Rozdział VIII (II cz.)

8.7K 464 156
                                    

Victoria

Po powrocie do mieszkania ruszyłam szybkim krokiem w stronę mojego pokoju. Zignorowałam Ellie, która już otwierała usta, by coś powiedzieć. Trzasnęłam mocno drzwiami, rzuciłam się na łóżko i ukryłam twarz w dłoniach. Po moich policzkach bezgłośnie popłynęły łzy. Już po chwili szlochałam głośno, próbując wyrzucić z siebie cały ten ból. Do pokoju cichutko weszła moja współlokatorka, usiadła obok i wzięła mnie w ramiona. Pozwoliłam, by moje łzy płynęły na jej białą bluzkę. Kiedy w końcu się uspokoiłam podniosłam głowę, i przetarłam oczy dłonią. Ellie popatrzyła na mnie ze współczuciem.

- Co się stało Vic? - zapytała szeptem. Na wspomnienie mojej rozmowy z Kaydenem mój ból został zastąpiony gniewem.

- Kayden się stał - warknęłam wściekła, wstając i zaciskając pięści. Blondynka patrzyła na mnie z zainteresowaniem, kiedy krążyłam w koło po pokoju - Bezczelny idiota. Co on sobie wyobraża?! Myśli, że może mnie tak po prostu oceniać, kompletnie mnie nie znając?! Kurwa! I do tego musi być jeszcze tak cholernie przystojny. Miałam ochotę trzasnąć go w twarz, a potem zaciągnąć do jakiegoś ciasnego pomieszczenia. Co za.. - przerwałam, uświadamiając sobie, co właśnie powiedziałam. Teraz Ellie patrzyła na mnie z nieskrywanym zaciekawieniem.

- Co ty powiedziałaś? - zapytała, unosząc jedną brew. Przeklęłam się w duchu.

- Nic. Kompletnie nic - odpowiedziałam przesłodzonym głosem, uśmiechając się niewinnie. Pokiwała głową z udawanym zrozumieniem.

- Tak myślałam - wyszczerzyła się do mnie, a kąciki moich ust powędrowały ku górze.

- Nienawidzę go! - krzyknęłam sfrustrowana, wyrzucając ręce w górę. Ellie prychnęła głośno, a ja spojrzałam na nią z oburzeniem.

- A ja myślę, że ci się spodobał - uśmiechnęła się przebiegle. Chwyciłam poduszkę i zdzieliłam ją w twarz.

- Ej! - krzyknęła i oddała mi. Wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. Po chwili jednak Ellie spoważniała.

- Więc co takiego powiedział ci Kayden? - zapytała, a ja wzdrygnęłam się.

- Hmm.. On po prostu...Przypomniał mi o tym wszystkim, co ja chcę zapomnieć. Zaczynam wierzyć, że już nigdy nie pozbędę się tego bólu z przeszłości - powiedziałam smutno. Blondynka położyła rękę na moim ramieniu i ścisnęła je pokrzepiająco.

- Victoria, myślę, że przede wszystkim nie powinnaś uciekać przed przyjaciółmi. Rozumiem, że ukrywasz się przed Malfoyem, ale twoi przyjaciele cierpieli, kiedy ciebie nie było. Teraz skazujesz ich na to samo - pokiwałam głową. Miała rację. Ale po tym wszytstkim nie miałam odwagi spojrzeć im w twarz. Po tym co zrobiłam, jak ich zostawiłam. Dopiero po słowach Ellie uświadomiłam sobie, jaki błąd popełniłam. Jak mocno ich zraniłam.

- Masz rację, masz cholerną rację - krzyknęłam, złapałam swoją torebkę i teleportowałam się z cichym trzaskiem. Ostatnie, co ujrzałam to szeroki uśmiech na twarzy mojej... przyjaciółki.

Draco

Stałem przed drzwiami domu mojej matki, nie bardzo wiedząc co robić. Ostatnio widziałem ją, kiedy wybiegła prawie rok temu z płaczem z mojego mieszkania. Nie byłem pewien, czy to dobry pomysł, aby ją odwiedzić, ale teraz było już za późno. Zapukałem do drzwi. Czekałem długo, ale kiedy miałem już odejść, moja matka stanęła w progu i uśmiechnęła się do mnie.

- Czekałam na ciebie Draco - powiedziała krótko i zaprowadziła mnie do salonu. Niepewnie usiadłem na kanapie - Więc co cię tu sprowadza? - zapytała.

- Noo.. eee... bo ja chciałem... - zacząłem, jąkając się. Jej uśmiech stał się jeszcze szerszy.

- Chciałeś przeprosić? - potaknąłem głową - Ach tak, zawsze miałeś z tym trudności, nawet jako dzieciak. W porządku, wybaczam ci. Tak strasznie dawno cię nie widziałam. Co u ciebie i hmm.. Astorii? - zapytała, krzywiąc się. Roześmiałem się cicho.

Draco Malfoy - inna historiaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ