Rozdział V

25.3K 1K 414
                                    

Victoria

Rozmowa z Pansy przebiegła w miarę spokojnie. Oprócz kilku standardowych tekstów o miłości, przeciwieństwach i przyciąganiu, moja przyjaciółka gadała całkiem z sensem. Postanowiłam, że poczekam i zobaczę jak Malfoy będzie się zachowywał. Nie miałam zamiaru zostać jego kolejną ofiarą. Od Pansy dowiedziałam się, że jej związek z Potterem całkiem nieźle się trzyma. Nadal było to dla mnie szokiem, ale cieszyłam się, że moja przyjaciółka jest szczęśliwa. Tego dnia schodziłyśmy razem na śniadanie, kiedy spotkałyśmy Blaise'a i Malfoya. Z pierwszym ciepło się przywitałam, natomiast drugiego olałam po całości. Ruszyliśmy w stronę Wielkiej Sali, co chwila wybuchając śmiechem i ściągając na siebie ciekawskie spojrzenia. Zjedliśmy i w dobrych humorach poszliśmy do lochów, gdyż naszą pierwszą lekcją dzisiaj miały być eliksiry z gryfonami. Już miałam usiąść z Pansy, kiedy zatrzymał mnie głos profesora Snape'a.

- Dzisiaj zajmiemy się eliksirem nasennym. Rozdzielę was zaraz w pary, na wykonanie zadania macie półtorej godziny - powiedział chłodno i zaczął wyczytywać nazwiska z listy - Zabini razem z panem Weasleyem, Parkinson z Patil, Cassidy... może z Potterem i Malfoy z panną.. Brown - zachichotałam cicho. Nie od dziś było wiadomo, że blondyn nie cierpi tej wywłoki z Gryffindoru. Draco spojrzał na mnie chłodno, ale tylko uśmiechnęłam się do niego złośliwie i ruszyłam w stronę mojego partnera.

- Potter - skinęłam mu głową. Odpowiedział tym samym i zajęliśmy się warzeniem eliksiru. Praca szła nam szybko dzięki temu, że całkiem nieźle ogarniałam eliksiry. Oddaliśmy naszą pracę jako jedni z pierwszych. Wracając do ławki zobaczyłam jak kociołek Weasleya wybucha, obryzgując czarną mazią wszystkich w pobliżu.

- No no, myślałam, że to Finnigan jest specem od pirotechniki, a tu proszę. To musi być przeznaczenie Łasico - powiedziałam głośno, a wszyscy ryknęli śmiechem. Zadowolona wróciłam do swojej ławki, gdzie Potter prawie turlał się po podłodze ze śmiechu. Nagle coś sobie przypomniałam.

- Ej Potter - syknęłam w jego stronę.

- Coo? - zapytał mało inteligentnie.

- Jeśli w jakimkolwiek stopniu skrzywdzisz Pansy to pożałujesz i wiedz, że to nie będzie przyjemne - warknęłam. Brunet przyglądał mi się chwilę, a potem uśmiechnął się lekko.

- Kocham ją - powiedział z prostotą. Nie kłamał. Widziałam to w jego oczach. Odwzajemniłam jego uśmiech.

- Masz szczęście Bliznowaty - powiedziałam ciepło i już po chwili wybuchnęliśmy śmiechem. Po dzwonku ruszyłam w stronę Pansy, która bezskutecznie próbowała usunąć czarną maź z szaty, przeklinając głośno rudego.

- Chłoczyść - mruknęłam a jej ubranie momentalnie wróciło do poprzedniego stanu. Moja przyjaciółka spojrzała na mnie z wdzięcznością. Poszłyśmy na przerwę. Po drodze przypomniałam sobie, ze muszę skorzystać z biblioteki więc pożegnałam się z nią i ruszyłam na trzecie piętro. Nie zdążyłam zrobić kilku kroków, kiedy poczułam, ze ktoś ciągnie mnie do nieużywanej klasy. Wiedziałam, że to Malfoy. Tylko on był takim prymitywem.

- Czego chcesz? - warknęłam nie patrząc na niego.

- No nie wiem. Hm.... może.. powtórki z wczoraj? - mówiąc to uśmiechnął się łobuzersko i zaczął zbliżać się do mnie. Moje serce nagle zaczęło głośno bić. Co się ze mną działo?

- Nie ma mowy, wypuść mnie - powiedziałam chłodno.

- Wczoraj ci się podobało kotku - wymruczał, sunąc palcem po moim policzku. Głośno przełknęłam ślinę.

- Po co to zrobiłeś? - zapytałam cicho. Spojrzał na mnie w ciszy, jakby chciał znaleźć w moich oczach odpowiedź. Po chwili wyrwał się z zamyślenia by ponownie uśmiechnąć się.

- Nic takiego, no wiesz. Całowanie wroga, dreszczyk emocji - mówiąc to wygiął szyderczo wargi. Poczułam się jakby dał mi w twarz. Próbowałam wmówić sobie, ze nic mnie to nie obchodzi, ale zdradziło mnie to ukłucie w sercu. Nim się spostrzegłam moja ręka wylądowała z trzaskiem na jego policzku. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

- Trzeba było sobie Weasley'a całować, miałbyś wtedy podwójny dreszczyk - wysyczałam z nienawiścią - Nie jestem twoją zabawką Malfoy, zapamiętaj to sobie. Ruszyłam do wyjścia z klasy. W drzwiach odwróciłam się ostatni raz. Stał tam, nadal trzymając się za twarz. Uśmiechnęłam się szyderczo. Do głowy wpadł mi jeszcze jeden pomysł.

- Crinus Muto - szepnęłam, a zaklęcie trafiło w szarookiego, który zachwiał się. Spojrzałam na moje dzieło z szerokim uśmiechem - Może to da ci do myślenia, Różowy Smoku - powiedziawszy to ruszyłam do pokoju wspólnego, by opowiedzieć o wszystkim Pansy.


Draco Malfoy - inna historiaWhere stories live. Discover now