get to you // Przepraszam, że nie mogłem do ciebie dotrzeć

Anywhere, I would've followed you // Poszedłbym za tobą wszędzie

Say something, I'm giving up on you // Powiedz coś, zdaję się na ciebie

And I will swallow my pride // I przełknąłbym swoją dumę

Draco Malfoy - inna historiaWhere stories live. Discover now