Zapisek 10

3.8K 469 96
                                    

Kolejny weekend i kolejna wizyta u Pani One.

Siedzenia w poczekalni są bardzo niewygodne, ale moja mama nie zwraca na to uwagi i uśmiecha się tak szeroko, jak co tydzień. Przypuszczam, że cieszy się z kolejnej wizyty, dzięki której jestem coraz bliżej normalności. Szkoda, że wmawia sobie tak niestworzone rzeczy.

Szkoda, że nie potrafi uwierzyć własnemu dziecku, nie potrafi go wysłuchać, nie potrafi zauważyć.

Nie potrafi go pokochać.

Z gabinetu wszedł chłopak w mniej-więcej moim wieku. Miał wysoko uniesioną głowę i piękny uśmiech, jednak jego oczy pozostawały zimne. Za nim dreptała starsza kobieta, chwaląc go za  tak dobre postępy i mówiąc, że jest bardzo dumna. Przed zniknięciem mi z oczu, obdarzył mnie jednym spojrzeniem.

Widziałem w nim bałaganie o pomoc.

Przepraszam, ale nie potrafię ci pomóc. Mnie też uważają za wariata.

-Tae, teraz twoja kolej- kobieta chrząknęła, tracając w ramię siedzącego obok syna.- Dzisiaj masz indywidualną wizytę. Proszę, zachowuj się.

Blondyn wstał i nawet nie spoglądając w stronę pani Kim, wszedł do gabinetu, cicho zamykając za sobą drzwi.

Pomieszczenie utrzymane było w jasnych barwach brązu i czerni. Na ścianach wisiały obrazy martwej natury i certyfikaty chwalące wszechmogącą Mijae One. Sama kobieta siedziała przy biurku  i przeglądała papiery, co chwilę wzdychając ze zmęczenia i ogarniającego jej cały organizm znużenia. Praca terapeuty była cholernie uciążliwa.

-Och, Taehyung- Mijae dopiero po paru minutach zorientowała się, że nie jest sama. Poprawiła niesforny kosmyk rudawych włosów, zakładając go za ucho i wstała od stołu, kierując się w stronę dwóch ustawionych na przeciw siebie foteli.- Siadaj proszę.

Blondyn niechętnie odkleił się od drzwi i spełnił prośbę kobiety. Swój wzrok utkwił gdzieś w podłodze. Malutki paproch wydawał się o wiele ciekawszy od czterdziestolatki.

-Widzę, że masz ciągle przy sobie ten zeszyt- zaczęła z delikatnym uśmiechem.- Dużo w nim zapisujesz?

Taehyung wzruszył jedynie ramionami i mocniej wtulił go w swoją koszulkę.

-Dobrze. W takim razie, czy miałbyś może ochotę mi go pokazać?- pani One wzięła głęboki oddech, chcąc uspokoić swoje tłamszone przez obojętność pacjenta nerwy.

-Nie.

Wiesz zeszyciku dorośli, w dodatku podobno biegli w psychologii, tak jak pani One, wydają mi się po prostu głupi, nie posiadający żadnych umiejętności, ani nie czerpiący radości z wykonywanego zawodu. Każde słowo wychodzące z ust tej kobiety, jest wyuczone, bezuczuciowe, wypowiedziane, ponieważ ,,tak trzeba". To wygląda tak, jakby uważała wszystkich ludzi, za takie same twory. Za nic nie różniące się istoty.

A przecież każdy jest inny.

Każdy ma inne smutki, inne zmartwienia, inne problemy.

Czy ona tego nie widzi?

-Przestań pisać- wysyczała terapeutka, zaciskując dłonie, tym samyn raniąc ich wewnętrzną stronę paznokciami.- Dlaczego tak bardzo nie chcesz pomocy? Dlaczego nie chcesz współpracować?

-Ponieważ mnie pani nie rozumie- Taehyung uniósł wzrok znad zeszytu i posłał jej krzywe spojrzenie.

-Czy ty kwestionujesz moje metody?!

Mijae wybuchła, a chłopak nieznacznie skulił się w fotelu. To nie był pierwszy raz, kiedy kobieta na niego krzyknęła, lecz nigdy jeszcze nie zrobiła tego z taką ilością jadu.

-Tak- powiedział już nieco mniej pewnie.

-Ty mały...!- pani One przerwała, jakby dopiero uświadamiając sobie, że za drzwiami siedzi matka jej pacjenta.

Pomiędzy nimi zapadła cisza. Kobieta za ten czas zdążyła opanować przyspieszony oddech, a Kim na nowo się rozluźnił.

-Więc, co mam zrobić by was...Cię zrozumieć?

-Niech pani spojrzy mi w oczy- powiedział, odgarniając grzywkę.

To w nich zazwyczaj zapisany jest cały ból.

Thorns | Taekook✔️Where stories live. Discover now