Rozdział XV

15.1K 644 119
                                    

Victoria


Jedyne co czułam to ból. Ciemność wokół mnie była przytłaczająca, a ja nie mogłam się wydostać z tej otchłani. Słyszałam przytłumione głosy, ale nie potrafiłam ich rozpoznać. Moje ciało płonęło. Każdy nerw krzyczał w udręce. Chciałam umrzeć. Wszystko byłoby lepsze od tego, co teraz czułam. Obrazy poprzednich wydarzeń migały w ciemności, by po chwili zbić się w bezkształtną masę. Chciałam krzyczeć, ale żaden dźwięk nie wydobył się z moich ust. Nie mogłam się poruszyć. Wiedziałam, ze jestem na granicy życia i śmierci. Czy walczyć? Może powinnam się poddać. Zanim całkowicie odpłynęłam w mojej głowie zaświtało pytanie - Czy mam po co żyć?

Draco

Ledwo teleportowaliśmy się na błonia, a już trzymałem Pottera potrząsając nim. Był totalnie zaskoczony i to dało mi przewagę. Moja pięść wylądowała na jego nosie i usłyszałem satysfakcjonujące chrupnięcie. Upadliśmy na ziemię okładając się. Ktoś w końcu rozdzielił nas. Blaise trzymał mnie w uspokajający uścisku, ale to było na nic. Gniew buzował we mnie i mogłem się uspokoić chyba tylko zabijając Pottera. Czarnowłosy, z twarzą uwalaną krwią szarpał się kilka metrów ode mnie, trzymany przez jakiegoś wysokiego Krukona.

- Dlaczego?! Dlaczego to zrobiłeś?! - wydarłem się. Wokół nas zebrał się już spory tłum. Wyszarpnąłem się Blaise'owi i stanąłem, zaciskając dłonie w pięści. Harry patrzył na mnie chwilę nic nie rozumiejąc, ale w końcu załapał. W jego spojrzeniu wyłapałem poczucie winy, ale nie odezwałem się. Ten dupek zasłużył na cierpienie, strzelając w Victorię.

- Nie chciałem tego! Ona tak nagle się pojawiła! To nie ona miała dostać! - ryknął, a z pobliskich drzew zerwały się ptaki. Wiedziałem, ze żałuje. Zmusiłem się do opanowania i podszedłem do niego. Momentalnie się spiął. Wyciągnąłem dłoń.

- Ja.. przepraszam Potter. Poniosło mnie. Ona po prostu... - nie wiedziałem, jak dokończyć to zdanie. Harry uśmiechnął się lekko i uścisnął moją rękę. Zrozumiał mnie bez słów. Ludzie, widząc że już po wszystkim rozeszli się. Podszedł do nas Diabeł z szerokim uśmiechem na twarzy. Jednak w jego oczach zobaczyłem smutek. On tak samo jak ja martwił się stanem Victorii.

- Chodźcie się ogarnąć panienki, zanim Pansy was zauważy - rzucił i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. W lepszym humorze ruszyliśmy w stronę szkoły.

*godzinę później*

Siedzieliśmy wszyscy w dormitorium prefektów. Ja, Blaise, Pansy, Potter i Wiewiórka. Musiałem z nimi pilnie porozmawiać.

- Słuchajcie - zacząłem - nie wiem dlaczego Victoria odeszła, ale sądzę, ze za tym kryje się coś większego. Musiała mieć jakiś powód, żeby to zrobić - powiedziałem na głos to, co dręczyło mnie od odejścia Cassidy. Sądziłem, że zaczną się przekrzykiwać, mówiąc jaki to ja jestem głupi, ale oni potaknęli tylko głowami na znak zgody.

- Też się nad tym zastanawiałem Smoku, ale to musiałoby być coś naprawdę ważnego, żeby Vic podjęła taką decyzję - stwierdził Blaise. Zgadzałem się z nim.

- Victoria była moją najlepszą przyjaciółką od dziecka. Nadal jest. Znam ją lepiej niż siebie samą. Widzieliście doskonale, jaki miała stosunek do Śmierciożerców. Kiedy uczniowie zaczęli stąd wyjeżdżać, ona jako pierwsza zadeklarowała, że dołączy do Feniksów. A tu tak nagle zmieniła zdanie i została psiapsiółką Voldzia? Coś mi tutaj śmierdzi - powiedziała Pansy. Wszyscy popatrzyliśmy na siebie.

- Kiedy byliśmy tam w Hogsmeade Victoria uratowała mnie przed tą wariatką Greengrass - zacząłem - Rozmawiałem z nią i próbowałem przekonać, żeby wróciła, ale ona uparcie powtarzała, że nie ma dla niej ratunku i musi tam zostać - dokończyłem. To wszystko nie trzymało się kupy. Musiał istnieć jakiś powód, dla którego Victoria odeszła. A ja miałem zamiar go odkryć.

Victoria

Otworzyłam powoli oczy, ale po chwili znów je zamknęłam, rażona blaskiem promieni słonecznych. Po około 10-ciu minutach znów spróbowałam i tym razem mi się udało. Rozejrzałam się dookoła. Byłam w swoim pokoju, a na podłodze leżała rozwalona Astoria. Uśmiechnęłam się na ten widok. Powoli podniosłam rękę i podniosłam kołdrę do góry. Cała owinięta byłam bandażami, niektóre przesiąknięte były krwią. Spróbowałam wstać, ale po kilku próbach odpuściłam, gdyż ból był nie do zniesienia. Moje jęki i zawodzenie musiały obudzić leżącą na ziemi dziewczynę, gdyż ta poruszyła się. Po chwili otworzyła oczy, które rozszerzyły się w szoku, kiedy zobaczyła że nie śpię. Poderwała się szybko i podbiegła mnie uściskać. Zrobiła to tak energicznie, ze moje ciało znów przeszył ból. Jęknęłam po raz setny dzisiejszego ranka.

- Ups, wybacz. Kompletnie zapomniałam! - pomyślałam, że to dziwne biorąc pod uwagę fakt, że cała byłam w bandażach. Ale no cóż, taka po prostu była Astoria. Była moim światełkiem, które pozwalało mi przeżyć w twierdzy Voldemorta. Po chwili dziewczyna zaczęła gadać jak najęta, chwaląc moje umiejętności i rzucając żartami, które śmieszyły mnie do łez. Kiedy już wstałam, pomogła mi zdjąć bandaże. Rany zagoiły się, pozostawiając na moim ciele cienkie, blade blizny. Nie obeszło mnie to jednak. Astoria nagle posmutniała. Spojrzałam na nią pytająco.

- No bo widzisz, większość ran się zagoiła - większość? o co chodzi? - Ale... Oh, lepiej sama to zobacz - poprowadziła mnie do lustra. Spojrzałam na swoje odbicie, bojąc się tego co tam zobaczę. Znieruchomiałam. Moje oko, choć zdrowe, przecinała biała blizna, ciągnąca się od łuku brwiowego do środka policzka. Zadrżała mi warga.

- Ledwo udało nam się uratować oko - szepnęła As. Spojrzałam na swoją twarz jeszcze raz. W sumie, to to nie wyglądało aż tak źle. Nie oszpecało mnie tak bardzo. Uśmiechnęłam się do stojącej obok mnie dziewczyny.

- W gruncie rzeczy, to ta blizna wygląda strasznie seksownie - rzuciłam, kręcąc biodrami. Greengrass spojrzała na mnie jak na wariatkę, by po chwili roześmiać się histerycznie. Dołączyłam się do niej i tak śmiałyśmy się, aż rozbolały na brzuchy.

- Jesteś nienormalna - rzuciła - Ale masz rację, wyglądasz jak bad woman! - znowu się roześmiałyśmy. Tego dnia nie wychodziłyśmy z mojego pokoju, rozmawiając, śmiejąc się i pijąc Ognistą Whiskey.


Draco Malfoy - inna historiaحيث تعيش القصص. اكتشف الآن