Rozdział XI (II cz.)

10.9K 409 355
                                    

Victoria

Nigdy nie sądziłam, ze przedstawianie przyjaciołom swojego chłopaka (nawet udawanego!) będzie takie stresujące. Taka jednak była brutalna prawda. Siedziałam przy stoliku, w jakimś barze na Pokątnej, czekając na resztę mojej paczki. Miejsce obok mnie zajął Kayden, a wyglądał na tak odprężonego, że aż zaczęłam mu trochę zazdrościć. Zależało mi na tym, żeby moi przyjaciele zaakceptowali chłopaka, bo to było kluczem do mojej zemsty. Byłam pewna, że Blaise zaprosi Malfoya. Był przecież jego najlepszym kumplem. Wiedziałam też, że Draco nie przepuści okazji, by się ze mną zobaczyć.

- Przestań przygryzać te wargi, nie masz się czym martwić - rzucił Kayden, nachylając się lekko nade mną i patrząc na moje usta - Jestem pewien, że mnie polubią - dodał z zarozumiałym uśmieszkiem.

- Chyba poproszę kogoś, żeby otworzył okno, bo przez twoje wielkie ego nie mogę oddychać - powiedziałam złośliwie, zbliżając swoją twarz do jego. Musieliśmy zachowywać się jak para, ale nie powiem, udawany związek przynosił mi pewne korzyści. Przede wszystkim jego pocałunki były nieziemskie. Kayden skradał mi je przez kilka dni, tłumacząc, że tylko ćwiczy przed sobotą. Miałam ochotę się wtedy roześmiać, ale on skutecznie uciszał moje protesty. Spotkanie przełożyliśmy na sobotę, gdyż czwartek nie pasował moim przyjaciołom. Kiedy już myślałam, że Kayden mnie pocałuje, chłodny głos przerwał nam.

- Nie przeszkadzamy wam przypadkiem? - twarz Malfoya pozostała obojętna, ale w jego oczach płonęła furia. Za nim Blaise, Pansy, Harry i Ginny rzucili nam uprzejme uśmiechy.

- Oczywiście, że nie - odpowiedziałam tym samym tonem i uściskałam mocno każdego z przyjaciół.

- Niezłe z niego ciacho - szepnęła mi do ucha Pansy i zajęła miejsce obok swojego męża. Ku mojemu nieszczęściu, Draco usiadł dokładnie naprzeciwko mnie i rzucał mi od czasu do czasu wściekłe spojrzenia. Oczywiście zignorowałam je.

- Miło was widzieć. To Kayden, my.... - nie dokończyłam, gdyż mój partner raczył zabrać głos.

- Chodzimy ze sobą -dokończył i rzucił Blaise'owi wymowne spojrzenie, a mój kuzyn zaśmiał się głośno, ignorując moje prychnięcie.

- Spotykamy się - zaprotestowałam i kopnęłam go pod stołem. Niestety, chyba nie wcelowałam.

- Auu! - krzyknął Harry i spojrzał na mnie z oburzeniem - Za co?!

- Ups, nie trafiłam - uśmiechnęłam się do niego przepraszająco - To miało być w tego nadętego bufona - wyszczerzyłam się do Kaydena, a wszyscy oprócz Malfoya wybuchnęli śmiechem.

- Gdzie się poznaliście? - zapytał Harry, rzucając chłopakowi spojrzenie pełne aprobaty.

- W studio tatuażu - odpowiedział Kayden - moja przyjaciółka Ellie przyprowadziła ją do mnie - dodał. Moi przyjaciele spojrzeli na mnie zdziwieni.

- Zrobiłaś sobie tatuaż? - zapytała z niedowierzaniem Ginny, a ja wzruszyłam ramionami.

- No co? - jęknęłam - To moje ciało - rzuciłam im pełne wyrzutu spojrzenie.

- Chyba moje - mruknął Kayden, a siedzący obok niego Blaise wybuchnął śmiechem i poklepał go po ramieniu. Westchnęłam zrezygnowana.

- Lubię cię stary - rzucił czarnoskóry, puszczając do mnie oczko. Po chwili pogrążyli się w rozmowie na temat quidditcha. Ja natomiast zagadałam do siedzącej po mojej lewej stronie Pansy. Wciąż czułam na sobie wzrok Malfoya, który przyprawiał mnie o szybsze bicie serca.

- Jak tam Lily? - zapytałam, uśmiechając się do niej - Stęskniłam się za tym szkrabem - rozmarzyłam się na chwilę, a w mojej głowie narodził się piękn obraz. Ja, Draco i maleńka istotka w moich ramionach, jako jedna szczęśliwa rodzina. Moją twarz wykrzywił grymas.

Draco Malfoy - inna historiaWhere stories live. Discover now