Siedziałam na tym chodniku jeszcze z godzinę i płakałam. Mój makijaż już dawno przestał istnieć, tak samo jak serce..
Wstałam powoli i się otrzepałam z paprochów. Zdjęłam szpilki i poszłam na samych rajstopach do środka klubu. Niezauważalnie przeszłam do łazienki by cokolwiek naprawić na twarzy. Wyglądałam okropnie. Dobrze ze nie przecierałam łez. Po prostu leciały. Zmyłam cały makijaż oka i poszłam do toalety.
Usiadłam przy barze i zaczęłam się rozglądać za Minnie, lecz nie mogłam jej znaleźć.
-Dużego drinka- powiedziałam do barmana
-Sex on the beach?- zapytał
-Tak- zaśmiałam się
Pamięta.
-Proszę- podał mi szklankę z napojem- coś się stało?- popatrzył na mnie zmartwiony
-Nic takiego- odpowiedziałam a kolejna łza spłynęła po moim policzku
-Możesz się wygadać jak chcesz- uśmiechnął się i podał rękę- Max
-Amber- uśmiechnęłam się lekko- niee, wolę się napić
-Okej- poszedł robić drinka dla jakiegoś typa.
I co ja mam teraz tu robic? Siedzieć i użalać się nad swoim żałosnym życiem? Aaron poszedł gdzieś już dawno.. z resztą, chyba wszystko co miał mi do powiedzenia już powiedział.
Wypiłam kolejnego drinka. Tym razem już zakręciło mi się trochę w głowie.
-Daj jeszcze jednego i wychodzę- zaśmiałam się
-Nie wiem czy powinienem- popatrzył na mnie
-Ostatniego- i poszedł go zrobić
Usłyszałam z tłumu, że za pół godziny będzie nowy rok. Nie chce tu być. Nie chce siedzieć z nimi wszystkimi.
Wzięłam swoją torebkę i zmieniłam buty. Spakowałam do niej prezent dla Aarona, który już raczej nie będzie potrzebny, i wyszłam tak, aby nikt nie zauważył.
Wzięłam taksówkę i powiedziałam mu gdzie ma jechać. Jadę do „tajemniczego miejsca".
W Anglii był to bardzo stary bunkr o którym wiedziało kilka osób. W Kalifornii jest to stary opuszczony budynek ale za to w takim stanie, że można po nim chodzić bez obaw. Mamy nawet z Aaronem wybrany pokój, na samej górze, w którym przebywamy i jest najładniejszy.
Taksówkarz oznajmił, że w głąb lasu już nie da rady wjechać więc zapłaciłam mu i wysiadłam. Włączyłam latarkę w moim iPhonie i ruszyłam. Zdeptałam kilka minizwierząt po drodze i o mało się nie popłakałam ze strachu.
Po chwili widziałam już ten budynek.
Weszłam do środka i skierowałam się od razu na schody. W końcu znalazłam się w tym pokoiku. Położyłam się na łóżku, odpaliłam papierosa i zaczęłam płakać.
-Amber?- zapytał ktoś za mną
-Kim jesteś?- od razu zerwałam się z łóżka
-Amber.... przepraszam- wyszeptał i kucnął pode mną
-Weź spierdalaj Aaron, nie mam ochoty z tobą gadać.
-Nie mówiłem tego naprawdę- szepnął
I wtedy usłyszałam pierwsze petardy.
Aaron złączył nasze usta w wolnym pocałunku. Nie odepchnęłam go, bo całowanie kogoś o północy w sylwestra... wiadomo.
-Kocham cię. Kocham cię kurwa Amber jak nikogo uwierz.
-Jakiś czas temu mówiłeś co innego. Nie Aaron. Daj spokój, odejdź, nie wracaj, nie chce już tego.
-Ty nie mówisz tego na poważnie...
-Całkowicie poważnie. Nie bede znosić twoich humorków.
-Ja cię tak przepraszam za to co wtedy powiedziałem.. ale to nie była prawda. I udowodnię ci, że cię kocham zobaczysz.
-Udowadniaj ile chcesz. Sto lat, Aaron- dałam mu prezent i poszłam.
Wyszłam z budynku i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Czuje, że jeśli zaraz nie usiądę to chyba zemdleje.
Poszłam jeszcze kilka kroków ale mroczki całkiem zasłoniły mi obraz świata. Połknęłam się o coś na ziemi i upadłam. Potem zrobiło się już całkowicie ciemno...
YOU ARE READING
Nienawidzę cię, Aaron.
Romance-Twój brat nie będzie zadowolony- powiedział gdy zobaczył jak pale papierosa. -Tylko coś mu powiedz, a Cie zajebie- warknęłam -Spokojnie mała, bo ci żyłka pęknie- zaśmiał się -Wypierdalaj- pokazałam mu środkowego palca.