Epilog

10.3K 518 136
                                    

Ważna notka pod rozdziałem!

Draco

Mimo że cały ten koszmar związany z wojną skończył się już kilka dni temu, dla mnie wciąż trwał, dając o sobie boleśnie znać. Ani razu nie zmrużyłem oka, pod powiekami wciąż mając obraz martwego ciała Victorii. Żadne słowa nie były w stanie opisać tego co czułem. Ból po stra­conej miłości jest jak czar­na dziura w ser­cu, która wy­sysa całą Twoją ener­gię życiową. Możesz spróbować ją zalepić. Ale kiedyś, w zwykły, piękny dzień, dziura ta zacznie na no­wo zno­wu się ot­wierać. I wte­dy zro­zumiesz, że ni­komu jeszcze nie udało się uciszyć bólu nasze­go ser­ca, po­nieważ stra­cona miłość nig­dy nie umiera do końca, zaw­sze ja­kaś jej część gdzieś w nas żyje. Wspomnienie Victorii było moją ucieczką od bólu, a jednocześnie największym koszmarem. Teraz, leżąc w jej starym pokoju i wdychając jej nikły zapach, który został na poduszkach, przypominałem ją sobie na nowo. Powtarzałem zabawne sytuacje. Te smutne też. Jej promienny uśmiech, błyszczące oczy. Świadomość, że dziewczyna nigdy już nie stanie obok mnie i nie powie jak bardzo mnie kocha była nie do zniesienia. Tego uczucia nie dało się wyrazić słowami, ani łzami. Nie mogąc przyb­rać żad­ne­go kształtu, osiadło cias­no na dnie mojego połamanego ser­ca jak śnieg pod­czas bez­wiet­rznej nocy. Moje rozpaczania przerwało przyjście czwórki moich przyjaciół. Oni nie wyglądali lepiej ode mnie. Harry, przepełniony wyrzutami sumienia stał się cichy jak nigdy. Blaise od straty kuzynki nie odezwał się ani jednym słowem, wpatrując się tępo w przestrzeń. Pansy wciąż płakała. W końcu ona i Victoria znały się od dziecka i były prawie jak siostry. Nawet Ginny chodziła przygnębiona, chociaż nie zdążyła dobrze poznać Cassidy. Wszyscy przedstawiali dosyć nieciekawy widok. Nie dziwiłem się ich rozpaczy. W końcu kochaliśmy Victorię, lecz były to różne rodzaje miłości.

- Już czas - głos Blaise'a był niewiele głośniejszy od szeptu. Podniosłem się powoli z łóżka, wygładzając koszulę i poprawiając krawat. Dzisiaj miał się odbyć uroczysty pogrzeb poległych, którzy mieli spocząć na błoniach Hogwartu jako bohaterzy. Głośno przełknąłem ślinę. Nadszedł czas na ostatnie pożegnanie z ukochaną. W milczeniu wyszliśmy na zewnątrz i ruszyliśmy w stronę Zakazanego Lasu. To właśnie tam, na jego skraju mieli zostać pochowani. Na miejscu stały dziesiątki krzeseł, uczniowie siedzieli wraz z rodzicami i znajomymi, opłakując straty. Zajęliśmy miejsca z tyłu. Nie byłem gotów oglądać jeszcze raz ciała Victorii. Kiedy wszyscy już dotarli naszym oczom ukazał się rząd pięknych trumien. Na samym środku stała największa, wyróżniająca się czernią wśród pozostałych jasnych. Nietrudno było się domyślić kto się w niej znajduje. Odetchnąłem głęboko próbując się uspokoić. Wygłoszono uroczystą mowę, a po chwili trumny otwarły się cicho, ukazując swoją zawartość. Nagle z przodu rozległy się krzyki i powstało zamieszanie. Wraz z przyjaciółmi przepchnąłem się przez tłum, próbując zlokalizować przyczynę paniki. Szybko ją znalazłem. Stanąłem jak wryty, zapominając na długą chwilę jak się oddycha. Bo oto przede mną stała pusta trumna Victorii.

No i oto jest. Epilog. Czytając Wasze komentarze aż trudno było mi uwierzyć, że tak bardzo przywiązaliście się do mojej bohaterki, którą ja szczerze pokochałam z całego serca. Jak myślicie? Victoria oszukała śmierć? Czy ktoś po prostu postanowił zabawić się w nekrofila? Tego dowiecie się w drugiej części opowiadania, którego pierwsze rozdziały pojawią się już w przyszłym tygodniu. Zapraszam serdecznie do czytania i mam nadzieję, że będziecie zadowoleni. xoxo


Draco Malfoy - inna historiaWhere stories live. Discover now