Rozdział X (II cz.)

9K 421 140
                                    

Victoria

Wyszłam z domu Malfoya, zanim chłopak zdążył się obudzić. Przyjście do jego domu było błędem, bo ledwo zasklepione rany na moim sercu na nowo się otworzyły. Jednak musiałam przyznać, że spanie na jego kanapie było naprawdę przyjemne. Kiedy obudziłam się wypoczęta, otulona zapachem jego perfum, czułam się jak w raju. Niestety, nie było w tym raju już dla mnie miejsca. Zanim jednak opuściłam mieszkanie Dracona, zajrzałam jeszcze na chwilę do jego sypialni. Spał w najlepsze, a włosy opadały mu na twarz. Wyglądał jak anioł z zarumienionymi policzkami i lekko otwartymi ustami. Kiedy pomyślałam, że mogłabym budzić się przy nim każdego dnia, moje serce przyszył ból. Czym prędzej więc teleportowałam się do swojego mieszkania. W kuchni siedziała Ellie, pijąc poranną kawę i trzymając w dłoni zwitek papieru. Na widok moich rozczochranych włosów i pogniecionych ubrań uśmiechnęła się szeroko.

- Dzień dobry księżniczko, a gdzie to cię wywiało dzisiejszej nocy? - zpytała z pozoru niewinnie, lecz w jej oczach tańczyły złośliwe błyski. Nie odwzajemniłam jej uśmiechu, przypominając sobie wydarzenia wczorajszego dnia.

- Byłam u Malfoya - rzuciłam krótko i nalałam sobie kawy, siadając naprzeciwko blondynki. Zmarszczyła brwi, patrząc na mnie uważnie.

- Dobrze, skoro już wiem, gdzie byłaś, to może teraz wyjaśnisz mi, co to do cholery jest?! - ostatnie słowa prawie wykrzyczała, podtykając mi pod nos zwitek papieru. Rozwinęłam go i zamarłam.

- Cholera - mruknęłam pod nosem, bo oto trzymałam przed sobą list z pogróżkami, który musiałam wczoraj w pośpiechu zostawić na stole. Teraz musiałam się jej z wszystkiego tłumaczyć - Yyy - no normalnie popisałam się elokwencją godną Pottera - Nie wiem co to jest, przyszło wczoraj wieczorem. Nie mam pojęcia, kto mógł to wysłać - powiedziałam, mając nadzieję, że nie zauważyła kłamstwa w moich oczach. Niestety, Ellie, choć była blondynką, była też nad wyraz inteligentna. Spojrzała na mnie z dezaprobatą.

- Kpisz czy o drogę pytasz? Nie ściemniaj Vic, widzę, że wiesz kto to. Nie było cię całą noc, a dzisiaj wpadasz tutaj oznajmiając, że spędziłaś noc u Malfoya. Bo uwierzę, że bez powodu pobiegłaś do tego tlenionego idioty. Gadaj, albo użyję drastycznych środków - warknęła, a po tonie jej głosu i stalowym spojrzeniu, które mi posłała, zrozumiałam, że nie żartuje. Westchnęłam zrezygnowana.

- Dobra, już dobra. Uważaj, bo się jeszcze przestraszę. List jest od Teodora Notta, tak podejrzewam. Nie wiem dlaczego mnie prześladuje. Nienawidzi mnie od zawsze, może dlatego, że byłam blisko z Czarnym Panem, a on nie miał takiej możliwości. Nie wiem, cholera, nie wiem! Nie męcz mnie już - wycedziłam, sztyletując ją wzrokiem. Nie bardzo się tym przejęła.

- Nott? To numer jeden na naszej liście Śmierciożerców, którzy są na wolności. Razem z Lucjuszem Malfoyem oczywiście. A te pogróżki wyglądają na poważne. Znając ciebie, to już szykujesz się na poszukiwania go, a na to nie pozwolę. Muszę to zgłosić Harry'emu - powiedziała spokojnie, a ja poczułam rosnący we mnie gniew. Kiedy moje oczy zapłonęły czerwienią, Ellie odsunęła się ode mnie. Policzyłam do dziesięciu i wzięłam głęboki oddech, starając się opanować.

- Nie możesz tego zrobić. Harry od razu powie Blaise'owi i wymyślą coś głupiego, a ja nie chcę ich narażać na niebezpieczeństwo, więc z łaski swojej zostaw to mnie - syknęłam, zaciskając dłonie w pięści - Sama go odnajdę i policzę się z nim raz na zawsze, o to się nie martw.

- Victoria nie możesz.... - zaczęła, ale gwałtownie wstałam od stołu, przerywając jej wypowiedź. Spojrzałam na nią tak, jak kiedyś na Śmierciożerców, którzy byli na tyle głupi, by nie chcieć wykonać mojego rozkazu.

Draco Malfoy - inna historiaWhere stories live. Discover now