40

20K 685 71
                                    

Wstałam i zaczęłam rozglądać się po pokoju w którym się znajduję.

Czyj to kurwa pokój?!

Spojrzałam na osobę, która leży obok mnie- Aaron.

Chyba śnie.

-Widzę, że już wstałaś kochanie- uśmiechnął się słodko

-Taak- przeciągnęłam a Aaron złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.

O matko!

Podniosłam się z łóżka i zrozumiałam, że to sen... to TYLKO sen.

Wstałam i mimo bólu głowy poszłam do kuchni. Pierwsze co zrobiłam to wypiłam chyba litr wody.

-Hej- powiedział uśmiechnięty Aaron

-Co ty tu robisz?- spytałam zdziwiona

-Po imprezie Will zaproponował mi nocleg, bo do domu miałem dosyć daleko- wyjaśnił i również napił się wody- a jak twoja głowa?

-Źle- odpowiedziałam stanowczo i się zaśmiałam.

Aaron tylko popatrzył na mnie smutno i wyszedł.

Wróciłam do swojego pokoju i włączyłam serial.

Jak zwykle- zasnęłam.

**

-Wstawaj Amber- ktoś nagle powiedział mi nad uchem

-Czego?- powiedziałam zła

-Idziesz ze mną do wesołego miasteczka? Właśnie przyjechało a ja niezbyt mam z kim iść- podrapał się po głowie

-Daj żyć- odpowiedziałam i wstałam z łóżka

-No daaaaaaawaj- przeciągnął słodko

-Za godzinę będę gotowa- powiedziałam i udałam się od razu do łazienki.

W sumie to sama nie wiem, czy dobrze robię idąc z nim. Przecież Aaron był znowu moim jakby wrogiem?

Szybko się wykąpałam i ubrałam w czarne spodenki i koszulkę w kratkę.

Zrobiłam swój codzienny makijaż i wyprostowałam włosy.

-Gotowa?- Aaron jak opętany wpadł do mojego pokoju

-Tak- zaśmiałam się.

Po chwili już siedziałam z chłopakiem w samochodzie.

-Pójdziemy na te wielkie kółko?- spytał

-Możemy- uśmiechnęłam się miło.

Najpierw poszliśmy z blondynem na kulę, która wyrzucała nas w powietrze. Prawie tam umarłam!

Byliśmy na samochodzikach i jak zwykle- Aaron dał mi popalić.

Byliśmy na jeszcze kilku atrakcjach i poszliśmy zjeść watę cukrową- która była idealna..

-Idziemy na te kółko w końcu?- spytał

-Chodźmy- powiedziałam a on wziął mnie za rękę i poprowadził do maszyny.

Po jakichś 5 minutach już byliśmy w 'wagoniku' tak jak ja to nazywałam.

Gdy zaczęliśmy wjeżdżać na górę zaczęło zachodzić słońce..

-Jezu jak tu jest pięknie- powiedziałam wpatrując się w widoki

-Nic nie jest piękniejsze niż ty- powiedział Aaron całkiem poważnie patrząc się na moje usta.

-Dziękuje- wyszeptałam a chłopak najzwyczajniej w świecie wpił się w moje usta.

Znowu poczułam te miliony motylków w moim brzuchu...

Nienawidzę cię, Aaron.Where stories live. Discover now